Żałoba w Polsce i Trapezfiku. Hecometr od kilku dni notuje najniższe w historii wartości, a Agencja HI-HI i "Trele Morele" przybrały żałobne czarno-białe barwy. Płaczą Tytus, babcia Hopsasa i tysiące osieroconych czytelników. O jego śmierci dowiedzieliśmy się w Dzień Dziadka, a przecież sam siebie w pierwszych komiksach nazywał Dziadkiem Chmielem. Ale był na to gotowy. Znał już nawet mowy, które zostaną wygłoszone nad jego trumną.
Legenda. To słowo chyba najlepiej określa Henryka Jerzego Chmielewskiego, czyli Papcia Chmiela.
- Ja nie palę, dymki mi nie szkodzą. Mogę sporo tych dymków puścić – mówił.
I puścił. Rekordowo wiele. Rysował przez 73 lata, z czego przez 63 lata kultowego Tytusa.
Od Tytusa nie sposób było go oderwać, nawet w szpitalu. - Nie rysowałem tylko wtedy, kiedy miałem przedoperacyjne znieczulenie – wyjaśniał.
W łóżku rysował lekarzom i pielęgniarkom. – Wolałem oczywiście pielęgniarkom – śmiał się.
Pani anestezjolog, która znieczulała go do operacji, napisał dedykację: "Na pamiątkę uśpienia i nie wiadomo co robienia".
Na swoje 90. urodziny mówił, że chce narysować jeszcze 10 albumów – co rok jeden. I potem nagle umrzeć. - Żebym nie umierał w łóżku. Albo w szpitalu przez ostatnie trzy lata i męczył nie tyle siebie (...), ale tę obsługę i tych, którzy czyhają na mój majątek – mówił, śmiejąc się, w swoim stylu. Bo choć jest niekwestionowanym królem polskiego komiksu, to za te, które w PRL-u drukowano w rekordowych nakładach, zarabiał nie od sprzedanych egzemplarzy, a od narysowanej książeczki.
Cel udało mu się osiągnąć szybciej – dziesiąty album skończył po siedmiu latach.
A setnych urodzin nie doczekał. 21 stycznia zmarł w swoim domu, w swoim łóżku, we śnie. W wieku 97 lat – równo tydzień przed premierą ostatniego albumu historycznego, w którym we wstępie ogłosił, że Tytus przechodzi na emeryturę.
Zasłużoną. Po niezliczonych przygodach drukowanych w "Świecie Młodych", po 31 księgach, 10 albumach historycznych, które rozeszły się w kilkunastomilionowych nakładach.
Papcia Chmiela pochowano w środę, 10 lutego na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
SUBIEKTYWNY ALFABET PAPCIA CHMIELA PALCAMI CZYTELNIKA SPISANY
A'Tomek – zastępowy Tytusa i Romka. Imię – jak sam autor wskazywał - wzięło się od ery atomowej i... od rymu. Jego nieodłącznym atrybutem są okulary. W pierwszych przedksiążeczkowych przygodach nosi okrągłe, potem już prostokątne. Stara się mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, a gdy Tytus zaskakuje go swą niewiedzą, często rzuca: "Mdleję...". Opracowuje plan każdej wyprawy, a do czarnej roboty deleguje Tytusa. Choć to typ kujona i lizusa, to trudno nie docenić jego roli w uczłowieczaniu Tytusa.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam