Robert Bąkiewicz w czwartek ponownie stawił się w prokuraturze w Gorzowie Wielkopolskim. Ta uzupełniła mu zarzuty o kolejne dwa przestępstwa.
Pierwszy zarzut dotyczy pomówienia grupy funkcjonariuszy publicznych (w tym sędziów, prokuratorów) oraz dziennikarzy "o postępowanie mogące poniżyć ich w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia służby i wykonywania zawodu". 3 lipca Bąkiewicz opublikował na portalu X post zawierający stwierdzenia, że wymienione grupy osób, "sprzedają i zdradzają Polskę". Jak informuje Prokuratur Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim, czyn ten miał charakter chuligański, bo Bąkiewicz działał publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego. Grozi za to do roku więzienia.
Drugi zarzut to nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych poprzez zamieszczenie w mediach społecznościowych postów i wypowiedzi wzbudzających i nasilających u ich odbiorców uczucia silnej niechęci i wrogości wobec osób narodowości niemieckiej oraz imigrantów. Za to przestępstwo grożą mu nawet trzy lata więzienia.
- W czwartek w Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim przeprowadzono czynności procesowe z udziałem Roberta B. Prokurator ogłosił podejrzanemu postanowienie o uzupełnienie zarzutów o kolejne dwa przestępstwa, które polegały na pomówieniu 3 lipca grupy funkcjonariuszy publicznych, w tym grupy sędziów i prokuratorów, a także dziennikarzy o postępowanie, które mogło ich narazić na poniżenie w oczach opinii publicznej i mieć wpływ na utratę zaufania niezbędnego do pełnienia służby i wykonywania zawodu. Przestępstwo miało być popełnione poprzez zamieszczenie postu na portalu X, z którego wynikało, że wspomniane grupy osób "sprzedają i zdradzają Polskę". Czyn został uznany za czyn o charakterze chuligańskim, albowiem podejrzany działał w sposób publiczny i bez powodu i w ten sposób okazał rażące lekceważenie dla porządku prawnego - przekazała Mariola Wojciechowska-Grześkowiak, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Nie przyznał się
"Przesłuchany w charakterze podejrzanego Robert B. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień" - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim.
- Oświadczyłem u prokuratora, że nie przyznaję się do winy, że postępowanie jest prowadzone w sposób intencjonalny i motywowany politycznie. Powiedziałem o tym, że mam nadzieję, że prokurator poniesie odpowiedzialność za uczestniczenie - w mojej ocenie - w przestępstwie, że to jest w mojej ocenie przestępstwo - naginanie prawa, wykorzystywanie swojej pozycji do tego, żeby stawiać mi zarzuty – mówił po wyjściu z prokuratury Bąkiewicz. Na Bąkiewiczu ciąży obecnie pięć zarzutów. Niektóre z nich prokuratura uznała za czyny o charakterze chuligańskim, co powoduje, że dolna granica kary jest w ich przypadku podwyższona o połowę. Za najpoważniejsze z zarzutów grozi mu do trzech lat więzienia. Jako środek zapobiegawczy Bąkiewicza nadal obowiązuje dozór policji, obowiązek informowania o opuszczaniu miejsca pobytu i zakaz zbliżania się do polsko-niemieckich przejść granicznych na odległość mniejszą niż kilometr.
Najpierw zarzucili mu znieważenie służb
18 sierpnia Bąkiewicz usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej.
- Robertowi B. zarzucono, że 29 czerwca 2025 roku w rejonie przejścia granicznego w Słubicach publicznie w sposób rażąco lekceważący dla porządku prawnego znieważył dwoje funkcjonariuszy Straży Granicznej i dwie funkcjonariuszki Żandarmerii Wojskowej podczas i w związku z wykonywaniem przez tych funkcjonariuszy czynności służbowych, nazywając ich zdrajcami - informowała wówczas rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim Mariola Wojciechowska-Grześkowiak.
Bąkiewicz nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu i skorzystał z uprawnienia do odmowy złożenia wyjaśnień. - Jednocześnie uprzedził, że nie wyklucza złożenia wniosku o złożenie takich wyjaśnień w przyszłości po zapoznaniu się z całością materiału dowodowego tej sprawy - mówiła prokurator.
Za znieważenie służb mundurowych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności.
- To, że oni każą mi się odsuwać na kilometr od granicy polsko-niemieckiej, jest to niechybnym dowodem na to, jaki jest cel ich konkretnych działań. Ich działania są następujące - mamy milczeć, mamy mordy w kubeł wsadzić i nie bronić własnego narodu i własnej ojczyzny przed masową migracją - stwierdził w sierpniu po wyjściu z sądu Bąkiewicz.
Zapowiadał, że podejmie "wszelkie możliwe środki do tego, żeby winni tych fałszywych oskarżeń ponieśli tego konsekwencje".
Później usłyszał kolejne zarzuty
17 września prokuratura przedstawiła mu dodatkowe zarzuty. Miał pomawiać funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej, sugerując m.in., że wykonywanie przez nich rozkazów hańbi polski mundur i świadczy o braku honoru. Zdaniem śledczych takie wypowiedzi mogły narazić ich na utratę zaufania niezbędnego do pełnienia służby. Ten zarzut został zakwalifikowany jako zniesławienie.
Kolejny zarzut dotyczył usiłowania nakłonienia funkcjonariuszy do niedopełnienia obowiązków służbowych. Chodzi o sytuację, w której podejrzany miał werbalnie próbować przekonać strażników do zaniechania kontroli legalności pobytu cudzoziemców i odstąpienia od ich zatrzymania.
Prokurator przedstawił też Bąkiewiczowi zarzut dotyczący pomówienia funkcjonariuszki Straży Granicznej w internecie - na portalu X, sugerował, że funkcjonariuszka realizuje wrogą wobec Polski politykę migracyjną. Miało do tego dojść 29 czerwca - tego samego dnia, co incydent w Słubicach.
Wszystkie zarzuty prokuratura zakwalifikowała wówczas jako przestępstwa o charakterze chuligańskim. - Postępowanie podejrzanego było działaniem publicznym i bez powodu, okazującym przy tym rażące lekceważenie porządku prawnego - oceniała prokurator Wojciechowska-Grześkowiak.
Robert Bąkiewicz nie przyznał się do winy. Złożył krótkie oświadczenie i odmówił składania wyjaśnień oraz udzielania odpowiedzi na pytania. - Mamy do czynienia niewątpliwie z ogromnym skandalem. Po pierwsze, nie mamy dostępu do pełnych akt sprawy. Po drugie, sprawa toczy się w kuriozalnej sytuacji, w której normalnie tego typu sprawy nie są procedowane przez prokuraturę, tym bardziej prokuraturę okręgową - mówił we wrześniu Bąkiewicz. Dodał, że po czynnościach z prokuratorem dokonano rewizji, przeszukania jego osoby. Stwierdził, że próbuje się dokonywać zaboru różnych jego przedmiotów po to, żeby poszukiwać argumentów do prowadzenia postępowania przeciwko niemu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gorzowie pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
Bąkiewicz, działacz środowisk narodowych, na granicy polsko-niemieckiej pojawiał się w ramach tzw. patroli obywatelskich. Powołał tzw. Ruch Obrony Granic, który na swojej stronie internetowej informuje, że jest "ogólnopolską inicjatywą społeczną", a jej celem jest "obrona Polski przed masową migracją i zagrożeniami z nią związanymi".
Autorka/Autor: FC/tok
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Albert Zawada