Lekarze mówią: "nie wiemy, co będzie za dwa miesiące, jak wirus zmutuje". Tymczasem ludzie nie lubią niepewności. Teorie spiskowe łatwo tłumaczą rzeczywistość i dostarczają jasnych odpowiedzi - mówi w rozmowie z tvn24.pl psycholog prof. dr hab. Dariusz Doliński, wykładowca na Uniwersytecie SWPS.
Na sobotę 10 października w ok. 50 miastach w Polsce zapowiedziano demonstracje przeciwników restrykcji związanych z pandemią, domagających się zniesienia obowiązku noszenia maseczek czy kwarantanny. Organizatorem akcji "Marsz o wolność!" jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP, które aktywnie protestuje przeciw obowiązkowi jakichkolwiek szczepień. Na 24 października zaplanowało ogólnopolski "Marsz o wolność!".
Osoby niewierzące w pandemię zarzucają rządzącym, że kolejne zakazy i nakazy powodują rujnowanie zdrowia dzieci, brak dostępu do lekarzy, załamanie gospodarki i zastraszanie społeczeństwa. Antycovidowcy lekceważą zagrożenie koronawirusem, twierdząc, że światowe autorytety lekarskie potwierdziły, iż nowy koronawirus nie różni się od innych. Wprowadzanie obostrzeń postrzegają jako wykorzystywanie sytuacji przez władze do wprowadzenia dyktatury.
Renata Gluza: Kim są polscy denialsi?
Prof. Dariusz Doliński: To nie jest jednorodna grupa. Szukanie modelowego polskiego denialsa [od angielskiego "denial", czyli "zaprzeczenie" - red.] niespecjalnie ma sens, bo osobami, które zaprzeczają istnieniu najróżniejszych rzeczy, nie tylko pandemii, kierują różne motywy.
Trzeba pamiętać, że ludzie są zawsze bardziej skłonni wierzyć w poglądy zgodne z ich poglądami niż w te, które są z nimi sprzeczne. Jeśli ktoś uważa, że nie ma koronawirusa i pandemii, może być odporny na przeciwne argumenty, nawet najbardziej racjonalne. Denialsi są w ogóle mało skłonni do zmiany przekonań i postaw. Ich podstawową cechą jest sztywność poglądów.
Inni z kolei kierują się własnym interesem. Pani i mnie jest łatwiej pogodzić się z tym, że panuje pandemia. Wprawdzie dezorganizuje to naszą pracę, musimy nosić maseczkę, utrzymywać dystans, ale te ograniczenia nie naruszają podstaw naszej egzystencji. Natomiast jest grupa ludzi, dla których przyjęcie do wiadomości, że trwa pandemia, może stanowić zagrożenie ich bytu. Bo jeśli ktoś żyje z organizacji wesel, to zarządzenie, że w związku z pandemią ludzie nie powinni przebywać blisko siebie w zamkniętym pomieszczeniu, uderza w jego interes ekonomiczny. Będzie więc wierzył w to, co jest zgodne z jego motywacją.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam