Za mało nauczycieli, fatalna kondycja psychiczna i emocjonalna dzieci i młodzieży, ciągłe zmiany prawa oświatowego i podstaw programowych - to trzy największe bolączki polskiej szkoły, w chwili gdy zaczyna się rok szkolny 2023/2024. Niestety bolączki niejedyne. Co jeszcze uwiera nauczycieli i uczniów? Co nie pozwala spokojnie pracować, uczyć się i rozwijać?
Piątek, 1 września. W alei Szucha w Warszawie tłoczno - przed Ministerstwem Edukacji i Nauki protest.
Pikietujący nauczyciele domagają się 20-procentowej podwyżki wynagrodzeń. Otwierający zgromadzenie prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz zapowiada, że nauczyciele będą przychodzić pod MEiN tak długo, aż rządzący i całe społeczeństwo nie uznają, że edukacja jest najważniejsza. - Gdybyśmy odmówili godzin ponadwymiarowych, edukacja by stanęła - podkreśla.
Na gmachu MEiN ministerialne banery - rządzący pokazują na nich, jak wyglądają nauczycielskie pensje i wydatki na oświatę.
"Szesnastego rankiem żegnamy się z Czarnkiem" - skandują pod koniec dwugodzinnej pikiety zebrani pod MEiN nauczyciele. To klarowne nawiązanie do wyborów parlamentarnych, które mają się odbyć 15 października. Minister Przemysław Czarnek także tym razem nie spotkał się z protestującymi osobiście.
Środa, 30 sierpnia. Miejsce akcji niemal to samo, tyle że wszystko dzieje się nie przed siedzibą MEiN, lecz w środku. Minister Czarnek występuje na konferencji prasowej przed rozpoczęciem roku szkolnego 2023/2024. Nie jest sam, wraz z nim wszyscy wiceministrowie: Marzena Machałek, Tomasz Rzymkowski i Dariusz Piontkowski.
- Już sam fakt, że głos w czasie konferencji zabrali wszyscy ministrowie, pokazuje, że szkolnictwo może być dla rządzących ważnym tematem debaty w kontekście wyborów - ocenia w piątek w rozmowie z tvn24.pl Anna Schmidt-Fic, liderka inicjatywy "Protest z Wykrzyknikiem", nauczycielka matematyki, która nie pracuje już w szkole. - Będzie to szczególny rok szkolny, którego pierwsze tygodnie będą wpisane w dynamikę rozpoczynającej się właśnie kampanii wyborczej - dodaje.
Na razie minister Czarnek zapowiada kontynuację wprowadzanych przez swój resort reform:
- drugi rok nowego przedmiotu historia i teraźniejszość w szkołach ponadpodstawowych,
- rozwój branżowych centrów umiejętności (to zmiany w szkolnictwie zawodowym),
- zwiększenie finansowania programów "Poznaj Polskę" i "Mobilne Laboratoria Przyszłości".
Czarnek wspomina też o tym, że uczniowie i uczennice dostaną darmowe laptopy, a nauczyciele - bony na zakup sprzętu.
Wreszcie ministrowie mówią o nauczycielskich pensjach, wakatach, zatrudnianych w szkołach specjalistach i lex Czarnek 3.0.
Minister Przemysław Czarnek zaznacza, że nadchodzący rok szkolny będzie spokojny i dobry. - Zaczynamy go pełni optymizmu - deklaruje.
Czy optymizm ministra jest uzasadniony? A może to protestujący przed MEiN nauczyciele mają rację?
Nauczyciele uciekają ze szkoły
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam