68-latek, który przy stawie na poznańskim Morasku złapał i zabrał jedną z małych kaczek, może trafić nawet na trzy lata do więzienia. - Mężczyzna usłyszał zarzut uśmiercenia dzikiej kaczki - wyjaśnia Marta Mróz z policji.
Zdarzenie miało miejsce w piątek przy kampusie Morasko, na północy Poznania. Nagranie ujrzało światło dzienne w niedzielę, bo Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami postanowiło udostępnić je na swoim facebookowym profilu.
Na filmie widzimy mężczyznę, siedzącego przy stawie. Najpierw karmił ptaki, prawdopodobnie dlatego, żeby zdobyć ich zaufanie. Próbował łapać je niejednokrotnie, na początku to mu się nie udawało. Aż w końcu chwycił ją tak, że nie miała szans uciec. Kaczka początkowo się ruszała, potem na nagraniu jest już bezwładna. Prawdopodobnie wtedy straciła życie. Mężczyzna trzyma ją kurczowo i z nią odchodzi.
- Zrobił to w biały dzień, na oczach dzieci - nie dowierzał Michał Dąbrowski z TOZ.
Złapany po kilku godzinach
Wszystkiemu przygląda się dwójka małych dzieci, jest też dwóch mężczyzn. "Łapacz" wstaje i powoli, o kuli, przemieszcza się w kierunku swojego auta. I chociaż nikt go o to nie pyta, tłumaczy, że bierze kaczkę do swojej woliery (pomieszczenia dla ptaków), "bo takiej jeszcze nie ma".
Jak mówił Michał Dąbrowski, już samo łapanie i złośliwe straszenie ptaków można uznać za złamanie przepisu o znęcaniu się nad zwierzętami. I taki też zarzut usłyszy mężczyzna.
Może trafić do więzienia
- Policjanci, którzy w poniedziałek otrzymali zgłoszenie w tej sprawie, natychmiast zajęli się poszukiwaniem sprawcy. Udało się go zatrzymać przed godziną 14. Trwają teraz czynności mające na celu ustalenie okoliczności i przebiegu zdarzenia - mówiła we wtorek Marta Mróz z poznańskiej policji.
Jeszcze tego samego dnia 68-latek usłyszał zarzut złamania artykułu 35 ustawy o ochronie zwierząt. - Za uśmiercenie dzikiej kaczki grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności - wyjaśnia Mróz.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TOZ