Premium

"Uczciwy pośrednik" Karol III. Jak sobie poradzi z niezabliźnioną raną królestwa?

Zdjęcie: Getty Images

Często to małe kroki, a nie gigantyczne skoki, przynoszą trwałą zmianę - mówiła Elżbieta II. I chociaż przejęcie korony przez jej syna Karola III może wydawać się, z racji braku realnej władzy monarchy, małym krokiem dla Zjednoczonego Królestwa, to właśnie za jego panowania może nastąpić gigantyczny skok, który osłabi jego spójność. Zwłaszcza że ma ono w sobie "niezabliźnioną ranę" po trwających trzydzieści lat "Kłopotach". 

13 września, jeden z pierwszych dni po śmierci Elżbiety II. Karol III, nowy król Zjednoczonego Królestwa, przybywa po raz pierwszy w nowej roli do Irlandii Północnej. Podpisując księgę gości w zamku Hillsborough pod Belfastem najpierw myli daty, a później atrament z pióra, którego używał, wylewa mu się na rękę. - O Boże, jak ja tego nienawidzę - rzuca z wyraźnym poirytowaniem. - Nie znoszę tego - dodaje po chwili, wychodząc z pokoju. Na twarzy nowego brytyjskiego monarchy widać złość.

Ta prozaiczna i w gruncie rzeczy nieistotna sytuacja jest jednak w pewien sposób symboliczna. Wydarzyła się w Irlandii Północnej, jednym z krajów wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa, który z racji uwarunkowań politycznych i geograficznych często bywa określany jako punkt zapalny całego królestwa. Na dodatek krótko po incydencie z piórem Karol III spotkał się tam z liderami republikańskiej partii Sinn Fein, której jednym z głównych postulatów jest zjednoczenie Irlandii.

Karol III zirytowany przeciekającym piórem
Karol III zirytowany przeciekającym pióremReuters

Czy to właśnie Irlandia Północna będzie główną bolączką nowego króla? I jakie w ogóle będzie to panowanie?

Zderzenie z 70-letnim dziedzictwem

BBC, w komentarzu do postawy Karola w pierwszych kilkunastu dniach po śmierci królowej, napisało, że "przede wszystkim szukał on widoczności". "Tak jak jego matka chce być widziany, dostrzegany, aby stworzyć silny związek między monarchią a poddanymi. To były te chwile na zewnątrz, na ulicach, wśród ludzi tłoczących się, by go zobaczyć, by uścisnąć mu rękę, wydarzenia, które działały ożywczo. To były chwile, (…), które wydawały się go energetyzować i ekscytować" - komentował brytyjski nadawca.

- Przypuszczam, że ogólnie rzecz biorąc, w jego panowaniu będzie znacznie więcej kontynuacji niż prób zmiany - przewiduje doktor Przemysław Biskup z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, ekspert od spraw brytyjskich. Dodaje, że Karol, jeszcze jako następca tronu, był osobą bardziej ekspresyjną niż królowa i miał większą swobodę, ale właśnie ze względu na to, że nie był formalnie głową państwa.

Zderzenie się z 70-letnim dziedzictwem królowej Elżbiety może być jednak dla nowego monarchy obciążeniem. - Królowa miała wizerunek osoby rzeczywiście jednoczącej. Wielokrotnie podczas relacji po jej śmierci mówiono, że to była "babcia narodu", jednoczyła Szkotów, Walijczyków, Irlandczyków z Północy i Anglików właśnie jako Brytyjczyków. Natomiast Karol nie jest chyba jednak postrzegany jako monarcha jednoczący - twierdzi doktor Marcin Łukaszewski z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Z kolei Dariusz Rosiak, w przeszłości między innymi dziennikarz BBC, a obecnie autor podcastu "Raport o stanie świata", mówi, że Karol, podobnie jak jego matka, nie może zabierać głosu w tematach politycznych, bo jak zacznie to robić, to odezwą się głosy antymonarchiczne. - To wynika wprost z konstytucji brytyjskiej. Król jest od funkcji reprezentacyjnych, do tego, aby nadawać spoistość, aby stanowić punkt odniesienia dla Brytyjczyków, żeby być symbolem tego państwa, natomiast nie jest od tego, żeby rządzić - zaznacza.

Wielka Brytania to państwo formalnie unitarne, przy czym jednak Szkocja, Walia i Irlandia Północna, obok Anglii części składowe Zjednoczonego Królestwa, posiadają pewien zakres politycznej autonomii. Mają między innymi własne parlamenty i rządy. Doktor Biskup wskazuje, że głównym wyzwaniem nowego monarchy będzie "pomoc poszczególnym rządom brytyjskim w utrzymaniu spoistości tego kraju". - Ponieważ występują w tym państwie silne ruchy separatystyczne. W Irlandii Północnej to jest sprawa oczywista, trwająca prawie od 100 lat, ale ruch separatystyczny wzmacnia się nawet w Walii. Otwarte pozostaje pytanie, czy Wielka Brytania jako jednolite państwo się utrzyma. To jedno z głównych wyzwań w polityce brytyjskiej, zwłaszcza z punktu widzenia monarchy. Przy czym monarcha nie ma tu bezpośredniej mocy sprawczej, choć może oddziaływać przez działania symboliczne - przypominanie czterem narodom konstytuującym Zjednoczone Królestwo, że one jednak mają ze sobą, jak przychodzi co do czego, więcej wspólnego niż tego, co je dzieli, że razem stanowią większą siłę - zaznacza. - Bo hipotetycznie rzecz biorąc, to gdyby te państwa stały się niepodległe, ich sytuacja stałaby się zupełnie inna, grałyby w lidze małych państw europejskich - dodaje ekspert.

Monarchiczna praca u podstaw

Według doktora Biskupa są trzy główne instytucje, które spajają Wielką Brytanię - korona, polityka zagraniczna wraz z dyplomacją oraz siły zbrojne. W dalszej części wymienia wspólny parlament, na który składa się Izba Gmin i Izba Lordów, oraz rząd centralny. Zauważa też, że podczas uroczystości pogrzebowych mogliśmy widzieć "monarchię mocno eksponowaną jako instytucja, siły zbrojne, a także sprawność dyplomatyczną, biorąc pod uwagę, że w uroczystościach wzięła udział rekordowa liczba reprezentantów innych państw".

Co by się musiało stać, żeby większość Brytyjczyków dostrzegło w Karolu "ojca narodu", kogoś, z kim silnie się utożsamiają? Doktor Łukaszewski zwraca uwagę, że część Brytyjczyków nadal ma w pamięci skandale związane z rozpadem małżeństwa z księżną Dianą, która zginęła w 1997 roku. - Oczywiście ten wizerunek Karola może się poprawiać, ale jestem raczej sceptyczny co do tego, żeby on się zbliżył nawet do wizerunku swojej matki. Jeżeli ta poprawa będzie następowała, to na pewno nie skokowo, zakopywanie tych rowów siłą rzeczy musi zabrać trochę czasu, a tego, z przyczyn biologicznych - Karol ma 74 lata -  po prostu nie ma - przewiduje doktor Łukaszewski. Szykuje się więc na to, że panowanie króla Karola III to będzie swoista praca u podstaw w wersji brytyjskiej.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam