Po odzyskaniu niepodległości Polsce zamarzyło się posiadanie własnej kolonii. Tuż przed II wojną światową polska delegacja pojechała oglądać potencjalną kolonię – Madagaskar. Zdjęcia z tej wyprawy można oglądać w Poznaniu.
W 1937 roku polska delegacja wyruszyła na Madagaskar. Jej uczestnicy mieli zbadać możliwości kolonizacji afrykańskiej wyspy. Madagaskar był wtedy francuską kolonią. Minister spraw zagranicznych Józef Beck miał jednak otrzymać propozycję jej odkupienia. Stąd postanowiono sprawdzić, czy taki zakup ma sens.
Dwie pieczenie na jednym ogniu
Na czele delegacji, która miała przygotować raport o tym nieznanym w Polsce kraju, stanął Mieczysław Lepecki, adiutant marszałka Józefa Piłsudskiego i wiceprezes Międzynarodowego Towarzystwa Osadniczego. Wśród uczestników wyprawy znalazł się Arkady Fiedler.
- Madagaskar uchodził za wyspę niezwykle nęcącą ze względu na ciekawe kultury i niezwykłą przyrodę. To ojca bardzo pociągało. A dzięki misji państwowej mógł połączyć interes państwa z pasją podróżniczą – tłumaczył tvn24.pl Arkady Radosław Fiedler, starszy syn podróżnika.
W skład delegacji weszli również przedstawiciele polskiej społeczności żydowskiej – Leon Alter, dyrektor żydowskiego towarzystwa emigracyjnego "Jeas" i inżynier Salomon Dyk, "ekspert dla osadnictwa rolnego, szczególnie obeznany z osadnictwem żydowskim w Palestynie". Wszystko dlatego, że głośne było wówczas hasło "Żydzi na Madagaskar" i poważnie rozważano emigrację społeczności żydowskiej do Afryki.
Komisja była na "tak"
Delegacja spędziła na Madagaskarze dziesięć tygodni. Komisja doszła do wniosku, że centralny Madagaskar nadaje się do osadnictwa.
Komisja doszła do wniosku, że centralny Madagaskar, położony powyżej 800 m nadaje się do osadnictwa białego, opartego w zasadzie na pracy fizycznej osadnika, a więc na gospodarce rolnej typu chłopskiego – czytamy w komunikacie z 24 grudnia 1937 roku.
- Delegacja raczej niewiele zobaczyła. Raczej tylko słuchała, rozmawiała z administratorami i na podstawie tego dokonywała oceny – ocenia Arkady Radosław Fiedler.
Polski podróżnik poszedł natomiast zdecydowanie dalej. Zamieszkał w afrykańskiej wiosce, wśród tubylców.
- Przychodził człowiek, który się z nimi bratał. Brali go początkowo za dziwaka. Potem się przekonali, że jest serdecznie do nich nastawiony, że jest zainteresowany kulturą, wiarą. Nawet mu zaproponowali, by się ożenił i tam zamieszkał – opowiadał Marek Fiedler, młodszy syn pisarza.
Jego ojciec znacznie ostrożniej ocenił pomysły kolonizacji Madagaskaru. Jego zdaniem do upraw nadawały się jedynie wąskie doliny i tylko tam obecność polskich osadników mogła mieć sens.
W książce napisanej po wyprawie Fiedler napisał: "wierzę w polskiego osadnika w Ankezinie". Ale już w raporcie dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych był bardziej krytyczny. - Sprawozdanie było bardzo wstrzemięźliwe. Studził hurraoptymizm, który był w ówczesnych kołach kolonialnych – wspomina Arkady Radosław Fiedler.
Z kolonizacji Madagaskaru nic nie wyszło. Najpierw we Francji zmienił się rząd, który nie patrzył już tak przychylnym wzrokiem na polskich osadników w Madagaskarze, później, 1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa.
Zdjęcia między palmami
Z wyprawy z 1937 roku zostały jednak wyjątkowe zdjęcia Arkadego Fiedlera. 84 lata po wyprawie można je oglądać w Palmiarni Poznańskiej. "Zdjęcia stanowią dokumentację życia codziennego mieszkańców wsi Ambinanitelo, w której znany podróżnik mieszkał przez kilkanaście miesięcy" – informuje palmiarnia. Wystawa potrwa do 4 lipca. By ją zobaczyć, trzeba zakupić bilet do Palmiarni.
Dla zwiedzających przygotowano też dodatkową atrakcję – wyznaczono ścieżkę zwiedzania, prezentującą okazy pochodzące z Madagaskaru.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Arkadego Fiedlera