Dwaj kolejni policyjni antyterroryści staną przed sądem w związku z pobiciem kickboksera Łukasza Rafałki w Poznaniu w 2012 roku. - Podejrzani nie przyznali się do winy. Złożyli obszerne wyjaśnienia, w których przedstawili inną wersję przebiegu wydarzenia – powiedziała Ewa Antonowicz, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Obu oskarżonym grozi do ośmiu lat więzienia.
Zdarzenie miało miejsce w czerwcu 2012 roku, w trakcie mistrzostw Europy w piłce nożnej. Poznań był wtedy jednym z miast gospodarzy turnieju. W związku z tym, w celu zabezpieczenia imprezy, do miasta przyjechali funkcjonariusze policji z całej Polski.
Siedmiu z nich interweniowało po bójce w jednym z poznańskich klubów, gdzie pobici zostali funkcjonariusze w cywilu. Dzień później doszło do zatrzymań osób podejrzanych o pobicie. Wśród nich znalazł się właśnie 29-letni wówczas Łukasz Rafałko.
- Miałem jechać do znajomego na grilla. Nie dojechałem. Wsiadłem do samochodu, opuściłem szyby, bo było gorąco i nagle zajechał mi drogę samochód. Wyszło z niego kilka osób, krzycząc do mnie: "Gaś silnik, policja!". Byłem cały zestresowany, nie wiedziałem, o co chodzi - opowiadał w 2013 roku Łukasz Rafałko o wydarzeniach, które rozegrały się na osiedlu Hetmańskim w Poznaniu.
Poszkodowany: zaczęli mnie kopać i bić pięściami
Zatrzymanie było wyjątkowo brutalne. Policjanci mieli wyciągnąć go przez okno samochodu, potem rzucić na ziemię. - Leżałem twarzą na asfalcie. Zaczęli mnie kopać i bić pięściami, skuli. Musiałem też dostać z jakiegoś ciężkiego przedmiotu w głowę, bo miałem ją rozciętą - mówił Rafałko.
Mężczyzna opowiadał, że kiedy funkcjonariusze zorientowali się, że całe zajście obserwują świadkowie, "wepchnęli go do samochodu i przewieźli kilkaset metrów dalej, w głąb osiedla".
- Tam przyjechał drugi samochód, wrzucili mnie do niego i ponownie zaczęli katować. Dostałem kilkadziesiąt razy paralizatorem. Kazali mi się przyznać, mówili, że są pewni, że byłem w klubie - opowiadał.
Poszkodowany jednak od początku utrzymywał, że w czasie bójki w lokalu był w domu z rodziną. Był jedynie podobny do jednego z mężczyzn biorących udział w bójce. Jak napisała "Gazeta Wyborcza", Rafałko miał zostać rozpoznany po charakterystycznym tatuażu ze smokiem. 29-latek figurował w policyjnych aktach, bo miał być kiedyś świadkiem innej bójki.
- Od początku mówiłem, że to pomyłka, że cały weekend spędziłem z córką - tłumaczył w 2013 roku Rafałko.
Porównuje policjantów do bandytów
Funkcjonariusze zabrali mężczyznę na komendę policji przy ul. Kochanowskiego.
- Myślałem, że za chwilę stracę przytomność. Zachowywali się jak bandyci, a nie policjanci. To się nie mieści w głowie, jak można człowieka tak skatować - mówił poznański kickbokser.
Proces od nowa
W tej sprawie pięciu byłych policjantów z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Poznaniu zostało w 2013 r. oskarżonych o przekroczenie uprawnień i pobicie Rafałki. W 2019 r. sąd I instancji skazał byłych funkcjonariuszy na rok więzienia. Po apelacji w marcu zeszłego roku sąd II instancji uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, po tym, jak jeden z byłych policjantów wskazał m.in., że pokrzywdzonego bili także funkcjonariusze nieobjęci aktem oskarżenia. W 2020 r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wszczęła nowe postępowanie w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez antyterrorystów nieobjętych aktem oskarżenia. Śledztwo w tej sprawie przekazano Prokuraturze Okręgowej w Zielonej Górze.
Kim są nowi oskarżeni?
Akt oskarżenia przeciwko dwóm funkcjonariuszom poznańskiej policji trafił w grudniu do sądu Tomasz K. został oskarżony o przekroczenie uprawnień oraz pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Według śledczych miał rozciąć nożem koszulkę poszkodowanego. Z kolei Michał S. odpowie za przekroczenie uprawnień, pobicie oraz podżeganie Marcina J. – jednego z już oskarżonych byłych antyterrorystów - do zatajenia prawdy co do swojego udziału w popełnionym przestępstwie w zamian za udzielenie korzyści majątkowej. - Podejrzani nie przyznali się do winy. Złożyli obszerne wyjaśnienia, w których przedstawili inną wersję przebiegu wydarzenia – powiedziała Ewa Antonowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Obu oskarżonym grozi do ośmiu lat więzienia. Prokurator dodała, że śledczy umorzyli postępowanie w części dotyczącej utrudniania postępowania karnego polegającego na zniszczeniu książek służby i wydania broni, ponieważ stwierdzili, że do takich czynów nie doszło. - Śledztwo umorzono też w zakresie zacierania śladów przez dowództwo jednostki wobec stwierdzenia, że czynów takich nie popełniono – dodała prokurator. Antonowicz zaznaczyła, że w postępowaniu przesłuchano łącznie 29 świadków. Śledczy zlecili m.in. opinię kryminalistyczną z badania telefonów komórkowych policjantów oraz badanie książeczek służby i dokumentację dotyczącą wydawania broni funkcjonariuszom. Prokurator Antonowicz dodała, że to sąd zdecyduje, czy sprawę Tomasza K. i Michała S. włączy do rozpoczętego w czerwcu ponownego procesu pozostałych pięciu byłych antyterrorystów, czy też przeprowadzi osobne postępowanie.
Oskarżeni normalnie pracują
W toczącym się ponownie procesie pięciu byłych policjantów jest oskarżonych o to, że w 2012 r. zatrzymali poszkodowanego na parkingu na jednym z poznańskich osiedli, wyciągnęli go siłą z samochodu, a następnie, po skuciu kajdankami, pobili i razili paralizatorem. Łukasz Rafałko, zgodnie z subsydiarnym aktem oskarżenia, miał być też bity i kopany po całym ciele po przewiezieniu do Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. W trakcie pierwszej rozprawy ponownego procesu oskarżeni nie przyznali się do winy. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak przekazał w czwartek, że po przedstawieniu w tym roku zarzutów dwaj funkcjonariusze pododdziału antyterrorystycznego zostali zawieszeni na pewien okres, po czym wrócili do służby.
Źródło: PAP, TVN 24 poznań