Irańskie kobiety przez ponad 40 lat walczyły o możliwość oglądania na żywo meczów piłkarskich. Po cichu, ale metodycznie. W końcu się udało. Ledwie miesiąc później zaczęły kolejny protest: przeciwko brutalności policji, władzy, a nawet ustrojowi. W drodze po wyswobodzenie się z okowów surowego prawa znów towarzyszy im piłka nożna. Mundial w Katarze może mimochodem okazać się sojusznikiem w ich sprawie. Dziś pierwszy mecz Iranu, który zmierzy się z Anglią.
1,5 tysiąca kobiet zasiadło 6 czerwca 1981 roku na stadionie w Teheranie. W tym czasie trybuny nikogo jeszcze nie dyskryminowały: mężczyźni i kobiety oglądali mecz wspólnie. Zmierzyli się piłkarze dwóch lokalnych drużyn - Persepolis i Estheglal. Na spotkaniu były tłumy, popularność futbolu w Iranie znacząco wzrosła po historycznym awansie drużyny na mundial w 1978 roku.
Ale ostatni gwizdek w tym derbowym meczu otworzył nowy rozdział w irańskim futbolu: ze stadionami bez kobiet. Przez kolejnych czterdzieści lat nie mogły uczęszczać na żadne rozgrywane w kraju spotkania - ani klubowe, ani reprezentacyjne. Zakaz wstępu nałożyli działacze piłkarscy, pośrednio bądź bezpośrednio inspirowani islamską rewolucją z 1979 roku. W jej wyniku Iran zmienił się nie do poznania, a najbardziej odczuły to irańskie kobiety. Ograniczono im dostęp do edukacji, nakazano zakrywać twarze w miejscach publicznych.
Zamknięcie stadionów miało chronić kobiety przed zgorszeniem, wywoływanym rzekomo przez obserwowanie atletycznych zmagań mężczyzn i nadmierne emocjonowanie się ich rywalizacją.
- To konieczne, by powstrzymać kobiety przed uczestnictwem w takich wydarzeniach. Przecież mogą je oglądać w telewizji, więc nie ma potrzeby, żeby przychodziły na stadion - mówił ajatollah Makarem Shirazi.
Oprotestowywanie tej decyzji byłoby bezproduktywne, więc co bardziej rozmiłowane w futbolu Iranki zaczęły po prostu szukać dziur w systemie. A konkretnie w ochronie stadionów. Poprzebierane za mężczyzn, z doklejanymi brodami i w perukach, próbowały wślizgiwać się na mecze, serwując sobie dodatkową dawkę adrenaliny. Czasami się udawało. Albo gdy przebranie było bardzo mylące, albo gdy trafiały na przymykających oko ochroniarzy - bo i nie wszystkim mężczyznom podobał się porewolucyjny porządek. Oglądania meczu przez kobiety nie uważali za cokolwiek zdrożnego.
- Gdy na jednym z meczów nieopatrznie krzyknęłam i tym samym wydałam się, że jestem kobietą, mężczyźni wokół natychmiast stworzyli tłumek, bym nie rzuciła się w oczy żadnemu z porządkowych - wspominała po latach jedna z irańskich fanek.
Temat zdjęcia zakazu latami był de facto martwy. W latach 90. i na początku 2000. zdarzały się sytuacje, gdy przed stadionami gromadziły się kobiety i domagały wpuszczenia na trybuny. Ale dopóki było ich kilkanaście do kilkudziesięciu, władze piłkarskie ani polityczne nie uważały tematu za wart zaangażowania.
Sytuację incydentalnie zmieniły, jak to często bywa, wybory. W czasie kampanii prezydenckiej w 2005 roku grupka kobiet została wpuszczona na mecz Iranu z Koreą Północną. Iranki poczuły, że to ich szansa. Przed meczem z Bahrajnem przy stadionie czekało ich około pięciuset. Po przepychance z porządkowymi ostatecznie udało im się obejrzeć drugą połowę. Oba te mecze i przymknięcie oczu na obecność kobiet na stadionie miały być ukłonem w ich stronę ze strony sprzymierzeńców kandydującego na prezydenta Mahmuda Ahmadinedżada.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam