Michał Grześ, poznański radny zaproponował, żeby nazwać miejskie szalety imionami osób, które źle zapisały się w historii miasta.
Radny PiS swój pomysł przedstawił podczas czwartkowego posiedzenia Komisji Kultury i Nauki podczas debaty o nazewnictwie ulic w Poznaniu.
- Koledzy przekonywali, że jest tyle zasłużonych osób dla Poznania, że brakuje dla nich ulic. Przypomniałem, że są też osoby, które działały na niekorzyść miasta i może też należałoby o nich przypomnieć - tłumaczy Grześ.
"Legia może się poprawić"
Inspiracją dla niego była wizyta w Gdańsku.
- Tam tramwaje mają swoich patronów. Jest tramwaj imienia Anny Walentynowicz, jest imienia Macieja Płażyńskiego. W Poznaniu swoich patronów mogłyby mieć szalety. Na przykład WC imienia Brzetysława, czeskiego księcia, który najechał i spalił Poznań, z tabliczką informującą co to była za szuja. Byłaby to taka nasza zemsta na tych łobuzach - wyjaśnia.
Nie każdy może jednak sobie zasłużyć na nazwanie szaletu jego imieniem. - Są postacie, których nie należy przypominać, na przykład taki Artur Greiser, namiestnik III Rzeszy. Ale już Otto von Bismarck czy Józef Cyrankiewicz mogli dostać swoje szalety - przekonuje.
Na własne toalety liczyć mogą tylko postacie historyczne. - Żyjącym dajmy jeszcze szanse. Może jak będzie im groził szalet, to się poprawią - liczy Grześ i dodaje: - Z tej samej przyczyny odpada też kandydatura Legii Warszawa.
Będzie uchwała?
Radny przekonuje, że całkiem poważny pomysł. - Sprawdzam czy mogę liczyć na poparcie kolegów. Jeśli pomysł zyska uznanie, to przygotuję projekt uchwały. Takie szalety to byłby wyróżnik dla Poznania. Miasto zyskałoby kolor. Nasze szare szalety przestałyby być smutne a stałyby się wesołe, bo jak tu się nie zaśmiać, jak można byłoby iść na siusiu do Bismarcka - mówi Grześ.
- We Wrocławiu na przykład mają krasnale na ulicach. U nas raczej by to nie przeszło. Każdy pomysł, czy to marina na Warcie, czy jakiś pomnik, zawsze w Poznaniu ma szerokie grono przeciwników. Nie jest to raczej na szczęście sprawa polityczna. Gdyby jednak znaleźli się jacyś przeciwnicy polityczni, to jestem skłonny negocjować i na przykład zrezygnować z Cyrankiewicza - kończy Grześ.
Radny może mieć problem nie tylko z przekonaniem swoich kolegów.
- W tej chwili nie ma żadnej procedury nadawania nazw innym obiektom niż ulice. W przypadku ulic mamy określone postępowanie, oraz ludzi, którzy za to odpowiadają, chociażby za opiniowanie pomysłów. Czy taka procedura zostanie uchwalona w przypadku innych obiektów, to już pytanie do rady miasta. Jeśli takowa powstanie, trzeba będzie się tym zająć - mówi Paweł Marciniak, rzecznik prasowy prezydenta Poznania.
Autor: FC/par / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Usługi Komunalne | Agnieszka Pomaska