O co poszło? Rowerzysta twierdzi, że o "niemal potrącenie pieszej". Kierowca, że o "alergię na kierowców". Policjantka, świadek w procesie: - Nie pamiętam tego zgłoszenia. Kłótni między rowerzystami a kierowcami w Warszawie jest tak dużo, że nie da się tego zliczyć i zapamiętać. Psycholog: - Mamy ogólny wzrost agresji, mamy bardzo sfrustrowane społeczeństwo.
Jest południe, wtorek, 2 lutego 2021 na warszawskiej Woli. Przy skrzyżowaniu Żelaznej i Ogrodowej zbiegowisko. Rowerzysta krzyczy, wzywa pomocy: "Zostałem postrzelony!". Zaczynają schodzić się gapie. Jedni stają po stronie kierowcy, inni są za rowerzystą. Część tylko się przygląda, niektórzy włączają się w szamotaninę. W powietrzu fruwają wyzwiska. Komuś w przepychankach spada but.
Policjantka, która przyjechała na interwencję, powie później w sądzie: - Nie pamiętam tego zgłoszenia, kłótni między rowerzystami a kierowcami w Warszawie jest tak dużo, że nie da się tego zliczyć i zapamiętać.
Półtora roku później kierowca i rowerzysta spotkali się ponownie, tym razem na sali sądowej. Ten pierwszy jest oskarżonym, ten drugi ma status pokrzywdzonego. Proces trwa.
Wersja kierowcy
Według Zbigniewa I. było tak:
Pracował jako serwisant parkomatów, tego dnia miał wykonać zlecenie na Ogrodowej. Dojechał Żelazną do skrzyżowania. Paliło się czerwone światło, ale z zieloną strzałką do warunkowego skrętu w prawo w Ogrodową.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam