Wszczął w szpitalu awanturę, bo chciał natychmiast przejść badanie. Gdy mu odmówiono, uderzył ratownika medycznego. Kilka dni po opublikowaniu wizerunku, mężczyzna sam zgłosił się na policję.
O tym, że mężczyzna sam zgłosił się na policję poinformował jej rzecznik, Andrzej Borowiak. "Znowu zadziałało! Mężczyzna jest właśnie przesłuchiwany na komisariacie i chce poddać się karze" - napisał.
Mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze. Ma odpowiedzieć za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.
- Uruchamiamy tę procedurę razem z prokuraturą. Ratownik medyczny podczas pracy jest chroniony przez prawo. Napaść na takiego ratownika może się wiązać z karą nawet 10 lat więzienia - poinformował Borowiak.
Ratownik dostał w twarz
Do zdarzenia doszło 11 sierpnia 2017 roku w Szpitalu Klinicznym przy ulicy Przybyszewskiego w Poznaniu. Osobę, która ma związek z tym zdarzeniem zarejestrowały kamery monitoringu.
- Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna przyszedł do szpitala na izbę przyjęć i domagał się natychmiastowego zbadania przez lekarza. Niestety, na nic zdały się próby uspokojenia mężczyzny przez personel medyczny. Mężczyzna awanturował się i uderzył ratownika medycznego w twarz - informowała Patrycja Banaszak z poznańskiej policji.
Ataku nie ma na nagraniu
Wizerunek mężczyzny nagrały kamery monitoringu w szpitalu. Samo uderzenie ratownika nie zostało jednak przez nie zarejestrowane.
- Działo się to we wnęce i nie było go widać na nagraniu. Natomiast na podstawie dostępnych nagrań trzy osoby wskazały, że to ten mężczyzna odpowiada za atak - mówiła Banaszak.
Twarz mężczyzny opublikowano na policyjnych stronach dopiero po grudniowym przesłuchaniu ostatniej z trzech osób, która widziała zajście. Komendant miejski policji w Poznaniu wyznaczył nawet nagrodę pieniężną dla osoby, która pomoże w jego ujęciu.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KMP Poznań