Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu ruszył we wtorek proces 22-letniego mieszkańca Jarocina, oskarżonego o zabicie w Cerekwicy Starej (woj. wielkopolskie) dwóch osób i usiłowanie zabójstwa trzech innych, w tym nienarodzonego dziecka. Zdaniem śledczych do zbrodni popchnęła go "niechęć przyjęcia na siebie roli ojca". Mężczyźnie grozi dożywocie. W sądzie odmówił składania zeznań.
Zbrodnia, która wydarzyła się w nocy 15 marca ub.r. w jednym z gospodarstw w Cerekwicy Starej, wstrząsnęła Polską.
22-letni Eryk J., według ustaleń śledczych, wszedł do domu swojej byłej partnerki i w środku nocy atakował nożem członków jej rodziny.
Od ciosów zginęło 59-letnie małżeństwo, ranione zostały dwie ich córki: 22-letnia Beata i 25-letnia Natalia - była dziewczyna podejrzanego, która spodziewała się dziecka.
Motywem działania oskarżonego była - zdaniem śledczych - "niechęć przyjęcia na siebie roli ojca".
"Teść nie żyje, teściowa leży na ziemi, Natalia jest zakrwawiona"
- O godzinie 1.30 sąsiad przybiegł po pomoc z krzykiem, z płaczem. Był tak zdenerwowany, że mu się ręce trzęsły, nie mógł słowa powiedzieć. Chwyciłam go za ramiona i powiedziałam: Karol, co się stało? Powiedział, że jego teść nie żyje, teściowa leży na ziemi, Natalia jest zakrwawiona - opowiadała Grażyna Szymaniak, sąsiadka ofiar.
- Widok był straszny. W jednym pomieszczeniu jedne zwłoki, w następnym drugie. Ciężko to sobie wręcz wyobrazić – przyznał doktor nauk medycznych Włodzimierz Budzyński ze Szpitala Powiatowego w Jarocinie.
Wrócił do domu
Po zdarzeniu Eryk J. wrócił do swojego mieszkania. Policja zatrzymała go o godz. 3.20. Miał 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Nie stawiał oporu, został przewieziony do naszej jednostki, ale nie rozmawiał z policjantami - mówi młodszy aspirant Agnieszka Zaworska z Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie.
Z powodu doznanych obrażeń ciała ciężarna kobieta została w jarocińskim szpitalu wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Dyrektor medyczny jarocińskiego szpitala Włodzimierz Budzyński powiedział wówczas, że kobieta "doznała licznych ran kłutych macicy, dlatego niezwłocznie trzeba było zrobić cesarskie cięcie". Noworodek urodził się z ciężkim niedotleniem mózgu, musiał też przejść pilny zabieg operacyjny, ponieważ miał ranę kłutą klatki piersiowej. Następnie chłopczyka przewieziono do ostrowskiego szpitala. Lekarzom z Ostrowa Wlkp. udało się uratować chłopca, ale w jego organizmie zaszły poważne zmiany neurologiczne. Siedmiomiesięczny Adaś ponownie trafił do szpitala po tym, jak matka zauważyła, że dziecko ma problemy z oddychaniem. Chłopiec zmarł.
Usłyszał sześć zarzutów
Akt oskarżenia przeciwko Erykowi J. trafił do sądu w grudniu zeszłego roku. Na podstawie zgromadzonego materiału prokurator przedstawił 22-latkowi łącznie sześć zarzutów.
- W przypadku pięciu z nich, dotyczących zabójstwa i usiłowania zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, oskarżonemu grozi nawet dożywocie – tłumaczył Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Podejrzany częściowo przyznał się do przedstawianych mu zarzutów, a następnie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Odmówił zeznań, musiał wyjść, gdy zeznawała jego ofiara
We wtorek w sądzie Eryk J. sluchał aktu oskarżenia z opuszczoną głową. Odmówił składania zeznań. Sąd przeczytał jego wcześniejsze zeznania.
"Chciałem się z nią dogadać. Jeździłem, przekonywałem. Usiłowałem ułożyć rozsądny plan na życie. Nie słuchała. Miała swój plan na życie. Tak mi narodził się plan. Nie muszę mówić jaki. Wiadomo, co się stało. Po prostu nie chciałem takiego losu dla siebie, dla niej, dla dziecka. Chciałem się jej pozbyć" - zeznawał.
Po czym ze szczegółami opowiadał o wspomnianym planie.
Zeznania złożyła też jego była dziewczyna Natalia. Po wejściu na salę postawiła warunek - powiedziała, że nie powie ani słowa, dopóki będzie tam jej były partner. Ten w asyście policji opuścił salę.
Jak mówiła, ich relacja była dobra, dopóki nie zaszła w ciążę. Wtedy kazał jej ją usunąć. Ta odmówiła.
Kobieta wspominała to, co pamięta z tamtej tragicznej nocy. - To, co pamiętam, to, że szwagier wpadł do pokoju, przytrzymał drzwi. Wtedy napastnik wpadł przez szybę (...) Zadał mi cios w plecy - opowiadała pokrzywdzona.
"Nie był agresywny, nie reagował złością"
Eryk J. nie był wcześniej notowany na policji. Ukończył liceum o profilu policyjnym, gdzie miał zajęcia między innymi z musztry, technik kryminalistycznych, ochrony osób i mienia. Po maturze próbował dostać się do szkoły wojskowej.
- Z czasów jego pobytu w szkole nie było nic, co by wskazywało, że Eryk może tak postąpić. Nie był agresywny. Nie reagował złością w sytuacji trudnej – zapewnia jego wychowawczyni Arleta Krygier.
Według wychowawczyni 22-latek miał dobre oceny.
- Z niektórych przedmiotów miał bardzo dobre wyniki. Widać było jego wiedzę historyczną. Brał udział w konkursie teologicznym. Widocznie coś się złożyło w jego obecnym życiu na to, że dopuścił się takiego czynu – dodaje Krygier.
Kupił bagnety i kominiarkę
Prokuratura ustaliła, że oskarżony w okresie poprzedzającym zabójstwo kupił w internecie kilkanaście noży, dwa bagnety i kominiarkę z nadrukiem czaszki. Miał je wykorzystać w dniu zdarzenia. Z opinii sądowo-psychiatrycznej wynika, że 22-latek miał w trakcie zdarzenia zachowaną zdolność pokierowania swym postępowaniem i może brać udział w toczącym się postępowaniu.
Autor: FC, aa/gp/kwoj / Źródło: TVN 24 Poznań