Stan "pacjenta numer jeden" się poprawia, ale 66-latek przebywa w izolatce i ma zostać tam jeszcze przez kilka dni. W międzyczasie do szpitala w Zielonej Górze dotarły wyniki badań wszystkich próbek, jakie pobrano od pacjentów podejrzanych o zakażenie. - Wszystkie są ujemne, to bardzo radosna informacja - przekazał po południu wojewoda lubuski.
Liczba chorych na oddziale zakaźnym Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze zmienia się z godziny na godzinę. Jeszcze rano przebywało tam łącznie siedem osób, chwilę przed godziną 9 placówkę mógł już opuścić pan Antoni. Zgłosił się do szpitala w czwartek, bo zauważył u siebie objawy choroby: katar, kaszel, gorączkę. Na co dzień pracuje jako kierowca autobusu w Berlinie.
- Jestem w grupie ryzyka, należę do grupy kierowców, którzy mają styczność z pasażerami - wyjaśniał w rozmowie z dziennikarzami. - Poinformowano mnie, że dzisiaj już idę do domu, że wszystko jest okej - powiedział. W piątek lekarze potwierdzili, że w jego przypadku wykluczono zakażenie koronawirusem.
Nie ma zakażonych wśród tych zbadanych od środy
W piątek wojewoda lubuski Władysław Dajczak przekazał, że wyniki badań wszystkich próbek, które do piątku pobrano od chorych osób przebywających w szpitalu w Zielonej Górze są ujemne. - Od tego momentu [przyjęcia zakażonego pacjenta - red.] mamy 15 pacjentów, którzy zostali przewiezieni na oddział zakaźny z podejrzeniem tego wirusa, wszyscy zostali przebadani, wszystkie wyniki są ujemne, to jest bardzo radosna informacja - powiedział.
Wojewoda dodał, że zakażenie koronawirusem wykluczono również u czterech osób, które miały bezpośredni kontakt z pacjentem. W piątek zgłosiły się jednak do zielonogórskiego szpitala trzy nowe osoby, na wyniki ich próbek lekarze wciąż czekają.
Z najnowszych danych ministerstwa zdrowia wynika, że w Polsce z powodu podejrzenia zachorowania na nowego koronawirusa hospitalizowane są aktualnie 92 osoby. Ponad 5,5 tys. osób jest objętych nadzorem epidemiologicznym, a 490 osób poddano domowej kwarantannie. Wszystkie pobierane od pacjentów wymazy trafiają, do któregoś z jedenastu polskich laboratoriów.
Bez odwiedzin w DPS
Kwarantanną zostali za to objęci podopieczni dwóch domów pomocy społecznej w Zielonej Górze. Nie dlatego, że wystąpiło u nich podejrzenie zakażenia SARS-CoV-2, ale ze względów profilaktycznych.
Podopieczni domu przy al. Słowackiego i Domu Kombatanta przy ul. Lubuskiej nie mogą opuszczać budynku ani przyjmować gości aż do 17 marca. Takie środki ostrożności podjął urząd miasta w Zielonej Górze, któremu podlegają DPS, o których mowa.
- Wydaje nam się, że jest to dobre postanowienie ze względu na bezpieczeństwo i spokój ludzi, którzy tam przebywają. Są to najczęściej osoby w podeszłym wieku, ze schorzeniami, nie chcielibyśmy takiej sytuacji, że ktoś z zewnątrz przyjdzie tam lekko podziębiony - tłumaczy Lidia Gryko, zastępca naczelnika Wydziału Oświaty i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Zielona Góra.
"Procedura zadziałała właściwie", stan zakażonego jest dobry
W środę rano minister zdrowia Łukasz Szumowski poinformował, że potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. To 66-letni mężczyzna, który był na karnawale w zachodnich Niemczech (w Nadrenii Północnej-Westfalii) - w miejscu, gdzie są ogniska koronawirusa.
Pacjent jest hospitalizowany od 2 marca, lekarze chwalili to jak modelowo postąpił, gdy zauważył u siebie objawy grypopodobne. Mężczyzna zgłosił się telefonicznie do lekarza pierwszego kontaktu. - Procedura zadziałała właściwie. Lekarz stwierdził, że ryzyko zarażenia jest spore. Poinformowano służby sanitarne, które również uznały, że prawdopodobieństwo zarażenia jest duże. Pacjenta przewieziono do szpitala karetką dedykowaną do tego celu - mówił podczas konferencji w środę Łukasz Szumowski, minister zdrowia. Dzięki bezbłędnemu działaniu krok po kroku zakażony pacjent trafił bezpośrednio na oddział zakaźny.
Jak przekazał po rozmowie z lekarzami Łukasz Wójcik, reporter TVN 24, stan 66-letniego chorego się poprawia, gorączka nie wraca. Na nowego koronawirusa nie ma lekarstwa. Dlatego jak mówili medycy, "pacjent jest leczony objawowo". Gdy tylko wynik pobieranych od niego próbek na obecność koronawirusa da wynik ujemny, mężczyzna będzie mógł wrócić do domu. Na razie nie wiadomo, kie to się stanie, lekarze przewidują, że pozostanie w szpitalu jeszcze przez około tydzień, może dłużej.
Pasażerowie objęci nadzorem
"Pacjent numer 1" w Polsce podróżował autokarem, który zabierał pasażerów z pięciu niemieckich miast (Bonn, Duesseldorf, Essen, Hamm, Bielefeld). Mężczyzna wysiadł na przystanku Port Świecko, gdzie przesiadł się do swojego auta i dalej podróżował już sam. Natomiast autokar firmy Sindbad ruszył dalej do miast północnej Polski. Przystankiem docelowym był Gdańsk.
Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku poinformował w czwartek, że na ich terenie przebywa obecnie 12 osób, które jechały tym autobusem. Wszystkie zostały objęte 14-dniową kwarantanną, na którą wyrazili zgodę. - Dodatkowo objęliśmy nadzorem osoby z najbliższego otoczenia, kontrolujemy ich stan zdrowia, jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Żadna z tych osób nie wykazuje objawów, które wskazywałyby na możliwość zakażenia koronawirusem - przekazał Tomasz Augustyniak.
Powiatowe stacje sanepidu zweryfikowały listę wszystkich 40 pasażerów autokaru. - Te osoby zostały poddane nadzorowi epidemiologicznemu i o tym, czy kwalifikują się do kwarantanny czy nie decydują powiatowi inspektorzy, którzy ich tym nadzorem objęli. I to jest kompetencja poza mną. Proszę pamiętać, że tak jak w przypadku podróży lotniczych ryzyko szacuje się w zależności od tego, gdzie kto siedział i od transmisji wirusa - tłumaczyła w czwartek dr Dorota Konaszczuk, lubuski inspektor sanitarny.
Nie szturmujmy szpitali
Władze szpitala w Zielonej Górze apelują, by do placówki zgłaszały się tylko osoby, które przebywały za granicą w rejonach szczególnie zagrożonych oraz mają takie objawy chorobowe jak wysoka gorączka, kaszel, duszności. Sam pobyt za granicą (bez objawów grypopodobnych) nie jest wskazaniem do przyjęcia na oddział, czy wykonania badań w kierunku zakażenia koronawirusem.
Osoby, które przebywały w rejonach zagrożonych i mają objawy grypopodobne, przed wizytą w szpitalu proszone są wcześniejszy kontakt z personelem oddziału pod numerem tel. 68 329 64 81, 68 329 64 78 lub dzwoniąc na centralę szpitala tel. 68 329 62 00.
Osoby z objawami grypopodobnymi nie powinny pojawiać się na przyszpitanych izbach przyjęć i w przychodniach.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24