- Za bardzo ją cenię - mówi Ryszard Czarnecki pytany, czy dałby głowę za to, że Mateusz Morawiecki dotrwa na stanowisku do końca kadencji. W rozmowie z Arletą Zalewską i Krzysztofem Skórzyńskim opowiada o tym, jak wprowadzał przyszłego szefa rządu do polityki podczas wspólnych kolacji z prezesem PiS.
Ryszard Czarnecki: Tu, dosłownie w klatce obok, w tej samej kamienicy, Mateusz [Morawiecki - red.] spotkał się pierwszy raz z bardzo ważnym politykiem PiS-u, zresztą swoim dzisiejszym ministrem.
Arleta Zalewska, Krzysztof Skórzyński: Z kim?
Z ważnym politykiem PiS-u. (śmiech) To było takie małe mieszkanko, w którym Mateusz odbywał różne nieformalne spotkania.
W czasie tamtego dostał propozycję wejścia po wyborach do rządu?
Taką propozycję może składać tylko jeden człowiek: Jarosław Kaczyński. Ta wejścia do rządu padła w 2012 roku...
Długo się znacie?
Z kim?
Tym razem wyjątkowo nie pytamy o Jarosława Kaczyńskiego.
Z Mateuszem? Czas to pojęcie relatywne, ale... bardzo długo. Znam też jego rodzinę, znałem ojca, człowieka charyzmatycznego, mamę, siostry.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam