Uczymy ich, że nudzić się nie wypada, nie warto i w zasadzie nie wolno. Głównie dlatego, że mało o nudzie wiemy i sami niechętnie o niej mówimy. Potem oni udają, że się nie nudzą, a my, że nie widzimy, jak tracą humor i robią apatyczni.
To my uczyniliśmy z niej tabu.
Babcia, która mówiła: "Jak się nudzisz, to się rozbierz i pilnuj ubrań".
Ojciec powtarzający, że "inteligentne dzieci się nie nudzą".
Pani od matematyki, gdy po nerwowym pytaniu: "Czy ty się nudzisz?", wywalała Was za drzwi klasy. Oczywiście z okrzykiem: "Marsz do dyrektora!".
I wreszcie przyjaciółka, która pytana, kiedy ostatni raz się nudziła, wzdycha, że "chyba w 1987 roku".
Mylimy ją z lenistwem. Nie umiemy wykorzystywać. Boimy się jej, gdy jesteśmy dziećmi. I skrycie marzymy o niej, gdy robimy się dorośli. A gdyby zapytać nas, czym właściwie jest, byłoby nam trudno odpowiedzieć.
Iga Kazimierczyk o to: "czym jest nuda?" zapytała dzieci. Nie podpowiadała im, nie nastawiała, nie szykowała. Poprosiła, by ją po prostu narysowały. Na tej podstawie powstał doktorat, a wkrótce ukaże się książka. Zawarta w niej wiedza o nudzie może być ważna w czasie pandemii.
Dlaczego? Zacznijmy po kolei.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam