Kontrolerzy lotów chcą zmiany systemu, w którym muszą w pojedynkę pełnić dyżur na wieży. Taka praca, zdaniem części z nich, zagraża bezpieczeństwu. Dokumenty i nagrania, do których dotarli reporterzy tvn24.pl i magazynu "Czarno na białym" TVN24, pokazują, że zagrożenie jest realne. - Konsekwencją może być śmierć ludzi - ostrzega jeden z naszych informatorów.
30 grudnia 2020 roku, okolice Warszawy, kilka minut przed godz. 10 rano. Boeing 777, mogący pomieścić na pokładzie 300 pasażerów, zmierza w kierunku Lotniska Chopina.
- Warsaw approach, this is Blue Panorama 6247 - pilot włoskich linii czarterowych Blue Panorama zapowiada przez radio, że wkrótce można się go spodziewać w Warszawie.
Odpowiada mu cisza.
- Warsaw approach, hello! This is Blue Panorama 6247- powtarza pilot. Kontrolera wzywa pięciokrotnie. Ten zgłasza się dopiero po upływie ponad dwóch minut.
Kim jest ten kontroler? Do tego jeszcze wrócimy. Na razie zadajmy inne pytanie: jak to w ogóle możliwe?
"Poważny incydent"
Dwie minuty to w lotnictwie cała wieczność, decyzje trzeba nieraz podejmować w ułamku sekundy. Przygotowujący się do lądowania włoski samolot przeleciał dystans ponad 30 kilometrów bez wsparcia kontrolera, którego zadaniem jest dopilnować, by nie doszło do zderzenia w powietrzu z inną maszyną.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam