- Wszystko mamy w jednym miejscu. Chodźcie, panowie – rzuciła pracownica Sądu Okręgowego w Słupsku. Za nią przez ciasną klatkę schodową szło dwóch policjantów z Archiwum X. Prowadząca ich kobieta próbowała rozpocząć rozmowę. - W sprawie Pękalskiego było tu już wielu dziennikarzy, prawników, nawet pisarzy. Ale im pokazujemy tylko akta. Do materiału dowodowego dostępu nie ma nikt – opowiadała.