Chociaż formalny rozwód Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej nastąpił już prawie rok temu, w wielu kwestiach obydwie strony dalej zachowywały się jak małżeństwo, które musiało pozałatwiać niedokończone sprawy. W tym niebagatelną sprawę ryb. O tym, co teraz i dlaczego ryby są takie ważne oraz dlaczego jeszcze wrócą, w rozmowie z dr. Przemysławem Biskupem.
Proces opuszczania przez Wielką Brytanię europejskiej wspólnoty to była wyboista droga, z wieloma zakrętami i utrudnieniami. A do tego bardzo długa, bo trwała prawie cztery i pół roku. Rozpoczęła się 23 czerwca 2016 roku, kiedy to w referendum - wbrew niemal wszystkim sondażom - za wystąpieniem z Unii Europejskiej opowiedziało się 52 procent Brytyjczyków. W tym czasie dwukrotnie zmienił się premier i dwukrotnie przekładano termin wyjścia. Formalnie Wielka Brytania opuściła Unię Europejską 31 stycznia 2020 roku, ale do końca okresu przejściowego, czyli do 31 grudnia, związania była jeszcze unijnym przepisami.
Na Boże Narodzenie obie strony sprawiły sobie świąteczny prezent w postaci umowy określającej przyszłe relacje na linii Wielka Brytania - Unia Europejska. Dzięki osiągniętemu porozumieniu handel między Wielką Brytanią a Unią Europejską nadal odbywać się będzie bez ceł, kwot ilościowych i innych barier handlowych.
Brytyjski rząd zapewnił, że porozumienie osiągnięte przez Wielką Brytanię z Unią spełnia wszystkie oczekiwania Brytyjczyków. "Wszystko, co obiecano Brytyjczykom w referendum w 2016 roku i w zeszłorocznych wyborach powszechnych, zostało osiągnięte dzięki temu porozumieniu. Odzyskujemy kontrolę nad naszymi pieniędzmi, granicami, prawem, handlem i naszymi łowiskami" – napisano w oświadczeniu.
O tym, jak będzie kształtowała się przyszłość Wielkiej Brytanii po definitywnym rozwodzie z Unią Europejską z doktorem Przemysławem Biskupem, ekspertem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i wykładowcą Szkoły Głównej Handlowej, rozmawia Marcin Złotkowski z tvn24.pl.
Marcin Złotkowski: Rok 2021 to zarówno w historii Wielkiej Brytanii, jak i Unii Europejskiej coś więcej niż nowa pozycja w kalendarzu. Co się zmienia w ich relacjach po 1 stycznia?
Przemysław Biskup: 31 grudnia 2020 roku był ostatnim dniem tak zwanego okresu przejściowego, ustanowionego umową o wystąpieniu, obowiązującą od 31 stycznia 2020 roku. Oznacza to, że od 1 stycznia Wielka Brytania definitywnie przestaje być w jakimkolwiek znaczeniu tych słów państwem członkowskim. Do tej daty, w okresie przejściowym, była traktowana jak państwo członkowskie w większości spraw, a zwłaszcza tych, które dotyczą przeciętnych obywateli.
Zawarte tuż przed Bożym Narodzeniem porozumienie zapewnia bardzo potrzebną podstawę do dalszej współpracy. Porozumienie jest długofalowe, w pewnych kwestiach ostateczne, ale w wielu innych stanowi "protokół rozbieżności" i zasad rozwiązywania wynikłych stąd sporów. Bez tego - uwzględniając zamieszanie po obu stronach granicy i rozżalenie społeczeństw - mielibyśmy długotrwały kryzys w relacjach unijno-brytyjskich. Próbkę tego mieliśmy już tuż przed Bożym Narodzeniem na granicy francusko-brytyjskiej.
Jak nowa rzeczywistość wpłynie na sytuację wewnątrz Wielkiej Brytanii, na polityczne zmagania między konserwatystami i laburzystami?
Na pewno wpłynie, tylko pytanie w jakim stopniu. Konserwatywny premier Boris Johnson - jak każdy polityk - stara się robić rzeczy, które są popularne wśród wyborców, ale przede wszystkim jego własnego elektoratu - a nie elektoratu, który i tak na niego nie zagłosuje. Całe społeczeństwo brytyjskie jest nadal podzielone mniej więcej pół na pół w sprawie brexitu, ale jak się spojrzy na elektorat konserwatystów z ostatnich wyborów w grudniu 2019 roku - a zwłaszcza świeżo wówczas pozyskanych wyborców z tak zwanej "czerwonej ściany" (okręgów historycznie głosujących na laburzystów - red.) - to w nim dominują osoby o poglądach probrexitowych, a część z nich ma supertwarde poglądy probrexitowe. I to do nich Johnson zwraca się w pierwszej kolejności.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam