|

Odrzucony, uzależniony, nieszkodliwy. Do Bartosza przyszli policjanci, potem już nie żył

Do zdarzenia doszło na ulicy Traugutta, naprzeciwko komendy powiatowej w Lubinie
Do zdarzenia doszło na ulicy Traugutta, naprzeciwko komendy powiatowej w Lubinie
Źródło: Marlena Najman
Był głęboko nieszczęśliwy, odrzucony ze względu na swoją inność. Nie potrafiliśmy go przed tą samotnością uratować. Wpadł w narkotyki - opowiada ojciec 34-latka, który zmarł po policyjnej interwencji. Rodzice chcą wyjaśnić, jak do tego doszło. - Policja opowiada, że to był gangster, który bił się z czwórką policjantów. A przecież on w życiu się z nikim nie bił. Nigdy nie zrobił nikomu krzywdy - zaznacza.Artykuł dostępny w subskrypcji

Z Bogdanem Sokołowskim, ojcem 34-letniego Bartosza, rozmawiamy na ławce przed blokiem, w którym mieszkał. Kilka metrów od miejsca, w którym został obezwładniony przez policjantów - gdzie stracił przytomność i - jak wynika z dokumentów pokazanych przez miejscowego posła - stracił życie.

Czytaj także: