Dwóch mężczyzn wypożyczyło kajaki w okolicach Kalisza. Po kilku godzinach, zamiast oddać je właścicielowi, porzucili sprzęt w lesie i poszli się bawić do centrum miasta. Przez 5 godzin szukali ich policjanci i strażacy. Bezkutecznie. W tym czasie kajakarze doskonale się bawili w Kaliszu i "zapomnieli kogokolwiek zawiadomić".
- Zaginięcie kajaków zgłosił policji właściciel wypożyczalni, który nie doczekał się zwrotu sprzętu. Był zaniepokojony, podejrzewał, że mężczyznom mogło się coś stać - informuje Andrzej Borowiak, rzecznik wojewódzkiej policji.
Szukało ich prawie 100 funkcjonariuszy
W poszukiwania oprócz policjantów z Ostrowa Wielkopolskiego zaangażowali się też strażacy. Na pomoc przybyły również zastępy z Kalisza i 13 jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej z miejscowych powiatów.
- Przez pięć godzin przeczesywali rzekę Prosnę i jej nabrzeża. Strażacy działali też na łodziach. Płynęli z dwóch punktów - Leziony i Kalisza. Nie było łatwo, akcję utrudniały późna pora i wystające konary. Koniec końców nie odnaleziono ani mężczyzn, ani sprzętu - relacjonuje Krzysztof Biernacki z ostrowskiej straży pożarnej.
Wciągnął ich wir... zabawy
Nic dziwnego. Zaginiona dwójka bawiła się wtedy w najlepsze w jednym z kaliskich lokali. Porzucili kajaki na brzegu i udali się, by "zaszaleć" w centrum miasta.
- Powiedzieli, że zabawa była na tyle dobra, iż zapomnieli powiadomić kogokolwiek o scenariuszu wieczoru i poinformować bliskich, że nic im się nie stało - mówi rzecznik.
Mężczyźni nie zostali ukarani przez policję. Konsekwencje wobec nich może wyciągnąć jedynie właściciel wypożyczalni, która ma prawo oczekiwać m.in. zapłaty za przedłużony czas używania kajaków.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24