Mechanicy naprawiający samochód Tomasza Górskiego, posła PiS, odnaleźli pod autem pakunek. - To dziwnie wyglądające pudełeczko wielkości książki. Było przyczepione na magnes - mówi asystent polityka. Policja zabezpieczyła teren, na miejsce przybyła też grupa saperów
Poseł oddał auto do naprawy już kilka dni temu. W sobotę zajęli się nim mechanicy z jednego z poznańskich warsztatów. Natknęli się na foliową paczkę niewiadomego pochodzenia przyczepioną do podwozia. Była przytwierdzona na magnesy.
- To takie pudełko wielkości książki, nie wygląda to dobrze. Policjanci wstępnie mówili, że żadnego nadajnika w środku nie ma, ale może być tak mały, że jeszcze go nie widać - mówi Oskar Paprocki, asystent Tomasza Górskiego.
- Mam nadzieję, że nie chodziło o żaden atak na posła - dodaje zaniepokojony.
Warsztat zabezpieczony
Auto należy do posła, ale na co dzień jeździ nim żona i dzieci. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Policja zabezpieczyła teren okolic warsztatu. Na miejscu pojawili się też saperzy.
- Pirotechnicy zbadali pakunek, nie jest to ładunek wybuchowy. Nikt w okolicy nie jest zagrożony. Trwają czynności wyjaśniające. Paczka została oddana w ręce specjalistów. Zbadają, co jest w środku - mówi Maciej Święcichowski, rzecznik poznańskiej policji.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Kaczmarek