Z Wembley do Poznania. Historia, która znalazła swój koniec w Hollywood

Źródło:
tvn24.pl
Poznań w 1934 roku
Poznań w 1934 roku
Narodowe Archiwum Cyfrowe, Cyfrowe Repozytorium Lokalne
Poznań w dwudziestoleciu międzywojennymNarodowe Archiwum Cyfrowe, Cyfrowe Repozytorium Lokalne

Sto lat temu cały Poznań żył wizytą egzotycznej delegacji. W mieście słychać było okrzyki: "Niech żyje Beludżystan!", a "trzech osobników w turbanach, szofera oraz pana w cylindrze" witali z honorami policjanci na koniach, przedstawiciele Uniwersytetu Poznańskiego, a nawet sam prezydent Cyryl Ratajski. Pod wieczór wszystkim jednak zrzedła mina. Uśmiech z twarzy nie znikał tylko siedmiu osobom.

Od maja do września 1924 roku Wielka Brytania żyła Wystawą Imperium Brytyjskiego, która odbywała się w Wembley Park. Impreza miała pokazywać siłę i różnorodność imperium. Zwiedzający mieli zobaczyć na niej namiastkę tego, co znajduje się w brytyjskich koloniach.

W okresie międzywojennym własne kolonie wciąż świadczyły o sile państwa. Proces dekolonizacji ruszył tak naprawdę dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Aspiracje kolonialne miała wtedy też odradzająca się Polska. W 1930 roku Ligę Morską i Rzeczną przekształcono w Ligę Morską i Kolonialną, powstała też lista proponowanych miejsc do skolonizowania. Znalazły się na niej byłe kolonie niemieckie w Afryce, brazylijska Parana, Angola, Mozambik, Gwinea Francuska, Francuska Afryka Równikowa, Gambia, Liberia... Najpoważniej myślano o Madagaskarze.

Czytaj też: Żydzi, kawa i lemury. Tak Polacy mieli skolonizować Madagaskar

Wielka Brytania była wtedy kolonialną potęgą. Dość powiedzieć, że co piąty człowiek na świecie był wtedy poddanym korony brytyjskiej. Na Wystawie Imperium Brytyjskiego można było lepiej poznać terytoria zależne. Prezentowano tamtejsze zwyczaje, produkty, architekturę. Na przykład w części poświęconej Kanadzie znajdowała się m.in. replika wodospadu Niagara.

Specjalnie na wystawę zbudowano stadion, słynne Wembley, na którym niespełna 50 lat później kadra Kazimierza Górskiego rozegrała jeden z najsłynniejszych meczów w historii polskiej piłki nożnej.

"Z całego świata zjeżdżają się turyści, żeby oglądać zgromadzone tam cuda, zwłaszcza, że udział kolonii, nadaje wystawie mocno egzotyczny charakter" - pisało 12 czerwca 1924 roku "Słowo".

Wystawa przyciągała jak magnes. I to dosłownie, bo wśród eksponatów znalazł się olbrzymi magnes, ważący blisko 3 tony, mogący unieść do 40 ton metalu. "Przed kilku dniami wyrwał jednemu ze zwiedzających parasol z ręki, ku ogólnej radości zgromadzonych" - pisało Słowo.

Zamknięcie wystawy przez księcia Walii
Zamknięcie wystawy przez księcia WaliiReuters

Wizyta nie całkiem oficjalna

Pod brytyjskim władaniem znajdował się m.in. Beludżystan. To właśnie wokół delegacji z tej prowincji w południowo-zachodnim Pakistanie było głośno przed stu laty w Poznaniu.

O nieoficjalnej wizycie gości z dalekiej Azji urzędników i prasę poinformowano telefonicznie. Odebrali oni zamiejscowe połączenie od mężczyzny, który przedstawił się jako pracownik wydziału prasowego ministerstwa spraw zagranicznych.

Wydział bezpieczeństwa magistratu został poproszony o "roztoczenie dyskretnej opieki nad dostojnymi gośćmi", a także o to, by policja była gotowa do interwencji, gdyby doszło do większego zbiegowiska.

Beludżystan to obecnie prowincja Pakistanumapy Google

"Z wielkobrytyjskiej wystawy w Wembley przybyło dn. 12. bm. o godz. 16.20 do Poznania dwu delegatów rządu z Beludżystanu (leżącego w Azji na połudn. wsch. krańcu równiny Iranu.) Gości podejmuje w Poznaniu Polsko-Tureckie Towarzystwo" - głosiła krótka notka zamieszczona 12 czerwca 1924 r. w "Gazecie Szamotulskiej". Podobne wzmianki podawały inne gazety.

Zgrzyt na dzień dobry

Wizyta rozpoczęła się na poznańskim dworcu, gdzie wjechała limuzyna Berliet, którą delegacja miała dotrzeć z oddalonej o 80 kilometrów granicy państwa w Zbąszyniu.

Dworzec w Poznaniu w okresie międzywojennymNAC

W środku "znajdowało się trzech osobników w turbanach, szofer oraz pan w cylindrze" - pisał "Dziennik Poznański", dodając, że byli to Dżum-Al Raf, "jakiś książę krwi z dynastii Beri" oraz towarzyszący im przedstawiciel polskiego rządu.

Wrażenie na mieszkańcach robili nie tylko egzotyczni goście, ale też dźwięk trąbki umieszczonej na aucie, która budziła skojarzenie z wizytą cesarza Wilhelma II, gdy gościł przed I wojną światową w pruskim wtedy jeszcze Poznaniu.

Przyjazd cesarskiej pary do Poznania w 1910 r.

Wszystko zaczęło się od dyplomatycznego zgrzytu. Polski członek delegacji wyraził bowiem zdziwienie, że nie zgotowano im żadnego powitania, mimo wysłanego z granicy telegramu informujacego o ich przyjeździe.

"'Dostojni goście niezrażeni brakiem delegacji na dworcu kazali się wieźć do miasta" - pisał "Dziennik Poznański".

Z pełnymi honorami

Pierwszym punktem wycieczki był Zamek Cesarski. "Za wolno jadącym samochodem biegła gawiedź uliczna, wykrzykując na ich cześć, a policjanci salutowali przejeżdżających. Przed zamkiem utworzył się taki tłum, że musiał im torować drogę policjant konny" - opisywał "Dziennik Poznański".

Zamek Cesarski w Poznaniu w latach 20. XX wiekuNAC

Przed bramą zamku wartę pełniło dwóch policjantów na koniach w odświętnych mundurach i białych rękawiczkach. W środku gości witał jeden z dziekanów Uniwersytetu Poznańskiego, który zajmował część budynku wybudowanego dla cesarza Wilhelma II w 1910 roku.

Po zwiedzeniu budynku delegacja ruszyła dalej, ze swej limuzyny podziwiając Teatr Wielki i Teatr Polski. Samochód przystanął nieopodal tego drugiego, po czym jego pasażerowie wybrali się do uznanego w Poznaniu zakładu Stanisława Markiewicza.

Teatr Polski przy ulicy 27 Grudnia w Poznaniu w 1925 r.NAC

Fotografa, który wykonywał m.in. zdjęcia z przedstawień poznańskich teatrów, wcześniej odwiedził aktor Romuald Gantkowski. Przekazał mu, że jego znajomym jest radca ministerialny, który będzie towarzyszyć misji beludżystańskiej. Zaproponował, że "w dowód przyjaźni", postara się, by delegacja odwiedziła zakład Markiewicza i wykonała sobie pamiątkowe zdjęcie. Warunek był jeden - fotograf musiał specjalnie na tę okazję udekorować swoje atelier.

Zdjęcie Stanislawa Markiewicza ze spektaklu "Zgorszenie publiczne" w Teatrze NowymNAC

"Stary rozczulił się tym dowodem pamięci; zaręczył, że nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei i wystąpi w odpowiedniej gali" - wspominał 24 lata po tych wydarzeniach Aleksander Janta w artykule "Misja Beludżystańska" dla "Przekroju". Jak Markiewicz obiecał, tak zrobił. W bramie prowadzącej do klatki schodowej, gdzie na pierwszym piętrze znajdował się jego zakład fotograficzny, wystawił wspaniałe oleandry i girlandy, a chodnik wyłożył purpurowym dywanem. Sam czekał tam na delegację, ubrany odświętnie we fraku.

Portret Ignacego Jana Paderewskiego wykonany w zakładzie Stanisława MarkiewiczaMuzeum Narodowe w Warszawie

Lingwistyczny "dar"

Przed zakładem fotograficznym zainteresowani egzotycznymi gośćmi poznaniacy zablokowali ruch tramwajowy. Słychać było okrzyki: "Niech żyje Beludżystan!".

"Kilkutysięczny tłum otaczał wspaniały samochód marki Berliet. W samochodzie siedział dumny fagas; pstry turban zdobił jego głowę. Od samochodu, aż do bramy ustawił się szpaler policjantów w białych rękawiczkach" - opisywał "Przegląd Poranny".

Dziennikarzowi tej gazety udało się wymienić kilka zdań z członkami delegacji, mimo że przedstawiciel ministerstwa przekonywał, że goście są już zmęczeni i nie ma na to czasu.

Ulica 27 Grudnia w dwudziestoleciu międzywojennymCYRYL / ze zbiorów Romana Trojanowicza

"Z notesem w ręku zbliżyłem się mimo wszystko do księcia krwi Buia-fest z dynastii Beri i zapytałem: Jak się szanownym panom podobała wystawa w Wembley?". "Bardzo" - usłyszał w odpowiedzi. Dziennikarz dogadywał się z nimi na migi, potem rozmowa toczyła się łamanym angielskim i francuskim. Aż wreszcie na zadane po polsku pytanie: "Jak się Jego Wysokość zapatruje na kwestię Mossulu i rozbitej niedawno konferencji angielsko-tureckiej?", usłyszał odpowiedź najczystszą polszczyzną: "Kochany panie redaktorze! Czy pan nie ma przypadkiem większego zmartwienia?".

Zdumiony dziennikarz po chwili usłyszał, że goście naszego języka nauczyli się w drodze ze Zbąszynia do Poznania.

Kolejnym punktem wycieczki był ratusz. Po drodze delegacja zatrzymała się jeszcze przy sklepie tytoniowym przy placu Wolności - jeden z gości zapragnął bowiem skosztować polskich papierosów. Sklep opuścili z pudełkiem pełnym cygar i papierosami. "Zaszczycony właściciel słyszeć nawet nie chciał, aby dostojny gość miał mu płacić" - pisał w swojej książce ze wspomnieniami "Duch niespokojny" Aleksander Janta.

W ratuszu delegację witał sam prezydent miasta Cyryl Ratajski.

Prezydent Poznania Cyryl RatajskiRoman Ulatowski

"Wizyta w ratuszu przeciągnęła się bardzo długo, a uroczysty jej nastrój spotęgowany został pod koniec zaproszeniem przybyłego księcia na przedstawienie galowe do opery, które odbyć się miało na jego cześć tego samego wieczoru" - pisał Janta w artykule "Misja Beludżystańska".

Poznański ratusz w 1929 rokuCYRYL

W tym czasie do policji trafiły pierwsze sygnały, że cała wizyta może być jedną wielką mistyfikacją. Polsko-Tureckie Towarzystwo, które według prasy miało przyjmować gości, przekazało, że nic nie wie o żadnej delegacji z Beludżystanu. Informacje te trafiły do gości. Podziękowali za zaproszenie do opery. Towarzyszący im polski przedstawiciel wziął na bok jednego z funkcjonariuszy i przekazał, że zmęczony oficjalnym programem oraz ścisłą ochroną książę ma ochotę na chwilę swobody.

Zażyczył sobie udać się na wycieczkę podmiejską, stąd prośba o skierowanie policyjnej eskorty już do hotelu Bazar, w którym książe zamierza przenocować. Tak też zrobiono. Po godzinie wszyscy już wiedzieli, że "delegacją z Beludżystanu" była grupa przebierańców.

Gazety, szczególnie te, którym wcześniej umknęła wizyta gości z Beludżystanu, rozpisywały się o studenckim kawale. "Przegląd Poranny" nawet przedrukował dwie depesze, które miała wysłać z trasy fikcyjna delegacja.

Dan w drodze do Beludżystanu 14. 6. W imieniu Jego Dostojności ks. Jokistanu i z Jego najwyższego rozkazu pozwalam przesłać co następuje: Jego Dostojność Ks. Jokistanu (prowincja beludżystanska) Jon-asz-buja-fest składa serdeczne podziękowanie za gościnę, jakiej misja beludżystańska doznała w Poznaniu, dziękujemy wszystkim instytucjom, a w szczególności odłamowi prasy za owacyjne przyjęcie, Tow. polsko- beludż. za nigdy niezapomnianą gościnność, publiczności za frenetycznie naiwny zachwyt, pięknym lady's za powłóczyste spojrzenia. Salem aleikum! Poznań to perła Lechistanu!!! Nabrau-na-kawau-bel, minister do szczególnych poruczeń szczegółnej wagi

Dan w drodze do Beludżystanu 14. 6. Do atelier p. Markiewicza w Poznaniu, 27 Grudnia. Nadajemy firmie Markiewicz w Poznaniu tytuł dostawcy radży Beludżystanu | wyrażamy uznanie za szybkie i artystyczne zdjęcia. Za zgodność Nabrau-na-kawau-bey. Jon-asz-buja-fest książe Jokistanu

Spektakl życia

Za całą misternie przygotowaną mistyfikacją stał Romuald Gantkowski, ten sam, który odwiedził zakład fotograficzny Stanisława Markowicza. 21-latek rok wcześniej ukończył Państwową Szkołę Dramatyczną w Poznaniu i grał na deskach Teatru Polskiego.

Romuald Gantkowski w 1928 r.NAC

Gantkowski znany był z improwizacji i wybornego poczucia humoru. Sam jednak był już zbyt rozpoznawalny, by w wymyślonym przez siebie happeningu uczestniczyć. Zatrudnił więc do tej roli studentów ze scenicznym doświadczeniem, którzy grali jako statyści w poznańskim teatrze. Feliks Bogusławski, student wydziału rolniczego, oraz Janusz Wilatowski, student prawa wcielili się w rolę książąt. Ich służącego odgrywał Henryk Rogucki z wydziału rolniczego. Rola polskiego członka delegacji przypadła N. Kałużniackiemu, studentowi chemii.

Stroje i rekwizyty Gantkowski wypożyczył z teatru. Bohaterowie happeningu do swoich ról przygotowywali się od rana w willi na poznańskiej Starołęce, skąd ucharakteryzowanych na gości z Azji młodych studentów przewieziono limuzyną na poznański dworzec.

Gantkowski towarzyszył im przez cały dzień. Z boku, z ukrycia, przyglądał się wyreżyserowanemu przez siebie spektaklowi i podśmiewał z tego, że dziekan kłania się swojemu nowemu studentowi. A gdy dowiedział się o zaproszeniu do opery, poszedł o krok dalej i zadzwonił do kapelmistrza Karola Lewickiego, by zaproponować mu tego samego dnia spotkanie. Ten miał mu odpowiedzieć, że ma mu nie zawracać głowy, bo próbuje odnaleźć nuty do hymnu Beludżystanu, których nikt odnaleźć nie może...

Cała sprawa zakończyła się aferą. Oburzone władze miasta zapowiadały wyciągnięcie konsekwencji wobec żartownisi. Domagano się m.in. relegowania ich z uczelni. Rektor uczelni był jednak przeciwnego zdania. Prasie oświadczył, że był to jeden z najlepszych kawałów, o jakim w życiu słyszał. Prezydent Poznania Cyryl Ratajski, kiedy już ochłonął, także docenił żart Gantkowskiego i spółki.

Romuald Gantkowski w 1937 r.NAC

Po tym happeningu Gantkowski marzył o zagranicznej karierze. W 1927 r. wyjechał do Berlina na kurs filmowy organizowany przez "Ufę", wówczas największego producenta filmów w Niemczech. W wytwórni rocznie powstawało około 600 filmów. W 1927 roku miał premierę słynny "Metropolis" Fritza Langa, film uznawany za jedno z największych arcydzieł światowego kina (co ciekawe, dla niemieckiego scenografa Ericha Kettelhunta, który projektował słynne filmowe wieżowce główną inspiracją była poznańska Wieża Górnośląska).

Bentkowski w "Ufie" został asystentem reżysera żydowskiego pochodzenia - Maxa Reinhardta, który był jego idolem.

Potem emigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam próbował założyć polski teatr. Gdy ta sztuka mu się nie udała, musiał zatrudnić się jako kelner i zamiatacz ulic. "Imał się człowiek każdej pracy, bo dosłownie przymierał głodem. Zdarzało się tak, że przez sześć - osiem dni nie miałem nic w ustach" - wspominał Gantkowski.

Zła karta odwróciła się, gdy dostał się do Paramount Pictures i zaczął tam pracę w dziale dubbingu. Gdy wytwórnia filmowa otwierała swój oddział w Paryżu, wrócił na Stary Kontynent. Później pracował przy produkcjach filmowych w Wielkiej Brytanii i we Włoszech.

W 1934 roku wrócił do Polski, gdzie zdążył wyreżyserować trzy filmy: dwa fabularne - "Płomienne serca" (1937 r.) i "Dziewczyna szuka miłości" (1938 r.) oraz dokumentalny "Geniusz sceny" (1938 r.). W tym ostatnim utrwalił najwybitniejsze kreacje teatralne Ludwika Solskiego. Film dostał dwie nagrody na Festiwalu Filmowym w Wenecji: nagrodę aktorską dla Ludwika Solskiego i nagrodę za scenariusz dla Adama Grzymały-Siedleckiego.

Aktor i reżyser Ludwik Solski (z lewej) w towarzystwie Romualda GantkowskiegoNAC

Po wybuchu wojny Romuald Gantkowski wrócił do USA, gdzie w Nowym Jorku i Hollywood spędził resztę życia, pracując przy produkcji filmowej. Zmarł w 1989 roku.

Autorka/Autor:Filip Czekała

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: CYRYL / ze zbiorów Damiana Giełdy

Pozostałe wiadomości

Ekolodzy i sąsiedzi Chin obawiają się konsekwencji budowy zapory wodnej, którą Pekin wznosi w Tybecie. Choć ma to być największy tego typu obiekt na świecie, nie podano szczegółów projektu. - Dyskrecja Chin podsyca nieufność - ocenia ekspertka cytowana przez "The New York Times".

"Wielki i tajemniczy projekt" na pograniczu budzi obawy sąsiadów

"Wielki i tajemniczy projekt" na pograniczu budzi obawy sąsiadów

Źródło:
The New York Times, tvn24.pl

Byli szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego zostali uznani przez Prokuraturę Krajową za pokrzywdzonych bezprawnym działaniem prokuratury. Śledczy mieli bezprawnie, bo bez dowodów, postawić zarzuty rzekomej współpracy z rosyjskimi służbami generałowi Piotrowi Pytlowi i generałowi Januszowi Noskowi - ustalił dziennikarz "Superwizjera" TVN i tvn24.pl Maciej Duda.

Byli szefowie SKW uznani za pokrzywdzonych. Wcześniej posądzano ich o współpracę z Rosjanami

Byli szefowie SKW uznani za pokrzywdzonych. Wcześniej posądzano ich o współpracę z Rosjanami

Źródło:
tvn24.pl

W poniedziałek opublikowany został list gończy za Dawidem Danielem Złotkowskim, który w centrum Głogowa (Dolnośląskie) próbował potrącić autem przechodniów. Wcześniej decyzję o jego tymczasowym aresztowaniu wydał sąd.

Próbował taranować przechodniów. Wydano za nim list gończy

Próbował taranować przechodniów. Wydano za nim list gończy

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Na Bielanach zderzyły się toyota i kia. Kierowca toyoty trafił do szpitala. Okazało się, że nie było to pierwsze poniedziałkowe zdarzenie z jego udziałem.

Zderzył się z innym autem dwa razy w ciągu jednego dnia, nie miał polskiego prawa jazdy

Zderzył się z innym autem dwa razy w ciągu jednego dnia, nie miał polskiego prawa jazdy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Rozpowszechniany przekaz brzmi alarmująco: oto niemieckie konsorcjum ma pierwszeństwo na wydobywanie węgla ze złoża na Śląsku, a Jastrzębska Spółka Węglowa "musiała ustąpić Niemcom". Wyjaśniamy, o co naprawdę chodzi w tej historii.

Niemcy "mają pierwszeństwo" do polskiego złoża węgla? Potrójna manipulacja

Niemcy "mają pierwszeństwo" do polskiego złoża węgla? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski zwyciężyłby zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze wyborów prezydenckich w maju - wynika z nowego sondażu Opinia24. Na drugim miejscu znalazł się kandydat PiS Karol Nawrocki, a na trzecim Sławomir Mentzen z Konfederacji.

Najnowszy sondaż prezydencki

Najnowszy sondaż prezydencki

Źródło:
Opinia24

Proboszcz bazyliki św. Brygidy w Gdańsku zainstalował na dachu świątyni panele fotowoltaiczne. Przekonuje, że instalacji nie widać z dołu, więc nie burzy "wizerunku architektonicznego kościoła". Poza tym panele są zamontowane w bezpieczny sposób. Chociaż ksiądz zapłacił już mandat nałożony przez pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, ma nadzieję, że instalację uda się ocalić. - Instalacji fotowoltaicznych na średniowiecznych, gotyckich, zabytkowych kościołach w Gdańsku po prostu być nie może - komentuje z kolei rzecznik konserwatora.

Fotowoltaika na dachu średniowiecznego kościoła. Proboszcz zapłacił mandat, ale paneli nie ściągnął

Fotowoltaika na dachu średniowiecznego kościoła. Proboszcz zapłacił mandat, ale paneli nie ściągnął

Źródło:
TVN24

Krokodyl pojawił się na plaży w australijskim stanie Queensland. Nietypowy gość wywołał spore zamieszanie wśród plażowiczów - zwierzęta te dość rzadko zapuszczają się tak daleko na południe stanu. Gad szybko znikł ludziom z oczu, a lokalne służby starają się go znaleźć i zabezpieczyć.

Nietypowy widok na plaży. "Nie mogłam uwierzyć własnym oczom"

Nietypowy widok na plaży. "Nie mogłam uwierzyć własnym oczom"

Źródło:
ABC News

Szefowie resortów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej w poniedziałek jednomyślnie zdecydowali o przedłużeniu sankcji gospodarczych na Rosję. Wcześniej sprawę przedłużenia sankcji blokowały Węgry. "Pozwoli to na dalsze pozbawianie Moskwy przychodów służących finansowaniu jej wojny" - podkreśliła szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas.

Unia przedłuża sankcje na Rosję. "Musi płacić za szkody, które wyrządza"

Unia przedłuża sankcje na Rosję. "Musi płacić za szkody, które wyrządza"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Janusz Palikot opuścił w poniedziałek areszt śledczy we Wrocławiu. Były poseł i biznesmen wpłacił 2 miliony złotych kaucji, na co miał czas do końca stycznia. Palikot trafił do aresztu w październiku ubiegłego roku, jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 milionów złotych. - Jestem człowiekiem niewinnym, co udowodnię - mówił po opuszczeniu aresztu.

Janusz Palikot opuścił areszt, uzbierał dwa miliony złotych

Janusz Palikot opuścił areszt, uzbierał dwa miliony złotych

Źródło:
PAP

Z ciężarówki przewożącej materiały budowlane podczas zakrętu wypadł pręt i wbił się w auto jadące tuż za nim - przekazała straż pożarna. Dwie osoby są ranne.

Pręt wbił się w jadące auto. Są ranni

Pręt wbił się w jadące auto. Są ranni

Źródło:
TVN24

Artur Olech został odwołany ze stanowiska prezesa PZU. Taką decyzję podjęła rada nadzorcza - poinformowała spółka w komunikacie. Rada powołała jednocześnie Andrzeja Klesyka do czasowego wykonywania czynności prezesa zarządu.

Prezes PZU odwołany

Prezes PZU odwołany

Źródło:
PAP

Nowa Zelandia złagodziła przepisy wizowe dla osób pracujących zdalnie - pisze BBC. Tamtejsze władze mają nadzieje, że pobudzi to rozwój turystyki. 

Łagodzą przepisy wizowe, aby przyciągnąć "cyfrowych nomadów"

Łagodzą przepisy wizowe, aby przyciągnąć "cyfrowych nomadów"

Źródło:
BBC

Tylko w niedzielę aresztowano 956 imigrantów przebywających w USA nielegalnie. Według doniesień "Washington Post" Donald Trump nakazał wypełniać normy aresztowań na poziomie do 1,5 tys. osób dziennie, ponieważ był niezadowolony z dotychczasowego tempa operacji.

Największa dzienna liczba aresztowań imigrantów. "Washington Post": Trump zlecił wypełnianie norm

Największa dzienna liczba aresztowań imigrantów. "Washington Post": Trump zlecił wypełnianie norm

Źródło:
NBC News, PAP, "Washington Post"

To był szalony, przepiękny dzień, do którego się bardzo mocno przygotowywaliśmy, który jest wynikiem pracy całej naszej 70-osobowej fundacji - mówił na konferencji prasowej prezes Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzy Owsiak podczas konferencji podsumowującej 33. Finał. 26 marca dowiemy się, ile ostatecznie WOŚP zebrała w trakcie tegorocznego Finału.

"Szalony, przepiękny dzień". Owsiak podsumował 33. Finał WOŚP

"Szalony, przepiękny dzień". Owsiak podsumował 33. Finał WOŚP

Źródło:
TVN24

Państwowa Komisja Wyborcza nie zajęła w poniedziałek stanowiska w sprawie pisma, jakie do PKW skierował minister finansów Andrzej Domański. Chodzi o sprawozdanie komitetu wyborczego PiS i decyzję nieuznawanej izby Sądu Najwyższego. Członek PKW Ryszard Kalisz mówił dziennikarzom, że zostały zgłoszone trzy projekty takiej odpowiedzi. PKW nie podjęła też decyzji w sprawie sprawozdania finansowego PiS za 2023 rok.

PKW na razie nie odpowie Domańskiemu. "Było troszeczkę emocji"

PKW na razie nie odpowie Domańskiemu. "Było troszeczkę emocji"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, PAP

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Poznaniu miało dojść do "utarczki" pomiędzy lekarzem a ratownikiem medycznym. Na miejsce wezwano policję.

Interwencja policji w szpitalu. "Utarczka między lekarzem a ratownikiem"

Interwencja policji w szpitalu. "Utarczka między lekarzem a ratownikiem"

Źródło:
Głos Wielkopolski, tvn24.pl

Brytyjski król Karol III w poniedziałek odwiedził Centrum Społeczności Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu. Spotkał się tam z ocalałymi z Holokaustu i uchodźczyniami z Ukrainy. Podtrzymując pamięć o potwornościach przeszłości, kształtujemy naszą przyszłość - podkreślił monarcha podczas spotkania.

Król Karol III. "Podtrzymując pamięć, kształtujemy naszą przyszłość"

Król Karol III. "Podtrzymując pamięć, kształtujemy naszą przyszłość"

Źródło:
PAP

57-latek z Bydgoszczy przez półtora miesiąca mieszkał z denatem za ścianą. Sprawa wyszła na jaw, gdy sąsiedzi wyczuli na klatce odór rozkładającego się ciała. Jak ustalili policjanci, pod koniec listopada doszło do kłótni i bójki między współlokatorami, które okazały się tragiczne w skutkach. Sprawcy może grozić dożywotnie pozbawienie wolności.

Przez 1,5 miesiąca mieszkał ze zwłokami kolegi. Sąsiadów zaniepokoiła nieprzyjemna woń

Przez 1,5 miesiąca mieszkał ze zwłokami kolegi. Sąsiadów zaniepokoiła nieprzyjemna woń

Źródło:
KWP Bydgoszcz

Jacht zatonął w sobotę u wybrzeży Francji. Jak poinformowały francuskie służby, pływająca pod brytyjską banderą jednostka została rozerwana na kawałki, a jej kapitana nie udało się odnaleźć. Francję nawiedza obecnie burza Herminia, która powoli sunie w stronę Wysp Brytyjskich.

Szalejące fale rozerwały jacht na kawałki. Kapitana nie udało się odnaleźć

Szalejące fale rozerwały jacht na kawałki. Kapitana nie udało się odnaleźć

Źródło:
BBC

Donald Trump zrobił "pierwszy ewidentny fałszywy krok" w sprawie wojny w Ukrainie - ocenia w publicysta włoskiego dziennika "Corriere della Sera". Jak wskazuje, prezydent Stanów Zjednoczonych nie dotrzymał obietnicy zakończenia walk w ciągu dwóch dni, a "ręka wyciągnięta do Rosjan spotkała się z pogardliwymi reakcjami Moskwy".

"Pierwszy fałszywy krok" Donalda Trumpa w sprawie Ukrainy

"Pierwszy fałszywy krok" Donalda Trumpa w sprawie Ukrainy

Źródło:
PAP

W obu silnikach samolotu Jeju Air, który rozbił się w grudniu o betonowe ogrodzenie na pasie startowym lotniska Muan w Korei Południowej, znaleziono szczątki ptaków. Z opublikowanego wstępnego raportu ze śledztwa nie wynika jednak, co mogło być bezpośrednią przyczyną katastrofy, w której zginęło 179 osób.

Wstępny raport po katastrofie samolotu Jeju Air. Oto co wykryto w silnikach

Wstępny raport po katastrofie samolotu Jeju Air. Oto co wykryto w silnikach

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

Do 31 stycznia właściciele nieruchomości muszą przekazać samorządom informacje o obecności na swoich posesjach wyrobów z azbestu. W przypadku niedopełnienia obowiązku może grozić im grzywna.

Obowiązek dla właścicieli niektórych nieruchomości. Zostało tylko kilka dni

Obowiązek dla właścicieli niektórych nieruchomości. Zostało tylko kilka dni

Źródło:
tvn24.pl

Aż dwie trzecie spośród osób, które przeszły zakażenie SARS-CoV-2, przez ponad rok ma objawy PCS (post-Covid-19 Syndrome). To przede wszystkim zmęczenie, zaburzenia funkcji poznawczych i trudności z oddychaniem. Ale nie tylko. Nowe badanie przeprowadzili badacze z Uniwersytetu we Freiburgu.

Zmagasz się ze zmęczeniem, nie możesz spać? To może być PCS

Zmagasz się ze zmęczeniem, nie możesz spać? To może być PCS

Źródło:
PAP
Auschwitz jest w nas. Niemal co czwarty Polak dotknięty wojenną traumą?

Auschwitz jest w nas. Niemal co czwarty Polak dotknięty wojenną traumą?

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Uchodźcy z TikToka" w chińskiej aplikacji. "Prędzej oddałbym swoje DNA partii komunistycznej, niż wrócił na Instagram"

"Uchodźcy z TikToka" w chińskiej aplikacji. "Prędzej oddałbym swoje DNA partii komunistycznej, niż wrócił na Instagram"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ministerstwo informacji Sierra Leone powiadomiło, że "bada doniesienia medialne" w sprawie holenderskiego barona narkotykowego i groźnego przestępcy Josa Leijdekkersa. Agencja Reutera opublikowała nagranie z mszy, na którym widać Leijdekkersa. Według nieoficjalnych informacji, miał poślubić córkę prezydenta tego kraju.

Prezydent na mszy, tuż za nim niebezpieczny przestępca. Nagranie

Prezydent na mszy, tuż za nim niebezpieczny przestępca. Nagranie

Źródło:
PAP, Reuters, BBC, tvn24.pl

W 2010 roku w Polsce było 58,9 tysiąca salonów kosmetycznych i fryzjerskich. Pod koniec 2024 roku było ich już ponad 132 tysiące - informuje w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolita". - Liczba salonów systematycznie rośnie, co jest oznaką rosnącego zapotrzebowania na tego typu usługi - mówi w rozmowie z dziennikiem Tomasz Starzyk, rzecznik wywiadowni Dun & Bradstreet, która przygotowała raport na ten temat.

Wysyp salonów w całej Polsce. "Liczba systematycznie rośnie"

Wysyp salonów w całej Polsce. "Liczba systematycznie rośnie"

Źródło:
"Rzeczpospolita"