Na poznańskich Podolanach ktoś składuje śmieci. Na działce zalegają ubrania, buty, sprzęt elektroniczny, a nawet trzy wraki samochodów. Mieszkańcy mają dość. - Zaraz coś się tu zalęgnie i będziemy mieli epidemię - mówią. Policja już nakazała właścicielowi uprzątnięcie terenu.
Ulica Firlika na poznańskich Podolanach. Z jednej strony wille, z drugiej między innymi firma z wózkami dla dzieci. A obok działka, na którą ktoś zwozi śmieci.
Zalegają tam stare ubrania, buty, sprzęt elektroniczny, pojemniki, a nawet rowery i trzy samochody - również wypełnione śmieciami.
- Żeby utorować sobie wejście, mężczyzna zrobił sobie w nich korytarze - mówi Dagmara Dawidzińska, mieszkanka Podolan.
Górka śmieci rosła
Przez długi czas mieszkańcy nawet nie zdawali sobie z tego sprawy - działka jest zarośnięta a brama zamknięta. W końcu jednak hałda zrobiła się tak duża, że widać ją z ulicy. I od dwóch lat próbują coś z tym zrobić.
- Sprawę do włodarzy miasta została zgłoszona w lutym. W maju otrzymaliśmy odpowiedź, że ustalany jest właściciel działki - wyjaśnia Dawidzińska.
Bo teren - jak się okazało - wcale nie należy do mężczyzny, który zwozi odpady. - On tu nie mieszka, tylko co pewien czas przyjeżdża. Czasem nawet elegancko ubrany. To na pewno nie jest osoba bezdomna - mówi Dawidzińska.
Wcześniej - jak podają mieszkańcy - mężczyzna miał składować śmieci w innym miejscu, ale właściciele stracili cierpliwość.
Najpierw próbowano po prostu z nim porozmawiać z mężczyzną. Ale, jak mówi Dawidzińska - nie dało się. - Albo wyzywa, albo udaje, że to nie on. Straszy też dzieci i krzyczy na nie - tłumaczy.
Jak dodaje, temat jest "dosyć palący". I to wręcz dosłownie. - Zbliża się okres grzewczy, obawiamy się że dojdzie tu do jakiegoś pożaru. Zaraz też coś się zacznie tu lęgnąć: pluskwy, gryzonie szczury - denerwuje się.
Właściciel ma uprzątnąć teren
O sprawie powiadomiono policję. - Policjanci po zgłoszeniu od razu zareagowali. Dzielnicowy pojechał na miejsce, zastał tam mężczyznę. Ten oświadczył, że ma zgodę właściciela posesji na to, aby tam przebywać - wyjaśnia Marta Mróz z poznańskiej policji.
W tej sytuacji policjanci zwrócili się do właściciela, by odpowiednio zabezpieczył teren i utrzymał go w czystości i porządku. Sprawa jednak się opóźniła, bo właściciel terenu się zmienił.
- Firma została zobowiązana do poinformowania policji o podjęciu kroków w tej sprawie. Oczekujemy teraz na tą odpowiedź - wyjaśnia Mróz.
Jak dodaje, jeżeli sytuacja się nie zmieni, właściciel zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej. - Nieutrzymanie porządku to wykroczenie, za które grozi grzywna od 20 złotych do 5 tysięcy złotych - tłumaczy Mróz.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/lospodolanos