- Wzięliśmy się za coś, co powinno wyjść od państwa. Walczymy o zmiany systemowe i wiemy, że w naszym kraju są tysiące ludzi, którzy myślą tak jak my - mówi Adam Van Bendler, komik i jeden z twórców Animal Helper, czyli pierwszej w Polsce aplikacji pomocowej dla zwierząt. Inicjatorzy tego projektu właśnie poinformowali, że po niemal roku działalności grozi im zamknięcie centrali przyjmującej zgłoszenia. Ta oddolna inicjatywa opiera się na wsparciu darczyńców. W październiku skończą im się środki na działalność.
Animal Helper to aplikacja, która powstała dzięki staraniom Fundacji Psia Krew. Głównym celem tego projektu jest szybkie i skuteczne niesienie pomocy zwierzętom. Za pośrednictwem aplikacji (przez formularz lub specjalną infolinię) można zgłaszać wszystkie sytuacje, w których dochodzi do krzywdy zwierząt.
Operatorki "numeru 112 dla zwierząt" przyjęły pierwsze zgłoszenie 8 listopada 2023 roku. Od tej pory odnotowano ponad 8 tysięcy próśb o pomoc. Udało się też rozszerzyć działalność projektu z jednego do ośmiu województw. Internauci dopytują, kiedy aplikacja zacznie działać w pozostałych częściach Polski.
Tymczasem nie wiadomo, czy ta oddolna inicjatywa, która w całości opiera swoją działalność na wsparciu darczyńców i partnerów będzie w stanie dalej funkcjonować. Powód: brak stałego finansowania.
"Wzięliśmy się za coś, co powinno wyjść od państwa"
W centrali Animal Helper pracuje łącznie kilkanaście przeszkolonych operatorek, które codziennie, przez całą dobę przyjmują zgłoszenia, a potem przekierowują je do odpowiednich dla konkretnego miejsca służb. Dzięki temu statystyczny Kowalski, chcąc pomóc rannemu zwierzęciu, nie musi samodzielnie szukać kogo należy poinformować.
- Miesięczne koszty działania to około 70 tysięcy złotych, z czego zdecydowana większość to środki na pokrycie wynagrodzeń operatorek. Już teraz jesteśmy w sytuacji, gdy tych pieniędzy zwyczajnie brakuje. Dalsze działanie w obecnej sytuacji byłoby nieodpowiedzialne nie tylko względem społeczeństwa, które na nas liczy, ale przede wszystkim, naszych operatorek, które codziennie wykonują tytaniczną pracę, by pomoc trafiła do zwierząt jak najszybciej - mówi Paweł Gebert, jeden z pomysłodawców powstania aplikacji Animal Helper.
- Tak naprawdę, jako organizacja wzięliśmy się za coś, co powinno wyjść od państwa. Walczymy o zmiany systemowe i wiemy, że w naszym kraju są tysiące ludzi, którzy myślą tak jak my. Którzy wierzą w ten projekt, korzystają z aplikacji i razem z nami ją współtworzą. Przy takich inicjatywach jak nasza, konieczne jest większe wsparcie finansowe - dodaje Adam Van Bendler, współtwórca aplikacji.
Zbiórka na utrzymanie centrali
- Walczymy, próbujemy, robimy co w naszej mocy, by utrzymać Animal Helper na powierzchni. Niestety, rzeczywistość jest trudna - mówi Magdalena Matelska z Fundacji Psia Krew.
Twórcy pierwszego "numeru 112 dla zwierząt" nie chcą się poddać. Wciąż walczą o dofinansowania i sponsorów, ale to trwa, a środków finansowych wystarczy tylko do końca października. Dlatego na jednym z portali powstała zbiórka na kwotę 210 tysięcy złotych. Te środki pozwolą działać centrali przez najbliższe trzy miesiące i "kupić" trochę czasu na szukanie nowych źródeł finansowania.
- To nasza ostatnia deska ratunku. Mimo działań prowadzonych bezskutecznie na wielu frontach, jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc społeczeństwo. To nasze cudowne społeczeństwo, które chce pomagać zwierzętom i które wierzy w nasz projekt - dodaje Matelska.
Żeby Kowalski nie odbijał się od drzwi
Zawsze gdy zwierzęciu dzieje się krzywda, należy poinformować odpowiednie służby. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo, do kogo należy się zwrócić. Człowiek, któremu po raz pierwszy przyjdzie wezwać pomoc do potrąconego kota czy bitego psa, może mieć dylemat, którą ze służb wezwać: policję, ekopatrol straży miejskiej, a może organizację walczącą o prawa zwierząt.
- Problemów w zakresie powiadamiania o krzywdzie zwierząt jest całe mnóstwo. Brak jest odpowiedniej instytucji, która kompleksowo zajmie się zgłoszeniami dotyczącymi niehumanitarnego traktowania zwierząt. Instytucji całodobowej, wyposażonej w narzędzia prawne oraz w zaplecze techniczne do udzielenia natychmiastowej, niezbędnej pierwszej pomocy, czy też w ośrodki rehabilitacji dla zwierząt - tłumaczy Paweł Gebert.
Dlatego powstała centrala Animal Helper, która przyjmuje również anonimowe zgłoszenia.
- Najpierw słyszysz wycie psa i głośne szczekanie. Później pies skamle, popiskuje, a na koniec już tylko leży i patrzy błagalnym wzrokiem. Nikt nie reaguje, bo wszyscy albo się boją jego oprawcy albo nie wiedzą, jak mogliby pomóc. Odpowiedzią jest Animal Helper. Jesteśmy właśnie dla tych zwierząt, które nigdy nie otrzymałyby pomocy - dodaje Adam Van Bendler.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Animal Helper