|

Renata Przemyk: mężczyźni wywołują wojny, kobiety później sprzątają gruz

Renata Przemyk: każdy człowiek powinien mieć prawo do tego samego – szacunku, wolności
Renata Przemyk: każdy człowiek powinien mieć prawo do tego samego – szacunku, wolności
Źródło: Sylwia Makris

Życie pokazało, że to kobiety są bardziej tolerancyjne i cierpliwsze. Potrzebne są obie siły, ale muszą umieć współpracować - mówi Renata Przemyk w rozmowie z portalem tvn24.pl. - Nie jestem człowiekiem z manifestacji i unikam bezpośredniego mieszania sztuki z polityką, natomiast poszerzanie świadomości to coś zupełnie innego – trzeba uczyć ludzi traktowania drugiej osoby z szacunkiem - dodaje artystka.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Śpiewała, że "Babę zesłał Bóg", przyznawała również, że nie ma żalu do nikogo, bo krzywdę zrobi sobie sama (piosenka "Nie mam żalu") i opowiadała, jak "tańczy na stole, kieckę zadziera" ("Protest Dance"). Renata Przemyk karierę muzyczną rozpoczęła w 1988 roku na XXIV Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, a cztery lata później ukazał się jej pierwszy solowy album pod tytułem "Mało zdolna szansonistka". Od tego czasu wydała łącznie dziesięć płyt, dzięki którym znalazła się między innymi w setce najwybitniejszych artystów XX stulecia według tygodników "Wprost" i "Polityka", otrzymała statuetkę Fryderyka, a w 2009 roku została nagrodzona za całokształt przez London Music Academy.

4 września 2020 roku ukazała się jedenasty, jubileuszowy album studyjny artystki: "Renata Przemyk i Mężczyźni", na którym obok wokalistki wystąpili między innymi Wojciech Waglewski, Marek Dyjak i Artur Andrus. O kobiecości, męskości i tym, co może wyjść z ich połączenia w muzyce i poza nią, a także o przedłużającym się 30-leciu działalności artystycznej oraz sztuce w czasach pandemii Renata Przemyk opowiedziała w dwóch rozmowach z tvn24.pl, które dzieliło pięć miesięcy.

estera 3
Renata Przemyk: żaden kraj bez kultury nie przetrwa
Źródło: tvn24.pl

Estera Prugar: Jakie uczucia towarzyszyły pani przy przeglądaniu, wybieraniu i wykonywaniu na nowo utworów, z których niektóre powstały nawet 30 lat temu?

Renata Przemyk: Zdarza się, że chcemy odmienić swój dom, który jest bardzo duży i wyciągamy z jego zakamarków rzeczy, które kiedyś bardzo dużo znaczyły, a dawno ich nie używaliśmy. Niektóre zostają odświeżone lub odmalowane, inne zmieniają miejsce. Zaprasza się gości i nagle dom, w którym mieszkaliśmy od zawsze, staje się kompletnie inny. To jednak ciągle jest nasz dom, w którym czujemy się bezpiecznie. Stare i nowe w jednym – dobra energia i zmiana. Przeszłość traktuje się z czułością i szacunkiem, ale tak, by nie ograniczała. Wydaje mi się, że jest to podejście, które nas wzbogaca i buduje.

Wcześniej próbowałam rozliczać się ze swoją przeszłością w sposób dość okrutny. Wyrzucałam sobie, że mogłam coś zrobić lepiej, że zmarnowałam część czasu lub nie wykorzystałam go wystarczająco dobrze. Miałam skłonność do samoudręczenia. Później starałam się przeszłość w ogóle odciąć i zapomnieć, co również nie było dobre. Aż za trzecim razem pozwoliłam tej mojej przeszłości być tam, gdzie jest, i docenić jej wpływ na mnie.

W pewnym momencie życia zyskujemy świadomość, że dzięki temu wszystkiemu, co się wydarzyło, teraz jesteśmy tacy, jacy jesteśmy i jeśli w tej chwili możemy się sami ze sobą poukładać i cieszyć teraźniejszością, to wszystko wcześniej było po coś. Bez względu na to, jakie moglibyśmy do siebie mieć pretensje o coś z przeszłości, to i tak nie mamy już na nią wpływu. Jeśli już wspominamy, to lepiej skupiać się na dobrych rzeczach i z nich czerpać.

Renata Przemyk: miłość ma mnóstwo odcieni i nie można mówić, że jedna jest gorsza od drugiej
Renata Przemyk: miłość ma mnóstwo odcieni i nie można mówić, że jedna jest gorsza od drugiej
Źródło: Sylwia Makris

Dlaczego do współpracy przy jubileuszowej płycie zaprosiła pani wyłącznie mężczyzn?

Bardzo spodobała mi się idea skonfrontowania moich piosenek z męską energią i sprawdzenie, co się wydarzy, kiedy będzie szansa na stworzenie relacji. Te utwory się zmieniły, pojawiły się w nich nowe znaczenia. Zaprosiłam do współpracy swoich przyjaciół – mężczyzn, których kocham, uwielbiam jako artystów, szanuję za to, co robią. Każdy z nich jest mocną, bardzo wyrazistą osobowością. Wszyscy podążają własną drogą. Wiedzą, czego chcą od muzyki i nie boją się szukać swoich ścieżek. Tych trzynaście spotkań było bardzo budujących i ekscytujących. Zresztą cały układ płyty też nie jest przypadkowy.

To znaczy?

Zaczyna się i kończy na miłości. Po drodze jest refleksja, oddech, spojrzenie romantyczne i dramatyczne na związki. Jest też wspólne przyglądanie się światu i życiu, jak w piosence "Odjazd" lub "O 7:05". Natomiast tak naprawdę w takim zestawie damsko-męskim nawet zwyczajna piosenka o pociągu brzmi tak, jakbyśmy byli w długoletnim związku. Bardzo spodobało mi się to, jak te utwory zyskały na znaczeniach i przestrzeni.

Obawiasz się tylko tego czy Twój pociąg będzie opóźniony Czemu się nie boisz tego czy On jedzie we właściwą stronę
fragment utworu "Odjazd"

Śpiewałam każdy z tych utworów już setki razy – zostały wybrane spośród różnych okresów mojego życia. Najstarsze mają trzydzieści lat. Jest też piosenka, którą dwadzieścia pięć lat temu napisał dla mnie Wojtek Waglewski na płytę "Tylko kobieta". Wtedy, w innej aranżacji i wykonana tylko przeze mnie, brzmiała zupełnie inaczej. Kiedy śpiewamy ją teraz, słyszy się ludzi bardziej świadomych i doświadczonych, więcej wiedzących i głębiej czujących.

Żal takich głów, co w nich często rozum śpi, a z rozumem wszystkie sny o 7:05. Za ciemna noc, by zrozumieć mogła to, że nieważne jest, by spać, ale by śnić.
fragment utworu "O 7:05"

Inaczej te słowa rozumie dwudziestokilkulatek, a inaczej człowiek mający te ćwierć wieku więcej.

Koncert Renaty Przemyk na scenie WOŚP
Koncert Renaty Przemyk na scenie WOŚP
Źródło: tvn24

Pani twórczość zawsze kojarzyła mi się z kobietą niezależną. Ten męski punkt widzenia i śpiewania sprawił, że zobaczyła pani nowe interpretacje piosenek?

Zdecydowanie tak. To dodatkowe emocje wynikające z relacji. Dlatego zostali wybrani ci konkretni mężczyźni – mocne indywidualności, z wyraźnym rysem artystycznym i stylem. Duet już z samego założenia oznacza więcej i inaczej. Wiedziałam, że każdy z panów zrobi to po swojemu i na to liczyłam. Kobiety niezależne i zdecydowane też wchodzą w relacje. I kiedy to jest relacja z mocnym, ciekawym mężczyzną, to musi być twórczo i inspirująco. To czasem dialog, czasem kłótnia, innym razem wzajemne uspokajanie.

Większe modyfikacje miały miejsce w dwóch utworach. W "Zazdrosnej" (teraz z podtytułem "Zazdrośni") , którą zaśpiewałam z Grzegorzem Turnauem, poprosiliśmy autorkę tekstu Annę Saraniecką, żeby naniosła delikatne zmiany, które pozwoliły Grzegorzowi na mocniejszy udział w piosence. Kiedy dwoje ludzi śpiewa o zazdrości do siebie, to ma znacznie mocniejszy wydźwięk, niż gdy męczy się w niej jedna osoba. Druga modyfikacja pojawiła się w "Kłamiesz". W tym wypadku na moją prośbę Vienio dopisał i wykonał swoją partię tekstu.

Teraz wolno ci bezkarnie każdą oczarować Tylko coś dla mnie zrób Najważniejszą staraj się przede mną dobrze schować.
fragment utworu "Zazdrośni [Zazdrosna]"

W 2018 roku zaśpiewała pani na koncercie w ramach projektu ØNA Tomasza Organka, gdzie również zderzyły się te kobiece i męskie energie, choć w tamtym wypadku bardziej po to, by oddać głos kobietom.

To była jednorazowa historia, choć szkoda, bo Tomka również bardzo lubię. Faktycznie ten koncert był o tym, że kobiety są uosobieniem – jakby się przed tym mężczyźni nie bronili – zdrowego rozsądku, spokoju i równowagi. Można się śmiać z tego, że to stereotypy, ale jednak tak jest, że to mężczyźni wywołują wojny, na których walczą. To kobiety później sprzątają gruz, łatają domy, leczą rany lub chowają w grobach. Tak tę historię opowiedział Tomek naszymi głosami. I ja się pod tym podpisuję.

A czuje pani potrzebę, aby wypowiadać się w kwestiach politycznych i społecznych?

Świadomość społeczna jest czymś ogromnie ważnym. Zarówno samoświadomość, jak również świadomość tego, na jakim świecie żyjemy i tego, że każdy człowiek powinien mieć prawo do tego samego – szacunku, wolności. Rzeczy absolutnie podstawowych i koniecznych. I w swoim kraju powinien mieć te prawa zapewnione. Nie jestem człowiekiem z manifestacji i unikam bezpośredniego mieszania sztuki z polityką, natomiast poszerzanie świadomości to coś zupełnie innego – trzeba uczyć ludzi traktowania drugiej osoby z szacunkiem.

Podczas koncertu ØNA skupiliśmy się bardziej na pokazaniu, w czym tkwi kobieca siła i jak ważne jest to, aby nie tylko burzyć, ale również budować. Że nie tylko agresją można zmieniać świat. Oczywiście są sytuacje, kiedy nie da się inaczej i trzeba zburzyć więzienie, przysłowiową Bastylię, ale później trzeba również umieć na tych ruinach budować tak, żeby to nowe było lepsze. Te proste słowa brzmią czasem banalnie, ale to zależy tylko od tego, jak na nie spojrzymy. Tak, kobiety są bardziej cierpliwe, bardziej systematyczne, lepiej radzimy sobie z ogarnianiem wielu rzeczy naraz, nawet tak skomplikowanej struktury, jaką jest dom i rodzina. Od każdej reguły są wyjątki, ale jednak historia to potwierdza – potrzebna nam jest konstruktywna siła, która wymaga czasu i akceptacji. Życie pokazało, że kobiety są bardziej tolerancyjne i cierpliwsze. Potrzebne są obie siły, ale muszą umieć współpracować. Śpiewam o różnych odcieniach miłości i sytuacjach w bliskich relacjach. Czasami, żeby walka była skuteczna, nie wystarczy pistolet, miecz, barykada i krzyk. Bywa, że lepiej działa dyplomacja, spokój i poczucie humoru.

Renata Przemyk: w relacjach partnersko-związkowych inaczej się przegląda niż w oczach przyjaciela
Renata Przemyk: w relacjach partnersko-związkowych inaczej się przegląda niż w oczach przyjaciela
Źródło: Sylwia Makris

Pani podejście do kobiecości, podobnie jak do przeszłości, również ewoluowało z biegiem lat?

Pewnie. Kobieta jest zupełnie innym człowiekiem, mając 20, 30, 40 czy 50 lat. Ważne, aby ten czas umieć dobrze wykorzystać, żeby się rozwijać – zyskiwać świadomość, przyglądać się, uczyć. Nie popełniać tych samych błędów, chociaż to łatwo powiedzieć… Ale zawsze dobrze, żeby czas działał na naszą korzyść, bo tak czy inaczej zmieniamy się i nie jesteśmy w stanie się przed tym obronić. Głupotą byłoby buntować się przeciw temu, co nieuniknione i oczywiste. Natomiast mamy wpływ na to, jak wykorzystujemy to, co mamy.

Kimkolwiek jesteś ja cię znam Czy tego chcesz czy nie chcesz Przy twoim boku wiecznie trwam Lecz jestem jak powietrze.
fragment utworu "Niech mnie ktoś obudzi"

Dobrze spojrzeć na siebie i zdać sobie sprawę z tego, że wszystko w naszym życiu się kumuluje – nie przestajemy być dzieckiem czy młodą osobą. Wszystkie etapy naszego życia na siebie narastają. Odkładamy je do szuflad i zawsze możemy do nich sięgnąć, żeby odnaleźć tam na przykład euforyczną radość z zabawy, którą kiedyś mieliśmy. A my przez lata niepotrzebnie próbujemy zastąpić jedną rzecz kolejną. Wszystko jest w nas i jest nasze, i jeśli uświadomimy sobie, że to mamy, to odkryjemy, że "żyć pełnią życia" oznacza korzystanie ze zbioru wszystkich naszych doświadczeń. Nawet jeśli są przykre, to stanowią odbicie dla tych dobrych rzeczy i nie bylibyśmy w stanie tych drugich docenić, jeśli nie mielibyśmy porównania.

Czyli przykre doświadczenia są nam potrzebne?

Kiedy spotykamy na swojej drodze ludzi, których życie nie doświadczyło jakoś bardzo, to wyczuwamy w nich pewien rodzaj naiwności, który sprawia, że patrzy się na nich i myśli: nie, on mnie nie zrozumie, nie wie, o czym mówię.

Jakiś czas temu rozmawialiśmy z chłopakami o muzyce, o tym, jaką głębię osiągają ci, którzy mają za sobą bardzo trudne doświadczenia. To wysoka cena za sztukę. Cierpienie i tak się zdarza. Ważne, żeby nie było takie, które nas złamie, ale takie, dzięki któremu docenimy, jak może być dobrze.

Renata Przemyk: trzeba uczyć ludzi traktowania drugiej osoby z szacunkiem
Renata Przemyk: trzeba uczyć ludzi traktowania drugiej osoby z szacunkiem
Źródło: Sylwia Makris

Co męski głos daje kobiecości?

Można przejrzeć się w oczach mężczyzny. W relacjach partnersko-związkowych inaczej się przegląda niż w oczach przyjaciela, przyjaciółki, dziecka czy matki – kogoś, przy kim nie mamy aż takiej potrzeby bycia atrakcyjnym, bo po prostu czujemy akceptację. Chodzi mi o samoświadomość, a nie ocenianie, udawanie czy starania, żeby zrobić wrażenie za wszelką cenę.

Z drugiej strony wiadomo, że inaczej będziemy zachowywać się w towarzystwie osoby spokojnej, a inaczej przy kimś nerwowym, gwałtownym, kto wyciągnie z nas zachowania, których moglibyśmy się nawet po sobie nie spodziewać. Nie wiem, jak się zachowamy w sytuacji niebezpieczeństwa lub gdy zdarzenia będą wymagać od nas natychmiastowych działań. "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" (fragment wiersza Wisławy Szymborskiej – red.). Jeden człowiek nas zainspiruje i wyciągnie na zewnątrz nasze dobre cechy, a inny – te najgorsze. Przy kimś możemy poznać spokój i odpuszczenie na granicy nirwany, ale zdarzą się też tacy, przy których dostaniemy szału, jak nigdy wcześniej.

Dajesz mi niepokorne myśli i niepokoje Tyle ich wciąż masz Kochana (y)
fragment utworu "Kochana"

Jak ważne są te relacje związkowe w kształtowaniu nas samych?

To jest ciekawe, że spotykamy się z jednym czy drugim człowiekiem i dopiero po kilku różnych osobach poznajemy szerzej samych siebie. Miłość ma mnóstwo odcieni i nie można mówić, że jedna jest gorsza od drugiej, bo pierwsza była euforyczna, a kolejna spokojna. Inna będzie też na początku, a zmieni się po dwudziestu latach. Są różne. I tę świadomość również zyskujemy dopiero po latach. Ludziom wydaje się, że kiedy mija pierwsze zauroczenie, pożądanie, euforia i szaleństwo, to wtedy miłość się kończy. Tak nie jest. Ona się wtedy dopiero może zacząć.

Co w pani najbardziej zmieniło się przez ostatnich trzydzieści lat?

Bardzo dużo. Budowałam siebie jako człowieka. A to jeszcze nie koniec. Od pierwszych spotkań i pierwszych miłości. Natomiast taką bardzo wyraźną cezurą – i potwierdziłam to u znajomych kobiet i mężczyzn – jest pojawienie się dziecka. To jedyna miłość bezwarunkowa w życiu każdego człowieka. Kompletnie różna od tej partnerskiej czy erotycznej. Matką lub ojcem jest się do końca życia. Tak samo jak zawsze będzie się czyimś dzieckiem. Jest to taki rodzaj miłości, kiedy czujemy, że jest na świecie ktoś ważniejszy od nas. Ta świadomość powoduje kompletny reset i jesteśmy dzięki niej zdolni zrezygnować z własnych potrzeb, komfortu czy spraw, z których nie zrezygnowalibyśmy dla partnera lub partnerki. Inaczej myślimy o sobie i świecie – nic już nie jest takie samo. Partnerów można mieć wielu. Rzadko układa się tak, że jest to jeden na zawsze. A relacja z dzieckiem jest na całe życie. I to była na pewno wielka zmiana w moim.

Innym aspektem było to, że bardzo chciałam, aby córka miała we mnie oparcie i mogła być ze mnie dumna. Chciałam być dla niej takim człowiekiem, żeby mogła się ode mnie uczyć i chciała słuchać tego, co do niej mówię, by te słowa były ważne. Żeby mi wierzyła, ufała i mogła mi wszystko powiedzieć. Ta odpowiedzialność była niewyobrażalna i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek zdołam być taką osobą. To był pierwszy etap, który przełożył się na całe moje życie, zarówno prywatne, jak i zawodowe. Tak naprawdę mocno zapragnęłam być prawdziwie dobrym człowiekiem. Niby zawsze chciałam i się starałam, ale wtedy już po prostu nie miałam wyjścia – musiałam. (śmiech)

Renata Przemyk: każdy człowiek powinien mieć prawo do tego samego – szacunku, wolności
Renata Przemyk: każdy człowiek powinien mieć prawo do tego samego – szacunku, wolności
Źródło: Sylwia Makris

Miało to też wpływ na tę najnowszą płytę?

Wszystko, co zawiera się w moich piosenkach, wszystko, co daję, powinno mieć w sobie wartość budującą. Bardzo chcę, żeby moja muzyka miałam pozytywną energię.

W ostatnim dziesięcioleciu zaczęłam wychodzić do publiczności po koncertach. Wcześniej byłam na to zbyt nieśmiała. W 2007 roku miałam poważną chorobę zatok i na parę miesięcy byłam wyłączona z funkcjonowania. Istniało ryzyko, że więcej nie będę śpiewać. Stanęłam wtedy sama przed sobą i zapytałam, co dalej. Kiedyś wydawało mi się, że mogę żyć bez muzyki. Mam kilka zawodów, umiem wiele rzeczy i nie umrę z głodu - tak sobie tłumaczyłam. Natomiast po tym doświadczeniu powiedziałam sobie, że owszem, mogę, ale nie chcę. Na szczęście diagnoza okazała się nietrafna. Operacja, intensywna rehabilitacja i leczenie sprawiły, że głos mam dzisiaj dużo silniejszy, ale potrzebowałam tego doświadczenia. Potrzebowałam tego dramatu, żeby zobaczyć, jak wielką wartością jest dla mnie to, co robię. I wykorzystywać tę siłę jeszcze bardziej.

Tak zakończyła się rozmowa z 10 marca 2020 roku. Premiera płyty "Renata Przemyk i mężczyźni" miała odbyć się dziewięć dni później. Jednak dokładnie 10 marca premier Mateusz Morawiecki ogłosił zamknięcie wszystkim imprez masowych. Był to pierwszy krok polskiego rządu w obostrzeniach związanych z pandemią COVID-19. Podczas niecałej godziny naszego spotkania z kalendarza koncertowego artystki zniknęło pierwszych kilka dat.

Po raz drugi spotkałyśmy się pięć miesięcy później, 10 sierpnia, przez Internet. Niecały miesiąc przed ostateczną datą premiera płyty z okazji 30-lecia działalności artystycznej Renaty Przemyk została wyznaczona na 4 września 2020 roku.

Ostatni raz rozmawiałyśmy kilka dni przed planowaną premierą pani płyty, kiedy wszystko było już gotowe.

Tak, dokładnie wszystko i "na pstryk" zostało odwołane. Był stres, poczucie straty i zatrzymanie, które nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło w pracy. Wszystkie dotychczasowe postoje wynikały albo z moich decyzji czy planów, ale nigdy nie były to warunki zewnętrzne, przez które jak stanęłam, tak stoję. Do sierpnia, przez tych pięć miesięcy, udało nam się zagrać trzy koncerty.

estera 1
Renata Przemyk: wiemy, że zdrowie i bezpieczeństwo są najważniejsze
Źródło: tvn24.pl

Jak się pani czuła podczas tych koncertów?

Czułam się jak wygłodniały pies, który po miesiącu dostał kość. Z jednej strony cudownie, ale z drugiej – mam świadomość, że do następnych znowu minie parę tygodni. I ciągle nie wiemy, co dalej.

Długo trzeba było również czekać na premierę, ale w końcu ma ona miejsce. Może dzięki tym wydarzeniom bardziej specjalne?

Wydawnictwa związane z kwarantanną są specjalne również dlatego, że wyczekane. Mnie się wydłuża jubileusz, ale świętować można cale życie, a znalezienie pretekstu to nie problem (śmiech). Teraz zdecydowaliśmy, że wrzesień jest datą ostateczną, mimo że nie idą za tym koncerty czy promocja, która była planowana i zazwyczaj się odbywa. Jednak zdecydowaliśmy, że publiczność i tak bardzo długo na tę płytę czekała i musi ją dostać. To wszystko będzie przebiegać inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Zazwyczaj o albumie się najpierw opowiada, później można go usłyszeć na koncertach, a nawet porozmawiać o nim po nich. Zobaczymy, jak to się teraz ułoży, bo nie możemy zagwarantować, że zaplanowane koncerty się odbędą, ponieważ idzie kolejna fala, a zdrowie i bezpieczeństwo są najważniejsze. Najwyżej będziemy świętować jeszcze dłużej, ale wierzę w to, że w końcu będziemy mogli pojechać w trasę i zagrać płytę na żywo.

Mówią, że nie warto wchodzić Do tej samej rzeki drugi raz Znajdę nową, w duchu licząc na to, że Ty też do niej drogę znasz.
fragment utworu "Jakby nie miało być"

Ostatnie miesiące mogą trwale zmienić scenę muzyczną?

Bóg jeden wie. Świat sztuki, w tym muzyki, został wywrócony do góry nogami. Wszystko stanęło. Mamy olbrzymie poczucie straty. Cała nasza branża została potraktowana… Jak to powiedzieć? Ja rozumiem względy bezpieczeństwa, natomiast chyba nie ma drugiej takiej branży, która zostałaby tak zaniedbana, jak nasza. Wielokrotnie przytaczano przykłady, że nie jesteśmy tylko kwiatkiem do gospodarczego kożucha. Nasza branża generuje dla państwa spore zyski, ale zupełnie nie odczuliśmy, aby ktoś z rządzących się tym przejął. Dlatego na pewno będzie zmiana.

Kochamy naszą pracę i robimy co w ludzkiej mocy, żeby przetrwać, ale fakt, że znaleźliśmy się na końcu łańcucha, jest mocno przykry. To jest cała machina ludzi, którzy doprowadzają do tego, żeby jakaś impreza mogła się odbyć. Poza artystą są technicy związani bezpośrednio ze sceną, ci za konsoletami, odpowiadający za sprzęt – olbrzymia grupa osób, które muszą być wysoko kwalifikowane i znać się na tym, co robią. Oni wszyscy zostali bez pracy. Nikt nie jest w stanie przebranżowić się z dnia na dzień. Wiem, że wielu kolegów próbuje, bo wszyscy mamy dzieci, domy, nierzadko kredyty i inne zobowiązania, ale nie wszyscy mogą to zrobić.

estera 2
Renata Przemyk: świat sztuki został wywrócony do góry nogami
Źródło: tvn24.pl

Ta sytuacja ma szansę zwiększyć świadomość dotyczącą kultury?

Wiemy, że żaden kraj bez kultury nie przetrwa. Nie wystarczy przetrwać fizycznie. Nawet w czasach wojny odbywały się podziemne teatrzyki czy występy, które budowały ducha w ludziach i wzmacniały morale. Były potrzebne po to, byśmy nie zapomnieli, że jesteśmy ludźmi. To jest to, co odróżnia nas od pozostałych ssaków – kultura i potrzeba sięgnięcia gdzieś szerzej, wzruszenia się. Mam nadzieję, a właściwie wiem, bo zewsząd docierają sygnały, że ludzie tego bardzo potrzebują. Natomiast wszystkie ramy, w jakich wcześniej funkcjonowaliśmy, zmieniły się. Nie wiemy, jak długo trzeba "przetrwać"… Mamy nadzieję, bo ona umiera ostatnia.

Czego pani życzyć na to przedłużające się trzydziestolecie sceniczne?

Przede wszystkim jako zespół chcemy pracować. Kochamy to, co robimy i chcemy być z publicznością i występować.

Zdrowia dla nas wszystkich! Wspierajmy się. Bądźmy mądrzy , kiedy trzeba ostrożni. I nie dajmy się poróżnić. Nie traćmy z oczu tego co najważniejsze - miłość, wolność, człowiek.

Czytaj także: