- Z taką interwencją nie mieliśmy jeszcze do czynienia - przyznają strażacy ze Świebodzina. Jeden z mieszkańców Nowej Wioski poinformował strażaków o małym kocie, który wsadził głowę w felgę i nie potrafi jej wyjąć.
- Uwalnialiśmy już zaplątane bociany, młodą sarnę, ktore wpadła do szybu bunkra czy stado jeleni, które znalazły się na taflach lodu. Z czymś takim jednak jeszcze się nie spotkaliśmy - mówi Dariusz Paczesny, zastępca komendanta powiatowej straży pożarnej w Świebodzinie.
Kot trafił pod Jezusa
Około godz. 10 do strażaków zgłosił się mężczyzna, który w stalowej feldze samochodu zauważył uwięzionego małego kotka. - Zadzwonił do nas z pytaniem co ma zrobić? Przyjęliśmy to z niedowierzaniem, ale poważnie. Poprosiliśmy, by przywiózł koło z kotem do naszej jednostki - wyjaśnia Paczesny. Po dwudziestu minutach kot znalazł się już w rękach strażaków.
- Szybko zabraliśmy się za uwalnianie kota, jednak okazało się to niełatwym zadaniem. Postanowiliśmy wyciągnąć kota „na olej” - mówi Paczesny. W tym celu strażacy zmoczyli głowę zwierzęcia jadalnym olejem aby była śliska. Niestety, głowy kota nie udało się wypchać.
Jak po wypadku
- Pozostała nam metoda drastyczna - nożyce do cięcia samochodowych karoserii - wyjaśnia Paczesny. Strażacy zawinęli kotka w koc i wycięli w feldze otwór. W ten sposób w końcu go uwolnili. Ratowanie kota z opresji zajęło im w sumie niecałe pół godziny.
- Kot odzyskał wolność a właściciel koła stracił felgę - kończy Paczesny.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP Świebodzin