Pod przykrywką sklepu z upominkami, spod lady sprzedawane są tu "dodatki do piasku" czy "rozpałka". Mowa o sklepie z dopalaczami przy ul. Mostowej w Poznaniu. Choć niedozwolone substancje znalazł tu nawet sanepid, handel kwitnie bez większych przeszkód. A statystyki pokazują, że przegrywamy wojnę wypowiedzianą kilka lat temu.
- Osoby prowadzące sklepy z dopalaczami są bardzo dobrze do tego przygotowane. Wiedzą, jakich środków chemicznych nie sprowadzać oraz zazwyczaj prowadzą po kilka działalności gospodarczych w jednym lokalu - mówi Paweł Sztando, radny osiedla Stare Miasto w Poznaniu, który problemem sklepu przy ul. Mostowej na bieżąco stara się zainteresować policję oraz sanepid.
- Kiedy cztery lata temu rząd rozpoczął intensywną walkę z tą patologią, wydawało się, że problem zostanie rozwiązany. Niestety mijają lata, a policja czy sanepid prowadzą działania, z których nic nie wynika - ocenia Sztando.
Choć w lutym sanepid wykrył w sklepie niedozwolone substancje, handel kwitnie bez przeszkód, tyle że... po drugiej stronie ulicy.
Mieszkańcy się boją
Budzi to niepokój mieszkańców okolicy. Mają dość sytuacji z udziałem osób pod wpływem dopalaczy. - Tyle lat jest już tu sklep i jak dotąd nikt nic z tym nie zrobił - mówi jeden z mieszkańców ul. Mostowej.
Mieszkańcy zwrócili się o pomoc do radnych, bo obawiają się o swoje bezpieczeństwo.
"Mimo wielu próśb o reakcję, stosowanych głównie do Policji, sklep działa bez przeszkód, a jego klienci wszczynają bójki, zaczepiają przechodniów i dewastują naszą ulicę. (...) Na ulicy Mostowej znajduje się przedszkole, w naszym domu i innych kamienicach na naszej ulicy mieszkają dzieci i osoby obłożnie chore i starsze. Powiem wprost, boimy się o nasze bezpieczeństwo, nasza ulica jest brudna, zaniedbana, brak mi już słów na opisanie tego co się dzieje" - pisze w imieniu swoim i sąsiadów jeden z nich.
Rośnie liczba zatruć
Choć w 2010 r.. premier Donald Tusk obiecywał szybkie i zdecydowane rozstrzygnięcie walki z dopalaczami, statystyki pokazują, że problem nie maleje, lecz narasta. Zatruć spowodowanych dopalaczami przez pierwsze sześć miesięcy tego roku odnotowano więcej niż przez cały zeszły rok.
- Wzrasta też odsetek pacjentów agresywnych - zwraca uwagę prof. Anna Krakowiak, kierownik oddziału toksykologii w Instytucie Medycyny Pracy w Łodzi.
Na problem zwracają uwagę także osoby uzależnione od dopalaczy. - Miałem dużo prób samobójczych i myślę, że to właśnie przez dopalacze. Są automaty, w których można je kupić wszystko pod przykrywką - preparaty do wilgoci, na rdzę - mówi Bogdan.
Sanepid przekonuje jednak, że sytuacja uległa poprawie. - Walka została w 2010 roku wygrana, ale wojna niestety trwa - ocenia Marek Posobkiewicz, p.o. Głównego Inspektora Sanitarnego.
Autor: fc/r / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN