Premium

Najpierw zobaczył płaczących sąsiadów, potem swój dom. I też się popłakał

Zdjęcie: carolinajanisz2810/Kontakt24 (powódź w Nysie, poniedziałek 16 września)

Pojechałem do domu, chciałem zacząć sprzątać. Wszystko brudne, połamane, wszędzie muł. Drewno napuchło, drzwi nie dało się otworzyć. Szafka na buty pływała, zatarasowała wejście - opowiada Jacek. W sobotę uciekł z rodziną przed powodzią, w niedzielę zalało ich dom. Myślał, że będą mogli szybko wrócić, ale w poniedziałek pękła zapora na Nysie Kłodzkiej.

Kto ma teraz w zasięgu wzroku swoją kuchnię, niech zerknie na wysokość trzeciej szuflady od dołu. To mniej więcej 80 centymetrów od podłogi. - Tyle wody było w naszej kuchni - mówi Jacek, mieszkaniec ulicy Wiosennej w Nysie.

Rozmawiamy w poniedziałek po południu.

Przed powodzią, która w niedzielę wdarła się do miasta, uciekł z żoną i dwójką małych dzieci do przyjaciół. Ich dom stoi przy drodze wyjazdowej na Wrocław. Tu jeszcze jest sucho.

Jacek: - Ale nie wiemy, co będzie.

Godzinę przed naszą rozmową podano, że pękła zapora na zbiorniku Topola na Nysie Kłodzkiej koło Paczkowa.

Jacek: - Jesteśmy gotowi, by uciekać przed wodą jeszcze dalej.

CZYTAJ TEŻ: JAK WEZWAĆ POMOC I ZGŁASZAĆ, ŻE CZEGOŚ POTRZEBUJEMY? WAŻNE NA CZAS POWODZI >>>

Przerwany zbiornik Topola
Przerwany zbiornik TopolaTVN24

Zapora domowej roboty

Jeszcze w sobotę niektórzy mieszkańcy Nysy bagatelizowali zagrożenie powodziowe.

Jacek: - Nie rozmawialiśmy na ten temat, nie wiedzieliśmy, że to zagrożenie jest tak poważne. Myśleliśmy, że jeśli woda przyjdzie, to może trochę wleci do garażu.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam