Dziennikarz śledczy Krzysztof M. Kaźmierczak uważa, że ktoś próbuje go zastraszyć w związku ze sprawą śmierci dziennikarza Jarosława Ziętary.
Kaźmierczak powiadomił prokuraturę o próbie podpalenia jego mieszkania, do której miało dojść w nocy z 1 na 2 września. Złożył też zawiadomienie w poznańskim komisariacie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Michał Smętkowski potwierdził we wtorek PAP, że Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto wszczęła śledztwo ws. sprowadzenia pożaru. Policja bada próbki substancji, którą, jak poinformował Kaźmierczak, wlano mu do mieszkania.
- Nie wiem, czy sprawcy zostali przez kogoś spłoszeni, czy coś im nie wyszło. Może też chodziło o to, żeby mi pokazać, że nie tylko my, dziennikarze, pamiętamy o sprawie Jarka - powiedział PAP Kaźmierczak.
Zdarzenie dziennikarz jednoznacznie wiąże ze sprawą Ziętary.
- Jestem świadkiem w procesie Aleksandra G. oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Jarosława Ziętary, a także świadkiem w sprawie, w której byli ochroniarze holdingu Elektromis - Mirosław R. pseudonim Ryba i Dariusz L. pseudonim Lala oskarżeni są o uprowadzenie i pomoc w zabójstwie. Jestem też świadkiem w prowadzonym nadal przez Prokuraturę Krajową śledztwie w sprawie Ziętary - poinformował.
Kaźmierczak w przeszłości miał wielokrotnie otrzymywać groźby w związku ze swoimi działaniami na rzecz wyjaśnienia okoliczności śmierci poznańskiego dziennikarza. Dwukrotnie doszło do tego po wznowieniu w 2011 roku śledztwa i postawieniu zarzutów podejrzanym.
26 lat od zaginięcia
Jarosław Ziętara pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i "Gazetą Poznańską". Ostatni raz widziano go 1 września 1992 r. Rano wyszedł do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji "Gazety Poznańskiej".
Komitet Społeczny im. Jarosława Ziętary, który walczy o wyjaśnienie okoliczności śmierci reportera, podkreśla, że Ziętara to jedyny dziennikarz w Polsce, który został porwany i zabity, by zamknąć mu usta.
Przed poznańskim sądem okręgowym od 2016 r. toczy się proces Aleksandra Gawronika, oskarżonego o nakłanianie ochroniarzy spółki Elektromis do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa reportera. Były senator nie przyznaje się do winy.
Śledztwo po latach
W maju prokuratura poinformowała o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przeciwko Mirosławowi R. i Dariuszowi L., oskarżonym o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie dziennikarza. Oskarżeni to byli pracownicy Elektromisu, którego działalnością zawodowo interesował się Ziętara.
Według śledczych Mirosław R. i Dariusz L., podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia dziennikarza do samochodu przypominającego radiowóz policyjny. Następnie przekazali go osobom, które dokonały jego zabójstwa, zniszczenia zwłok i ukrycia szczątków.
W 1998 r. poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. W 2011 r. redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwa w tej sprawie. To spowodowało analizę tego śledztwa w Prokuraturze Generalnej i jego podjęciem na nowo.
Autor: ib / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24