W ostatnich kilku latach, gdy obywatele mieli poczucie, że łamane są ich prawa, na ulicach miast i miasteczek często krzyczeli: "Konstytucja, konstytucja!".
A co dzieje się, gdy łamane są szkolne konstytucje, czyli statuty? Czemu tak rzadko ktoś krzyczy, a częściej przyjmujemy to z milczącą akceptacją? O tym rozmawiamy z Łukaszem Korzeniowskim, założycielem Stowarzyszenia Umarłych Statutów (SUS).
Ale najpierw przykłady.
Kraków. "Ucznia obowiązuje w Szkole i poza nią bezwzględny zakaz: (...) podejmowania aktywności seksualnej, polegającej na: odbyciu stosunku seksualnego, udziału w imprezach o charakterze erotycznym oraz pozowania do filmów i zdjęć pornograficznych, publicznym podejmowaniu zachowań o zabarwieniu seksualnym".