"Mam szczególny zarzut do oskarżonego, czysto ludzki, że w trakcie wykonywania zabiegu nie przestał"
Straciła wzrok, kiedy tylko tatuażysta do jej gałek ocznych wstrzyknął czarny tusz. Ale on ją uspokajał, polecał: "przemywaj oczy wodą z kory dębu". Nie pomogło, a sprawa trafiła na wokandę sądową. Już po raz drugi.
On domagał się uchylenia wyroku skazującego. Jego obrońca wskazywał na braki w opinii biegłych. Ona chciała, by trafił do więzienia.
Prokurator twierdził, że wyrok sądu pierwszej instancji jest sprawiedliwy, ale Aleksandrze należy się wyższe zadośćuczynienie - 200 tysięcy złotych.
- To pomoże złagodzić ból, a ten jest okropny - wtórowała prawniczka dziewczyny.
Sąd Okręgowy orzekł w środę o karze dla tatuażysty z Warszawy, który podjął się nietypowego w Polsce zabiegu: pokolorowania gałek ocznych na czarno.
- Orzeczenie jest o tyle satysfakcjonujące, że sądy stwierdziły, że bezsprzecznie doszło tutaj do popełnienia przestępstwa, zasądziły odpowiednią karę i zadośćuczynienie na rzecz mojej klientki - powiedziała po wyjściu z sali sądowej mecenas Kaja Jasieńko, która reprezentowała Aleksandrę.
- Myślę, że nauka, jaka płynie z tych orzeczeń, polega na tym, że z jednej strony musimy bardzo uważać, kiedy chcemy poddać się różnego rodzaju zabiegom, ponieważ na rynku usług tego typu panuje samowolka. A z drugiej strony to nauka dla osób, które podejmują się takich zabiegów: nie wykonujmy ich, jeżeli nie mamy odpowiednich umiejętności - dodała.
Wyrok, który zapadł w środę, jest prawomocny.
Jaką karę orzekł sąd drugiej instancji? I jak to argumentował?
"Czarne oczy były częścią mnie"
Czytaj dalej po zalogowaniu

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam