W środku zimy chciał eksmitować lokatorów

Eksmisja pani Marty została zatrzymana, ale właściciel zapewniał, że ma prawo do przejęcia lokalu
Eksmisja pani Marty została zatrzymana, ale właściciel zapewniał, że ma prawo do przejęcia lokalu
Źródło: TVN24 Poznań

Właściciel mieszkania na jednym z poznańskich osiedli chciał wyrzucić z lokalu kobietę w 26. tygodniu ciąży. Pod nieobecność lokatorów wymienił zamki w drzwiach. Próba eksmisji się nie udała, dzięki interwencji Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Właściciel lokalu twierdzi, że działał zgodnie z prawem, bo jak twierdził kupił mieszkanie już bez lokatorów i ma to zapisane w akcie notarialnym.

Pani Marta z mężem, dwiema córkami i trzecim dzieckiem w drodze, wynajmuje mieszkanie na osiedlu Piastowskim od września 2013 roku. Rodzina płaciła administracji miesięczny czynsz w wysokości 500 złotych oraz 300 złotych za najem właścicielce lokalu. Za wyremontowanie mieszkania, mogli tam mieszkać do 2018 roku. Tak zakładała umowa z poprzednią właścicielką.

Rodzina bez prądu

Problemy zaczęły się około pół roku temu. Dotychczasowa właścicielka sprzedała mieszkanie, lecz o tym fakcie, lokatorzy dowiedzieli się dopiero wtedy, gdy odłączono im media.

- Przyszli panowie z energetyki, żeby odciąć nam prąd. Mieszkamy normalnie, ale bez odkurzacza, lodówki czy pralki - mówi Marta Wachowska-Wasyłyk.

Nowy właściciel wypowiedział im umowę i kazał się wyprowadzić. Miałoby to podstawę prawną, ale tylko wtedy gdyby nie płacili czynszu, albo demolowali mieszkanie. Wówczas należałoby skierować do sądu wniosek o eksmisję. Nic takiego nie miało miejsca.

Szybka zmiana zamków

Właściciel mieszkania w poniedziałek przed południem, kiedy nikogo nie było w lokalu, ze ślusarzem wymienili zamki w drzwiach. Sąsiedzi myśleli, że to włamanie, więc wezwali policję. Wracając do domu, ciężarna kobieta zastała policjantów na klatce. Ci wylegitymowali wszystkich świadków, pouczyli każdego, jakie prawa mu przysługują i odjechali.

Pani Marta została na klatce, ale postanowiła działać. Poprosiła o pomoc Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. Przedstawiciele WSL wraz z anarchistami, z którymi współpracują, rozwiercili zamki i założyli nowe. Kobieta wróciła do mieszkania.

Sprawa w sądzie

Właściciel mieszkania stwierdził jednak, że to włamanie, choć kilka godzin wcześniej zrobił dokładnie to samo. Wezwał policję. Wtedy postanowił też przedstawić swoje stanowisko.

- Nic nie wiedziałem, że kupiłem mieszkanie z lokatorami. Jest napisane, że lokatorom umowa została wypowiedziana i lokal w momencie kupna będzie czysty. Mam to zapisane w akcie notarialnym - tłumaczył.

Katarzyna Czarnota, aktywistka na rzecz lokatorów, przekonała policjantów, że akcja była tylko przywróceniem posiadania. Pani Marta z rodziną mogła wrócić do mieszkania.

- Nielegalne było postępowanie pana, polegające na próbie wyrzucenia lokatorki bez wyroku eksmisyjnego oraz bez obecności komornika - podkreśla Czarnota.

Sprawa prawdopodobnie znajdzie swój finał w sądzie. WSL już zapowiedziało pomoc prawną lokatorom.

Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: