Na placu Wolności w Poznaniu odbyło się zgromadzenie, którego uczestnicy symbolicznie pożegnali pięcioletniego Maurycego. Chłopiec zginął, gdy wraz z grupą przedszkolaków szedł na wycieczkę. Został zaatakowany przez 71-letniego Zbysława C.
Mimo niepogody mieszkańcy zebrali się w niedzielne popołudnie na placu Wolności w Poznaniu. Przynieśli ze sobą znicze, które następnie ułożono na ziemi w kształt serca. Były też maskotki i balony, które zostały wypuszczone w powietrze. Wszystko po to, by uczcić pamięć pięcioletniego Maurycego. Chłopiec 18 października został śmiertelnie zaatakowany nożem, gdy w raz z grupą przedszkolaków szedł na wycieczkę.
- Pierwsza moja myśl była taka, żeby spotkać się na placu Wolności i uczcić pamięć tego dziecka - powiedziała w rozmowie z reporterką TVN24 Nadią Rulak organizatorka spotkania.
Na placu pojawili się nie tylko mieszkańcy Poznania. Przyjechały też osoby spoza stolicy Wielkopolski. - Jesteśmy z okolic Wągrowca. Przyjechaliśmy specjalnie do Poznania dla tego chłopca, żeby (...) uczcić. To jest nie do pojęcia. Dziś każdy może sobie iść ulicą i zostać zadźgany nożem? To tragedia dla wszystkich, a szczególnie dla tych dzieciaczków, które szły razem z nim - mówił jeden z mężczyzn, biorących udział w niedzielnym wydarzeniu.
- Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Po prostu żal mi tego dziecka, jego rodziców. Sama mam pięcioletniego wnuka. To, co się wydarzyło, jest ogromną tragedią, mimo że nie znałam tych ludzi - podkreśliła inna z uczestniczek.
Zbysław C. aresztowany po zabójstwie pięciolatka
Na poznańskim Łazarzu Zbysław C. zaatakował pięcioletniego Maurycego. Chłopiec został przewieziony do szpitala. Jednak jego życia nie udało się uratować.
Czytaj też: "On miał w ręku nóż, od tyłu go zaszedłem". Nagranie chwilę przed zatrzymaniem mężczyzny po ataku na 5-latka Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec Zbysława C. trzymiesięczny areszt. Mężczyzna nie brał udziału w posiedzeniu aresztowym. Tego samego dnia lekarze zdecydowali, że może opuścić szpital. Został przewieziony na oddział szpitalny aresztu śledczego.
Niepokojące zachowanie tuż przed atakiem
Zbysław C. leczył się neurologicznie. - Cierpi na schorzenia neurologiczne, które spowodowały jakieś zmiany organiczne w mózgu - powiedział Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Dodał, że "chodzi tutaj o jakieś zaburzenia somatyczno-psychiczne". Okazało się, że zachowanie mężczyzny niepokoiło okolicznych mieszkańców już dzień przed atakiem na chłopca.
- Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutu zabójstwa Zbysławowi C. - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. I dodał: - Postanowienie to dotyczy zarzutu zabójstwa tego chłopca poprzez zadanie ciosu i spowodowanie obrażeń skutkujących śmiercią.
- Udało nam się ustalić sekwencję wydarzeń przed tym tragicznym zdarzeniem - powiedział w czwartek prokurator. Jak opisywał, mężczyzna najpierw zaczepiał sklepową, ale kobieta nie obawiała się jego zachowania. Potem - jak wynika z ustaleń śledczych - zaczepiał mężczyznę. - Ten pan też go zignorował - podał Wawrzyniak. Następnie 71-latek podszedł do grupki przedszkolaków i "stwierdził, że wszystkich zabije". - Uderzył, zaatakował, zadał cios - relacjonował prokurator.
Dodał, że zdarzenie miało charakter "bardzo dynamiczny". - On przechodził od jednej osoby do drugiej. Zobaczył, że jest grupka dzieci i po prostu zaatakował - mówił prokurator. Jak przekazał, wszystko wskazuje na to, że chłopiec był przypadkową ofiarą.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24