Zamiast ze słuchawkami, łączy swój telefon z wszczepionym defibrylatorem. W aplikacji może sprawdzić, czy jego serce pracuje tak, jak należy. A nawet jeśli nie sprawdzi, to skontaktuje się z nim lekarz. Tak od niedawna wygląda życie pana Jerzego, pierwszego w Polsce pacjenta, którego serce jest podłączone do internetu.
Nie tak wyobrażał sobie wizytę w Polsce. Kilka miesięcy temu pan Jerzy leciał ze Szwecji, gdzie mieszka od 20 lat, by zobaczyć się z dziećmi. - W samolocie myślałem, że mam problemy z żołądkiem. Na lotnisku w Warszawie zrobili mi EKG i okazało się, że to był zawał - wspomina. Zamiast na spotkanie z rodziną, trafił do Centralnego Szpitala Klinicznego przy Banacha.
Spędził tam blisko 50 dni. Lekarzom udało się uratować jego życie. Dowiedział się jednak, że powinien przejść zabieg wszczepienia kardiowertera-defibrylatora, czyli urządzenia leczącego zaburzenia rytmu serca. - W sytuacji szybkiego, chaotycznego rytmu serca, konieczna jest interwencja w postaci kardiowersji zewnętrznej (leczenie prądem - red.) - wyjaśnia kardiolog, profesor Marcin Grabowski z I Klinki Kardiologii CSK.
W nagłych sytuacjach z pomocą przychodzi pogotowie. - Natomiast jeżeli pacjent ma wszczepiony defibrylator, ma szansę być natychmiast leczony przez to urządzenie - tłumaczy Grabowski.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam