Jedenaście zarzutów usłyszał Krzysztof Ś., były już pracownik urzędu starostwa powiatowego w Trzciance (woj. wielkopolskie). Prokuratura zarzuca mężczyźnie fałszowanie pozwoleń na budowę domów i obiektów handlowych. Mężczyzna miał też podrabiać podpisy i pieczęcie.
Krzysztof Ś. był wieloletnim pracownikiem urzędu starostwa powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego (woj. wielkopolskie). Mężczyzna był odpowiedzialny za przygotowywanie projektów decyzji pozwoleń na budowę. Według ustaleń prokuratury, w latach 2018-2020 urzędnik miał się dopuścić kilkunastu fałszerstw.
- Krzysztofowi Ś. postawiono łącznie 11 zarzutów, dotyczących przekroczenia uprawnień i wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Będąc funkcjonariuszem publicznym odpowiedzialnym za przygotowanie projektów decyzji pozwolenia na budowę fałszował te dokumenty. Przyjmował również, w niektórych przypadkach korzyści majątkowe. Chodzi tu o kwoty w wysokości od dwóch do pięciu tysięcy złotych - mówi TVN24 Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Mężczyzna miał podrabiać podpisy i pieczęcie urzędowe, ale też wydawać decyzje poza oficjalnym obiegiem. - Zdarzało się, że wydano decyzję w sprawie, która oficjalnie nie została zarejestrowana w tym urzędzie - dodaje Wawrzyniak.
Nie nadążał z gromadzeniem dokumentacji
Podejrzany przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Próbował też wytłumaczyć swoje postępowanie. - Twierdził, że nie był w stanie zgromadzić potrzebnej dokumentacji i że chciał pomoc niektórym ludziom, którzy starali się o te zezwolenia. Co do pieniędzy, to potrzebował ich na własny użytek - dodaje rzecznik.
Co w tej sytuacji powinni zrobić petenci? - Osoby, które uzyskały takie decyzje powinny zweryfikować, czy są one ważne. Podejrzewam, że każda taka sprawa będzie rozpatrywana przez urzędników indywidualnie - dodaje Wawrzyniak.
Pierwsze zarzuty przedstawiono Ś. we wrześniu ubiegłego roku. Sprawa wyszła na jaw, gdy jeden z geodetów odkrył, że pozwolenie na budowę, którym dysponuje jego inwestorka, nie pojawia się w oficjalnej dokumentacji w starostwie.
Postępowanie cały czas trwa. Prokuratura nie wyklucza postawienia kolejnych zarzutów. Urzędnikowi grozi kara pozbawienia wolności do lat 10.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/JDavid