Koleżanka Adama Z. i Ewy Tylman mówiła o "ostrym piciu" podczas imprezy, z której 26-latka już nie wróciła. Podczas jej zeznań sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki, śmiał się na sali. We wtorek przesłuchano jedynie trzech z czterech wezwanych świadków.
Ojciec nieżyjącej 26-latki zdenerwował się po odczytaniu fragmentu korespondencji Adama Z. z przesłuchiwaną wówczas koleżanką. - Łobuzie jeden, czego się śmiejesz?! Wysoki sądzie, proszę zwrócić oskarżonemu uwagę, on się cały czas śmieje - powiedział wyraźnie wzburzony Andrzej Tylman. Działo się to po trzech godzinach rozprawy. Wcześniej sąd zdążył przesłuchać Filipa M., brata partnera Adama Z., oraz Mateusza Sz., przyjaciela oskarżonego.
Obrońca Adama Z. nie krył zaskoczenia tym zachowaniem. Przekonywał, że to nieprawda, a Andrzej Tylman już kolejny raz kieruje taki zarzut w stronę jego klienta.
Adam Z. podczas wtorkowej rozprawy sprawiał wrażenie wyluzowanego. Był dużo mniej zdenerwowany, niż gdy na salę sądową trafiał z aresztu. To druga rozprawa, na której odpowiadał z wolnej stopy.
Brat partnera Adama Z. oskarża policjantów
Wtorkową rozprawę miały rozpocząć zeznania Ilony H. Kobieta nie pojawiła się jednak na sali. Jak się okazało, nie mieszka już pod adresem, na który sąd wysłał wezwanie. Dlatego - po godzinnej przerwie - pierwszy przesłuchany był Filip M., brat partnera Adama Z.
- Adama poznałem około 5 miesięcy przed zaginięciem Ewy. Wspólnie spędzaliśmy czas wolny tylko raz - powiedział.
Po zaginięciu Ewy nie rozmawiał już z nim. - O całej sprawie dowiedziałem się w poniedziałek. Wróciłem do domu, mój brat siedzący w pokoju opowiedział mi, że nie mogą znaleźć koleżanki Adama, która zaginęła. To, że to Ewa wywnioskowałem dzień później, kiedy zobaczyłem na Facebooku profil "Zaginęła Ewa Tylman" - tłumaczył.
Mówił, że brat był poruszony i zdziwiony całą sytuacją. Opowiadał też o stanie, w jakim wrócił z jednego z przesłuchań. - Płakał, był roztrzęsiony, nie mógł wydusić z siebie słowa. Jedyne, co mógł z siebie wydusić, to to, jak go źle tam traktowali. Pamiętam, że powiedział do mnie, że skoro jego tak traktowali, to jak muszą traktować Adama. Wiem, że musiał zdejmować sznurowadła. Mówili mu, że będzie aresztowany za składanie fałszywych zeznań. Stosowali wobec niego przemoc psychiczną. Pytali go, czy wie, co się z takimi ciotami dzieje w więzieniu i po prostu chcieli go zmusić do powiedzenia czegoś, czego tak naprawdę nie wiedział - zeznał.
Mówił też, że brat opowiadał mu o złym traktowaniu Adama Z. przez funkcjonariuszy jeszcze przed zatrzymaniem, w mieszkaniu policyjnym. - Wyśmiewano jego orientację seksualną, zwracali się do niego tak, jakby już dawno wydano w tej sprawie wyrok - opowiadał.
"Kochałem ją jak siostrę"
Po nim na salę sądową wezwano Mateusza Sz., przyjaciela Adama Z. Jak mówił, o zaginięciu Ewy dowiedział się na drugi dzień. - Na prośbę Adama i jego kierowniczki poszedłem do niego do domu, żeby z nim posiedzieć do momentu, gdy ktoś z jego rodziny nie wróci. Adam był podminowany, wyszedł wtedy od psychologa lub psychiatry - zeznawał.
Przed sądem odczytano treść wiadomości, jakie między sobą wymieniali w nocy, dobę po zaginięciu 26-latki. "K***a. czuje się taki winny. Tak mi jest źle. Tak się o nią boję. Boję się, że nie żyje, że do tego doprowadziłem. Nie wiem jakim cudem, bo kochałem ją jak siostrę. Boję się tego, co będzie, tego, że pójdę siedzieć... (...) Staram się sobie przypomnieć. Mam takie zaniki pamięci, że to ch**".
- Wiem od Adama, że urwał mu się film po wyjściu z Mikstury. Raczej w ten sposób nigdy nie reagował na alkohol. Kilka dni przed zaginięciem byliśmy z Adamem na imprezie - dodał.
Mówiła o "ostrym piciu"
Jako ostatnia zeznawała Joanna Cz., kasjerka z drogerii, w której pracowała Ewa Tylman. - To ona jako pierwsza przeszła z Adamem Z. trasę, którą on pokonał z Ewą Tylman - podkreślał przed rozprawą Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.
27-latka bawiła się feralnej nocy na imprezie pracowniczej z Adamem Z. i Ewą Tylman. Grupa spotkała się najpierw klubie bowlingowym przy ul. Św. Marcin. - Na początku siedzieliśmy wszyscy razem, Ewa przyszła jako ostatnia. Rozmawialiśmy, nic nie wskazywało na to, że stanie się coś złego. Piliśmy alkohol, zamawialiśmy pizzę. Po wstępie poszliśmy grać w kręgle - opowiadała.
Później grupa poszła do Pijalni Wódki i Piwa. - Adam i Ewa byli już troszkę pijani, szli razem z nami. Na miejscu zaczęliśmy ostro pić. Cytrynówkę, piwa. Stawialiśmy kolejki wszystkim, którzy tam byli z naszej ekipy. Później poszliśmy do Mikstury - relacjonowała.
Tam grupa miała już pić jedynie piwo. Joanna Cz. nie pamięta, by Adam i Ewa przewrócili się podczas tańca. O takim upadku mówił w swoich zeznaniach oskarżony. - Wydaje mi się, że Ewa nie tańczyła, ale rozmawiała z Adamem. Siedzieli przy barze kiedy schodziłam po kurtkę na dół. Byli pod wpływem. Ewa spadła z tego fotela. Adam podnosił ją wtedy. Był pod widocznym wpływem alkoholu. Zataczał się, pomógł jej i strasznie się z tego śmiali - zeznała.
Klub opuściła około godz. 2 wraz z kolegą. Od tego momentu Adam i Ewa zostali już sami. Sąd przypomniał też wcześniejsze zeznania Joanny Cz. Kobieta przyznała, że była mocno pijana, było jej źle do tego stopnia, że podejrzewała że może ktoś dosypał im coś do piwa.
O zaginięciu Ewy Tylman dowiedziała się około godz. 11 od Z. - Mówił mi, że Ewa chyba weszła do tramwaju, ale że nie jest pewien - tłumaczyła.
Odtworzyli razem trasę
25 listopada przeszła z Adamem Z. trasę, którą przebył z Ewą Tylman. - Miał to być spacer dla przypomnienia, żeby Adam coś sobie przypomniał - tłumaczyła.
Udało im się odtworzyć dużą część trasy. Adam Z. mówił jej, że Ewa się po drodze przewracała. Nie umiał sobie przypomnieć co działo się na wysokości mostu św. Rocha.
Na koniec wtorkowej rozprawy odtworzono eksperyment procesowy, w którym uczestniczyła Joanna Cz.
Kolejną zaplanowano na 9 maja. Zeznawać mają Ilona H., Paweł P. i Kacper Ch. Dwaj ostatni to mężczyźni osadzeni w areszcie razem z Adamem Z.
Będzie to szósta z 11 zaplanowanych rozpraw. Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, wyrok może zapaść jeszcze pod koniec 2017 roku.
Prokuratura: wrzucił ją do wody
Przypomnijmy, w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku Ewa Tylman była na spotkaniu integracyjnym pracowników ogólnopolskiej sieci drogerii. Tam pracowała, zajmowała kierownicze stanowisko. Grupa przemieszczała się po centrum Poznania. Z klubu Adam i Ewa wychodzili jako ostatni. Ruszyli w kierunku mostu św. Rocha. Tam o godz. 3.24 ślad się urywa. Pięć minut później kamery monitoringu zarejestrowały idącego już samotnie Adama Z.
Prokuratura oskarża go o to, że przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją wówczas ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. Co było przyczyną śmierci kobiety - tego nie wiadomo. Ciało odnaleziono w wodzie dopiero po ośmiu miesiącach od zaginięcia. Jego stan uniemożliwił ustalenie przyczyny śmierci.
Proces od stycznia
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył 3 stycznia.
Na pierwszej rozprawie Adam Z. odmówił składania wyjaśnień. W związku z tym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Potem odpowiadał na pytania swojego obrońcy. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
Podczas drugiej rozprawy zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki. Adam Z. twierdzi jednak, że został zmuszony do złożenia takich zeznań. Śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura w Zielonej Górze, ale zostało ono umorzone ze względu na brak jakichkolwiek dowodów potwierdzających wersję przedstawianą przez Z.
Na trzeciej rozprawie zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego, którego zadaniem było doprowadzenie do spotkania między swoim pracodawcą a Z., czego dokonał. Jako ostatni tego dnia zeznawał Dominik M., partner Adama. - To były kapitalne zeznania - mówił po rozprawie obrońca oskarżonego. Zeznania, których dziennikarze nie usłyszeli, ponieważ ta część została utajniona. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
W zaistniałych okolicznościach kilka dni później sąd zdecydował o wypuszczeniu na wolność Adama Z. 21 marca po raz pierwszy odpowiadał przed sądem z wolnej stopy.
Podczas czwartej rozprawy przesłuchano jego szwagra i trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Swoim siostrom Z. mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką. Skarżył im się też na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej. Szwagier z kolei mówił, że zdarzało im się wspólnie pić alkohol. Bywało, że Adamowi Z. pod wpływem alkoholu "urywał się film" i na drugi dzień nie pamiętał, co się działo. Dawid Tylman z kolei opowiadał o swoim ostatnim spotkaniu z siostrą i jej poszukiwaniach po zaginięciu.
Autor: Filip Czekała, Wanda Woźniak / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań