Z Wembley do Poznania. Historia, która znalazła swój koniec w Hollywood

Źródło:
tvn24.pl
Poznań w 1934 roku
Poznań w 1934 roku
Narodowe Archiwum Cyfrowe, Cyfrowe Repozytorium Lokalne
Poznań w dwudziestoleciu międzywojennymNarodowe Archiwum Cyfrowe, Cyfrowe Repozytorium Lokalne

Sto lat temu cały Poznań żył wizytą egzotycznej delegacji. W mieście słychać było okrzyki: "Niech żyje Beludżystan!", a "trzech osobników w turbanach, szofera oraz pana w cylindrze" witali z honorami policjanci na koniach, przedstawiciele Uniwersytetu Poznańskiego, a nawet sam prezydent Cyryl Ratajski. Pod wieczór wszystkim jednak zrzedła mina. Uśmiech z twarzy nie znikał tylko siedmiu osobom.

Od maja do września 1924 roku Wielka Brytania żyła Wystawą Imperium Brytyjskiego, która odbywała się w Wembley Park. Impreza miała pokazywać siłę i różnorodność imperium. Zwiedzający mieli zobaczyć na niej namiastkę tego, co znajduje się w brytyjskich koloniach.

W okresie międzywojennym własne kolonie wciąż świadczyły o sile państwa. Proces dekolonizacji ruszył tak naprawdę dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Aspiracje kolonialne miała wtedy też odradzająca się Polska. W 1930 roku Ligę Morską i Rzeczną przekształcono w Ligę Morską i Kolonialną, powstała też lista proponowanych miejsc do skolonizowania. Znalazły się na niej byłe kolonie niemieckie w Afryce, brazylijska Parana, Angola, Mozambik, Gwinea Francuska, Francuska Afryka Równikowa, Gambia, Liberia... Najpoważniej myślano o Madagaskarze.

Czytaj też: Żydzi, kawa i lemury. Tak Polacy mieli skolonizować Madagaskar

Wielka Brytania była wtedy kolonialną potęgą. Dość powiedzieć, że co piąty człowiek na świecie był wtedy poddanym korony brytyjskiej. Na Wystawie Imperium Brytyjskiego można było lepiej poznać terytoria zależne. Prezentowano tamtejsze zwyczaje, produkty, architekturę. Na przykład w części poświęconej Kanadzie znajdowała się m.in. replika wodospadu Niagara.

Specjalnie na wystawę zbudowano stadion, słynne Wembley, na którym niespełna 50 lat później kadra Kazimierza Górskiego rozegrała jeden z najsłynniejszych meczów w historii polskiej piłki nożnej.

"Z całego świata zjeżdżają się turyści, żeby oglądać zgromadzone tam cuda, zwłaszcza, że udział kolonii, nadaje wystawie mocno egzotyczny charakter" - pisało 12 czerwca 1924 roku "Słowo".

Wystawa przyciągała jak magnes. I to dosłownie, bo wśród eksponatów znalazł się olbrzymi magnes, ważący blisko 3 tony, mogący unieść do 40 ton metalu. "Przed kilku dniami wyrwał jednemu ze zwiedzających parasol z ręki, ku ogólnej radości zgromadzonych" - pisało Słowo.

Zamknięcie wystawy przez księcia Walii
Zamknięcie wystawy przez księcia WaliiReuters

Wizyta nie całkiem oficjalna

Pod brytyjskim władaniem znajdował się m.in. Beludżystan. To właśnie wokół delegacji z tej prowincji w południowo-zachodnim Pakistanie było głośno przed stu laty w Poznaniu.

O nieoficjalnej wizycie gości z dalekiej Azji urzędników i prasę poinformowano telefonicznie. Odebrali oni zamiejscowe połączenie od mężczyzny, który przedstawił się jako pracownik wydziału prasowego ministerstwa spraw zagranicznych.

Wydział bezpieczeństwa magistratu został poproszony o "roztoczenie dyskretnej opieki nad dostojnymi gośćmi", a także o to, by policja była gotowa do interwencji, gdyby doszło do większego zbiegowiska.

Beludżystan to obecnie prowincja Pakistanumapy Google

"Z wielkobrytyjskiej wystawy w Wembley przybyło dn. 12. bm. o godz. 16.20 do Poznania dwu delegatów rządu z Beludżystanu (leżącego w Azji na połudn. wsch. krańcu równiny Iranu.) Gości podejmuje w Poznaniu Polsko-Tureckie Towarzystwo" - głosiła krótka notka zamieszczona 12 czerwca 1924 r. w "Gazecie Szamotulskiej". Podobne wzmianki podawały inne gazety.

Zgrzyt na dzień dobry

Wizyta rozpoczęła się na poznańskim dworcu, gdzie wjechała limuzyna Berliet, którą delegacja miała dotrzeć z oddalonej o 80 kilometrów granicy państwa w Zbąszyniu.

Dworzec w Poznaniu w okresie międzywojennymNAC

W środku "znajdowało się trzech osobników w turbanach, szofer oraz pan w cylindrze" - pisał "Dziennik Poznański", dodając, że byli to Dżum-Al Raf, "jakiś książę krwi z dynastii Beri" oraz towarzyszący im przedstawiciel polskiego rządu.

Wrażenie na mieszkańcach robili nie tylko egzotyczni goście, ale też dźwięk trąbki umieszczonej na aucie, która budziła skojarzenie z wizytą cesarza Wilhelma II, gdy gościł przed I wojną światową w pruskim wtedy jeszcze Poznaniu.

Przyjazd cesarskiej pary do Poznania w 1910 r.

Wszystko zaczęło się od dyplomatycznego zgrzytu. Polski członek delegacji wyraził bowiem zdziwienie, że nie zgotowano im żadnego powitania, mimo wysłanego z granicy telegramu informujacego o ich przyjeździe.

"'Dostojni goście niezrażeni brakiem delegacji na dworcu kazali się wieźć do miasta" - pisał "Dziennik Poznański".

Z pełnymi honorami

Pierwszym punktem wycieczki był Zamek Cesarski. "Za wolno jadącym samochodem biegła gawiedź uliczna, wykrzykując na ich cześć, a policjanci salutowali przejeżdżających. Przed zamkiem utworzył się taki tłum, że musiał im torować drogę policjant konny" - opisywał "Dziennik Poznański".

Zamek Cesarski w Poznaniu w latach 20. XX wiekuNAC

Przed bramą zamku wartę pełniło dwóch policjantów na koniach w odświętnych mundurach i białych rękawiczkach. W środku gości witał jeden z dziekanów Uniwersytetu Poznańskiego, który zajmował część budynku wybudowanego dla cesarza Wilhelma II w 1910 roku.

Po zwiedzeniu budynku delegacja ruszyła dalej, ze swej limuzyny podziwiając Teatr Wielki i Teatr Polski. Samochód przystanął nieopodal tego drugiego, po czym jego pasażerowie wybrali się do uznanego w Poznaniu zakładu Stanisława Markiewicza.

Teatr Polski przy ulicy 27 Grudnia w Poznaniu w 1925 r.NAC

Fotografa, który wykonywał m.in. zdjęcia z przedstawień poznańskich teatrów, wcześniej odwiedził aktor Romuald Gantkowski. Przekazał mu, że jego znajomym jest radca ministerialny, który będzie towarzyszyć misji beludżystańskiej. Zaproponował, że "w dowód przyjaźni", postara się, by delegacja odwiedziła zakład Markiewicza i wykonała sobie pamiątkowe zdjęcie. Warunek był jeden - fotograf musiał specjalnie na tę okazję udekorować swoje atelier.

Zdjęcie Stanislawa Markiewicza ze spektaklu "Zgorszenie publiczne" w Teatrze NowymNAC

"Stary rozczulił się tym dowodem pamięci; zaręczył, że nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei i wystąpi w odpowiedniej gali" - wspominał 24 lata po tych wydarzeniach Aleksander Janta w artykule "Misja Beludżystańska" dla "Przekroju". Jak Markiewicz obiecał, tak zrobił. W bramie prowadzącej do klatki schodowej, gdzie na pierwszym piętrze znajdował się jego zakład fotograficzny, wystawił wspaniałe oleandry i girlandy, a chodnik wyłożył purpurowym dywanem. Sam czekał tam na delegację, ubrany odświętnie we fraku.

Portret Ignacego Jana Paderewskiego wykonany w zakładzie Stanisława MarkiewiczaMuzeum Narodowe w Warszawie

Lingwistyczny "dar"

Przed zakładem fotograficznym zainteresowani egzotycznymi gośćmi poznaniacy zablokowali ruch tramwajowy. Słychać było okrzyki: "Niech żyje Beludżystan!".

"Kilkutysięczny tłum otaczał wspaniały samochód marki Berliet. W samochodzie siedział dumny fagas; pstry turban zdobił jego głowę. Od samochodu, aż do bramy ustawił się szpaler policjantów w białych rękawiczkach" - opisywał "Przegląd Poranny".

Dziennikarzowi tej gazety udało się wymienić kilka zdań z członkami delegacji, mimo że przedstawiciel ministerstwa przekonywał, że goście są już zmęczeni i nie ma na to czasu.

Ulica 27 Grudnia w dwudziestoleciu międzywojennymCYRYL / ze zbiorów Romana Trojanowicza

"Z notesem w ręku zbliżyłem się mimo wszystko do księcia krwi Buia-fest z dynastii Beri i zapytałem: Jak się szanownym panom podobała wystawa w Wembley?". "Bardzo" - usłyszał w odpowiedzi. Dziennikarz dogadywał się z nimi na migi, potem rozmowa toczyła się łamanym angielskim i francuskim. Aż wreszcie na zadane po polsku pytanie: "Jak się Jego Wysokość zapatruje na kwestię Mossulu i rozbitej niedawno konferencji angielsko-tureckiej?", usłyszał odpowiedź najczystszą polszczyzną: "Kochany panie redaktorze! Czy pan nie ma przypadkiem większego zmartwienia?".

Zdumiony dziennikarz po chwili usłyszał, że goście naszego języka nauczyli się w drodze ze Zbąszynia do Poznania.

Kolejnym punktem wycieczki był ratusz. Po drodze delegacja zatrzymała się jeszcze przy sklepie tytoniowym przy placu Wolności - jeden z gości zapragnął bowiem skosztować polskich papierosów. Sklep opuścili z pudełkiem pełnym cygar i papierosami. "Zaszczycony właściciel słyszeć nawet nie chciał, aby dostojny gość miał mu płacić" - pisał w swojej książce ze wspomnieniami "Duch niespokojny" Aleksander Janta.

W ratuszu delegację witał sam prezydent miasta Cyryl Ratajski.

Prezydent Poznania Cyryl RatajskiRoman Ulatowski

"Wizyta w ratuszu przeciągnęła się bardzo długo, a uroczysty jej nastrój spotęgowany został pod koniec zaproszeniem przybyłego księcia na przedstawienie galowe do opery, które odbyć się miało na jego cześć tego samego wieczoru" - pisał Janta w artykule "Misja Beludżystańska".

Poznański ratusz w 1929 rokuCYRYL

W tym czasie do policji trafiły pierwsze sygnały, że cała wizyta może być jedną wielką mistyfikacją. Polsko-Tureckie Towarzystwo, które według prasy miało przyjmować gości, przekazało, że nic nie wie o żadnej delegacji z Beludżystanu. Informacje te trafiły do gości. Podziękowali za zaproszenie do opery. Towarzyszący im polski przedstawiciel wziął na bok jednego z funkcjonariuszy i przekazał, że zmęczony oficjalnym programem oraz ścisłą ochroną książę ma ochotę na chwilę swobody.

Zażyczył sobie udać się na wycieczkę podmiejską, stąd prośba o skierowanie policyjnej eskorty już do hotelu Bazar, w którym książe zamierza przenocować. Tak też zrobiono. Po godzinie wszyscy już wiedzieli, że "delegacją z Beludżystanu" była grupa przebierańców.

Gazety, szczególnie te, którym wcześniej umknęła wizyta gości z Beludżystanu, rozpisywały się o studenckim kawale. "Przegląd Poranny" nawet przedrukował dwie depesze, które miała wysłać z trasy fikcyjna delegacja.

Dan w drodze do Beludżystanu 14. 6. W imieniu Jego Dostojności ks. Jokistanu i z Jego najwyższego rozkazu pozwalam przesłać co następuje: Jego Dostojność Ks. Jokistanu (prowincja beludżystanska) Jon-asz-buja-fest składa serdeczne podziękowanie za gościnę, jakiej misja beludżystańska doznała w Poznaniu, dziękujemy wszystkim instytucjom, a w szczególności odłamowi prasy za owacyjne przyjęcie, Tow. polsko- beludż. za nigdy niezapomnianą gościnność, publiczności za frenetycznie naiwny zachwyt, pięknym lady's za powłóczyste spojrzenia. Salem aleikum! Poznań to perła Lechistanu!!! Nabrau-na-kawau-bel, minister do szczególnych poruczeń szczegółnej wagi

Dan w drodze do Beludżystanu 14. 6. Do atelier p. Markiewicza w Poznaniu, 27 Grudnia. Nadajemy firmie Markiewicz w Poznaniu tytuł dostawcy radży Beludżystanu | wyrażamy uznanie za szybkie i artystyczne zdjęcia. Za zgodność Nabrau-na-kawau-bey. Jon-asz-buja-fest książe Jokistanu

Spektakl życia

Za całą misternie przygotowaną mistyfikacją stał Romuald Gantkowski, ten sam, który odwiedził zakład fotograficzny Stanisława Markowicza. 21-latek rok wcześniej ukończył Państwową Szkołę Dramatyczną w Poznaniu i grał na deskach Teatru Polskiego.

Romuald Gantkowski w 1928 r.NAC

Gantkowski znany był z improwizacji i wybornego poczucia humoru. Sam jednak był już zbyt rozpoznawalny, by w wymyślonym przez siebie happeningu uczestniczyć. Zatrudnił więc do tej roli studentów ze scenicznym doświadczeniem, którzy grali jako statyści w poznańskim teatrze. Feliks Bogusławski, student wydziału rolniczego, oraz Janusz Wilatowski, student prawa wcielili się w rolę książąt. Ich służącego odgrywał Henryk Rogucki z wydziału rolniczego. Rola polskiego członka delegacji przypadła N. Kałużniackiemu, studentowi chemii.

Stroje i rekwizyty Gantkowski wypożyczył z teatru. Bohaterowie happeningu do swoich ról przygotowywali się od rana w willi na poznańskiej Starołęce, skąd ucharakteryzowanych na gości z Azji młodych studentów przewieziono limuzyną na poznański dworzec.

Gantkowski towarzyszył im przez cały dzień. Z boku, z ukrycia, przyglądał się wyreżyserowanemu przez siebie spektaklowi i podśmiewał z tego, że dziekan kłania się swojemu nowemu studentowi. A gdy dowiedział się o zaproszeniu do opery, poszedł o krok dalej i zadzwonił do kapelmistrza Karola Lewickiego, by zaproponować mu tego samego dnia spotkanie. Ten miał mu odpowiedzieć, że ma mu nie zawracać głowy, bo próbuje odnaleźć nuty do hymnu Beludżystanu, których nikt odnaleźć nie może...

Cała sprawa zakończyła się aferą. Oburzone władze miasta zapowiadały wyciągnięcie konsekwencji wobec żartownisi. Domagano się m.in. relegowania ich z uczelni. Rektor uczelni był jednak przeciwnego zdania. Prasie oświadczył, że był to jeden z najlepszych kawałów, o jakim w życiu słyszał. Prezydent Poznania Cyryl Ratajski, kiedy już ochłonął, także docenił żart Gantkowskiego i spółki.

Romuald Gantkowski w 1937 r.NAC

Po tym happeningu Gantkowski marzył o zagranicznej karierze. W 1927 r. wyjechał do Berlina na kurs filmowy organizowany przez "Ufę", wówczas największego producenta filmów w Niemczech. W wytwórni rocznie powstawało około 600 filmów. W 1927 roku miał premierę słynny "Metropolis" Fritza Langa, film uznawany za jedno z największych arcydzieł światowego kina (co ciekawe, dla niemieckiego scenografa Ericha Kettelhunta, który projektował słynne filmowe wieżowce główną inspiracją była poznańska Wieża Górnośląska).

Bentkowski w "Ufie" został asystentem reżysera żydowskiego pochodzenia - Maxa Reinhardta, który był jego idolem.

Potem emigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam próbował założyć polski teatr. Gdy ta sztuka mu się nie udała, musiał zatrudnić się jako kelner i zamiatacz ulic. "Imał się człowiek każdej pracy, bo dosłownie przymierał głodem. Zdarzało się tak, że przez sześć - osiem dni nie miałem nic w ustach" - wspominał Gantkowski.

Zła karta odwróciła się, gdy dostał się do Paramount Pictures i zaczął tam pracę w dziale dubbingu. Gdy wytwórnia filmowa otwierała swój oddział w Paryżu, wrócił na Stary Kontynent. Później pracował przy produkcjach filmowych w Wielkiej Brytanii i we Włoszech.

W 1934 roku wrócił do Polski, gdzie zdążył wyreżyserować trzy filmy: dwa fabularne - "Płomienne serca" (1937 r.) i "Dziewczyna szuka miłości" (1938 r.) oraz dokumentalny "Geniusz sceny" (1938 r.). W tym ostatnim utrwalił najwybitniejsze kreacje teatralne Ludwika Solskiego. Film dostał dwie nagrody na Festiwalu Filmowym w Wenecji: nagrodę aktorską dla Ludwika Solskiego i nagrodę za scenariusz dla Adama Grzymały-Siedleckiego.

Aktor i reżyser Ludwik Solski (z lewej) w towarzystwie Romualda GantkowskiegoNAC

Po wybuchu wojny Romuald Gantkowski wrócił do USA, gdzie w Nowym Jorku i Hollywood spędził resztę życia, pracując przy produkcji filmowej. Zmarł w 1989 roku.

Autorka/Autor:Filip Czekała

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: CYRYL / ze zbiorów Damiana Giełdy

Pozostałe wiadomości

W odwecie za wtorkowy ostrzał rakietowy Izrael może uderzyć w irańskie bazy wojskowe i ośrodki dowodzenia, może też uruchomić swoich agentów wewnątrz Iranu i zaatakować osoby odpowiedzialne za atak lub uderzyć w instalacje nuklearne – ocenia stacja BBC.

"Koło ataku i zemsty". Jak Izrael odpowie na irański atak?

"Koło ataku i zemsty". Jak Izrael odpowie na irański atak?

Źródło:
PAP

Gubernator Minnesoty demokrata Tim Walz i senator z Ohio republikanin J.D. Vance zmierzyli się w jedynej planowanej debacie telewizyjnej kandydatów na wiceprezydenta USA. Jak oceniają komentatorzy, dyskusja mocno pokazała różnice ideologiczne między nimi, jej ton był jednak raczej wyważony, a kandydaci unikali personalnych ataków.

Jedyna taka debata. Jak poradzili sobie kandydaci na wiceprezydenta

Jedyna taka debata. Jak poradzili sobie kandydaci na wiceprezydenta

Źródło:
PAP, CNN, NBC News

Iran wystrzelił we wtorek prawie 200 pocisków balistycznych na Izrael. Komisja Rady Europy opowiedziała się za uchyleniem immunitetu posłowi Marcinowi Romanowskiemu. W Polsce burzę wywołały tzw. alkotubki, które pojawiły się w sklepach - jest zapowiedź kontroli i decyzja producenta o wycofaniu produktu. Oto sześć rzeczy, które warto wiedzieć w środę 2 października.

Atak na Izrael, burza o alkotubki, immunitet Romanowskiego

Atak na Izrael, burza o alkotubki, immunitet Romanowskiego

Źródło:
PAP, TVN24

Właściwy człowiek na właściwym miejscu - uznał prezydent Andrzej Duda i zatrudnił Beatę Kempę na stanowisku doradczyni ds. humanitarnych. W tym samym czasie prokuratura wznawia umorzone śledztwo w sprawie organizacji zbiórki plecaków dla dzieci z Syrii. Akcja była zorganizowana w Sycowie, rodzinnym mieście Kempy. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.

Nowe stanowisko, stare problemy

Nowe stanowisko, stare problemy

Źródło:
TVN24

Iran wystrzelił we wtorek prawie 200 pocisków balistycznych na Izrael, w całym kraju ogłoszono alarm. Armia poinformowała, że zestrzeliła "dużą część" z nich. Przekazała też, że nie odnotowano ofiar, chociaż tamtejsze media donosiły o śmieci palestyńskiego cywila na Zachodnim Brzegu. Iran ogłosił, że nalot był zemstą za zabicie przez Izrael przywódców Hamasu i Hezbollahu. Izrael zapowiedział odpowiedź. Biały Dom uznał atak za "znaczącą eskalację" ze strony Iranu. - Wstępne doniesienia sugerują, że Izrael, przy aktywnym wsparciu Stanów Zjednoczonych i innych partnerów, skutecznie poskromił ten atak - powiedział sekretarz stanu Antony Blinken.

"Znacząca eskalacja" ze strony Iranu. Atak na Izrael "skutecznie poskromiony" 

"Znacząca eskalacja" ze strony Iranu. Atak na Izrael "skutecznie poskromiony" 

Źródło:
Reuters, PAP, tvn24.pl

- Dziś wieczorem Iran popełnił wielki błąd i zapłaci za to - oświadczył premier Izraela Benjamin Netanjahu po tym, jak władze w Teheranie zdecydowały o wystrzeleniu prawie 200 rakiet na Izrael. Natomiast irańskia armia, cytowana przez tamtejsze media państwowe, przekazała, że jeśli Izrael zdecyduje się na zbrojny odwet, to z kolei Iran dokona "ogromnych zniszczeń" w izraelskiej infrastrukutrze.

Netanjahu: dziś wieczorem Iran popełnił wielki błąd, zapłaci za to

Netanjahu: dziś wieczorem Iran popełnił wielki błąd, zapłaci za to

Źródło:
Reuters

Wicepremier, szef Ministerstwa Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie jeszcze we wtorek może spotkać się z dowódcami. - Jest możliwe, że ta sytuacja wywoła zwiększony napór na nasze granice, ale jesteśmy przygotowani, monitorujemy sytuację - zapewnił.

Szef MON: w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie pewnie jeszcze we wtorek spotkam się z dowódcami

Szef MON: w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie pewnie jeszcze we wtorek spotkam się z dowódcami

Źródło:
PAP

OLV, producent saszetek z napojami alkoholowymi pod marką Voodoo Monkey, przekazał, że wycofuje całą partię alkotubek z rynku i natychmiast wstrzymuje ich produkcję.

Producent alkoholu w saszetkach reaguje. "Wycofanie całej partii z rynku"

Producent alkoholu w saszetkach reaguje. "Wycofanie całej partii z rynku"

Źródło:
PAP

Dwupokoleniowa rodzina, małe dziecko i hodowla ryb, którą zajmowano się w rodzinie od 40 lat. Ich źródłem utrzymania był też wynajem domków letniskowych. Woda zniszczyła wszystko. Dom nadaje się tylko do rozbiórki - tymczasowo mieszkają w hotelu, władze miasta obiecują kontenery. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.

"Tutaj Ignaś się bawił". Stracili dom i rodzinny biznes

"Tutaj Ignaś się bawił". Stracili dom i rodzinny biznes

Źródło:
TVN24

W dzielnicy Jaffa w Tel Awiwie doszło we wtorek do strzelaniny, nie żyje osiem osób - przekazała izraelska policja. Wcześniej informowano o czterech ofiarach i siedmiu rannych. Przekazano, że dwóch napastników zostało "zneutralizowanych". Jednocześnie izraelska policja przekazała, że mogło dojść do "kolejnego ataku", tym razem na hotel w pobliżu tego miasta.

Strzelanina w Tel Awiwie, wiele osób nie żyje

Strzelanina w Tel Awiwie, wiele osób nie żyje

Źródło:
Reuters

- Oczywiście, że Andrzej Duda nie żałuje udziału w urodzinach Milosza Zemana - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek. Przekonywał, że to była "impreza prywatna, towarzyska". - Prezydent lubi prezydenta Zemana, szanuje. Z Viktorem Orbanem nie zgadza się w sprawie Ukrainy - dodał. Mówił też o spotkaniu prezydenta z byłym prokuratorem krajowym Dariuszem Barskim.

Mastalerek o udziale prezydenta w głośnym przyjęciu: nie żałuje

Mastalerek o udziale prezydenta w głośnym przyjęciu: nie żałuje

Źródło:
TVN24

W koalicji rządowej konsternacja i komentarze, że w Totalizatorze Sportowym wydarzyło się "coś złego". A wydarzyło się to, że Totalizator Sportowy ma 13 nowych dyrektorów regionalnych i - jak pisze Onet - są wśród nich lokalni radni oraz współpracownicy Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Lewicy oraz znajomy premiera Donalda Tuska.   

Osoby powiązane z rządem z posadami w Totalizatorze Sportowym. "Nie ma nic gorszego dla wizerunku koalicji" 

Osoby powiązane z rządem z posadami w Totalizatorze Sportowym. "Nie ma nic gorszego dla wizerunku koalicji" 

Źródło:
Fakty TVN

- Kiedy nie ma immunitetu, logiczną konsekwencją będzie wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu - stwierdził we wtorek w TVN24 senator Krzysztof Kwiatkowski (KO), komentując sprawę posła Marcina Romanowskiego. Zaznaczył, iż "ten człowiek udowodnił, że będzie mataczył". Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-Trzecia Droga) dodał, iż jest "zaskoczony faktem, że pan Romanowski zrezygnował z prawa, by się bronić". 

"Ten człowiek udowodnił, że będzie mataczył"

"Ten człowiek udowodnił, że będzie mataczył"

Źródło:
tvn24.pl

Kiedy samolot linii Ryanair, który leciał z Barcelony do Bergamo, podchodził do lądowania, pękły cztery opony tylnego podwozia. Do zdarzenia doszło na lotnisku położonym około 50 kilometrów od centrum Mediolanu. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt24.

Samolot podchodził do lądowania, pękły opony

Samolot podchodził do lądowania, pękły opony

Źródło:
Kontakt24

Jest pilna sprawa - powiedział podczas wtorkowego posiedzenia rządu premier Donald Tusk. Odniósł się w ten sposób do kwestii alkoholu sprzedawanego w saszetkach, przypominających tubki z musami dla dzieci. - Czesław, będę bardzo prosił, żebyś teraz pojechał do resortu i sprawę rozstrzygnął - powiedział szef rządu do ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego.

Tusk o alkotubkach: Czesław, proszę, żebyś teraz pojechał do resortu i sprawę rozstrzygnął

Tusk o alkotubkach: Czesław, proszę, żebyś teraz pojechał do resortu i sprawę rozstrzygnął

Źródło:
tvn24.pl

Grupa dzieci, która szła z opiekunką do świetlicy, została zaatakowana przez mężczyznę uzbrojonego w nóż. Trzech pięcioletnich chłopców zostało rannych, w tym jeden poważnie. Policja schwytała domniemanego sprawcę, to 23-letni Chińczyk. Motywy napaści nie są znane.

Zaatakował nożem grupę przedszkolaków

Zaatakował nożem grupę przedszkolaków

Źródło:
PAP

Siły rosyjskie są już prawie w centrum miasta Wuhłedar. Trwają tam walki - przekazał we wtorek szef władz wojskowych obwodu donieckiego Wadym Fiłaszkin. DeepState, projekt monitorujący sytuację na ukraińskim froncie, poinformował, że ​​Rosjanie wkroczyli do Wuhłedaru od zachodu i południa.

Rosjanie wkroczyli do miasta, które broniło się ponad dwa lata

Rosjanie wkroczyli do miasta, które broniło się ponad dwa lata

Źródło:
PAP, Reuters, Ukraińska Prawda

Funkcjonariusze zatrzymali 26-latka, który uciekał skradzionym busem przed niemiecką i polską policją. Jak się okazało, był pod wpływem narkotyków. Mężczyzna został aresztowany.

Transgraniczny pościg za skradzionym busem

Transgraniczny pościg za skradzionym busem

Źródło:
PAP

Różowy październik, czyli ważna akcja, która ma nam przypomnieć o raku piersi. A także o tym, że trzeba się badać i o tym, że z tym rakiem można wygrać. Pan Krzysztof też o tym przypomina, bo rak piersi może być chorobą mężczyzn.

Rak piersi kojarzy się głównie z kobietami. Okazuje się, że dotyczy też mężczyzn

Rak piersi kojarzy się głównie z kobietami. Okazuje się, że dotyczy też mężczyzn

Źródło:
Fakty TVN

Komisja Nadzoru Finansowego prowadzi czynności po skargach klientów dotyczących realizacji usług przez Cinkciarz.pl - podała KNF. Do sprawy odniósł się też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Klienci czekają po kilka dni na pieniądze. KNF zabiera głos

Klienci czekają po kilka dni na pieniądze. KNF zabiera głos

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Frank Gardner, poruszający się na wózku inwalidzkim dziennikarz BBC, był jednym z pasażerów poniedziałkowego lotu Polskich Linii Lotniczych LOT z Warszawy. Jak poinformował, ponieważ na pokładzie nie zapewniono mu dostępu do wózka, chcąc skorzystać z toalety Brytyjczyk musiał przeczołgać się po podłodze maszyny. Linie lotnicze wydały w tej sprawie oświadczenie.

Dziennikarz BBC musiał czołgać się w samolocie LOT. Linie przepraszają

Dziennikarz BBC musiał czołgać się w samolocie LOT. Linie przepraszają

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z Trzebnicy (woj. dolnośląskie) zatrzymali kobietę, która z karty firmowej wydała na własne zakupy 1,5 miliona złotych. Teraz 34-latka odpowie przed sądem.

Wydała 1,5 mln zł kartą pracodawcy

Wydała 1,5 mln zł kartą pracodawcy

Źródło:
tvn24.pl

Stacja TVN24 we wrześniu była ponownie najchętniej oglądanym kanałem informacyjnym w kraju z 6,56 procent udziału w widowni w grupie ogólnej (widzowie powyżej 4. roku życia) - wynika z danych Nielsen TV Audience Measurement. "Fakty" TVN także pozostawiły konkurencję w tyle. Portal tvn24.pl był najczęściej czytanym serwisem internetowym stacji telewizyjnej.

Rewelacyjne wyniki TVN24, tvn24.pl i "Faktów" TVN. Dziękujemy!

Rewelacyjne wyniki TVN24, tvn24.pl i "Faktów" TVN. Dziękujemy!

Źródło:
tvn24.pl

"Na Opolszczyźnie już trafiają do ludzi informacje, że pieniądze się skończyły", "ludzie pozostawieni sami sobie, bez pomocy ze strony państwa" - takie informacje o powodzianach jednego z regionów rozprowadzają politycy PiS. Na dowód przywołują komunikat publicznej instytucji. Wyjaśniamy, jak zmanipulowali jego przekaz.

PiS: na Opolszczyźnie "koniec pomocy dla powodzian". To nieprawda

PiS: na Opolszczyźnie "koniec pomocy dla powodzian". To nieprawda

Źródło:
TVN24

Nowa ekranizacja znanej powieści, finałowy sezon głośnego serialu i tytuły obsypane nagrodami. Co warto obejrzeć na platformie Max na początku października? Oto pięć propozycji.

Premiera "Miasteczka Salem" i finałowy sezon "Szadzi". Październikowe nowości na Max

Premiera "Miasteczka Salem" i finałowy sezon "Szadzi". Październikowe nowości na Max

Źródło:
tvn24.pl