Premium

W gminie marzyli o "przedsionku ekstraklasy", trenerom płacono z pieniędzy na oświatę

Zdjęcie: Marcin Gadomski / PAP

Jak to możliwe, że w Stężycy - wsi liczącej 2200 mieszkańców - grała drugoligowa drużyna piłkarska, że przyjeżdżały tu drużyny z takich miast jak Olsztyn, Kołobrzeg czy Lublin? Utrzymanie klubu na tym poziomie to milionowe koszty, a miejscowa Radunia nie miała bogatego sponsora. Kto więc płacił piłkarzom i trenerom? Z audytu zleconego przez nowego wójta gminy wynika, że podatnik.

Pytania o finansowanie klubu piłkarskiego Radunia Stężyca padały na sesjach Rady Gminy, na spotkaniach z mieszkańcami i z dziennikarzami. Ówczesny wójt Tomasz Brzoskowski konsekwentnie twierdził, że gmina łoży na klub tyle, ile zapisano w oficjalnej dotacji (czyli około 2 milionów złotych rocznie). I ani grosza więcej. Tak też zapewniał w rozmowie z nami jesienią 2022 roku.

Sęk jednak w tym, że za dwa miliony złotych nie da się utrzymać drugoligowego klubu piłkarskiego. Po wyborach samorządowych okazało się, że było inaczej, niż przedstawiał to wójt Brzoskowski. A jak z tym finansowaniem było dokładnie, bada już prokuratura.

Trzecie z kolei zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta Tomasza Brzoskowskiego zostało wysłane do prokuratury przed niemal dwoma tygodniami, 7 marca.

Urząd Gminy w StężycyTomasz Słomczyński

18 milionów albo więcej

W Stężycy, w ramach szkoły gminnej - Zespołu Kształcenia i Wychowania - funkcjonuje Szkoła Mistrzostwa Sportowego. W gminie działają, jako stowarzyszenia, kluby sportowe: siatkarski GKS Wieżyca 2011 oraz piłkarski Radunia Stężyca. Drużyna piłkarska złożona z seniorów (mianem tym określa się profesjonalnych piłkarzy, którzy grają w polskich ligach) w zeszłym sezonie grała w drugiej lidze, walczyła o awans do pierwszej.

Obecnie gra w czwartej.

We wsi stoi stadion z trybuną na tysiąc miejsc. Poprzedni wójt chciał rozbudować go, tak żeby pomieścił dwa tysiące kibiców. Chodziło o to, żeby spełnić wymogi, jakie PZPN stawia drużynom pierwszoligowym. Tomasz Brzoskowski miał nadzieję, że jego ulubieńcy wywalczą awans do pierwszej ligi, która jest zwana "przedsionkiem ekstraklasy" (najwyższy poziom rozgrywek piłkarskich w Polsce). Podczas kampanii wyborczej oficjalnie przyznał jednak, że z tego pomysłu rezygnuje.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam