Mieli pomylić kickboksera z podejrzanym i go pobić. Sąd uchylił wyroki skazujące policyjnych antyterrorystów

Tak Rafałko wyglądał po pobiciu przez policję
Pobili go funkcjonariusze. Przypominał podejrzanego
Źródło: TVN 24

W lipcu 2019 roku pięciu antyterrorystów zostało skazanych na kary roku więzienia za przekroczenie uprawnień oraz pobicie Łukasza Rafałki na parkingu i w komendzie. Oprócz kar więzienia otrzymali też zakaz wykonywania zawodu policjanta przez cztery lata.

We wtorek Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił te wyroki. - Sprawa przeciwko oskarżonym przekazana została Sądowi Rejonowemu Poznań – Grunwald i Jeżyce do ponownego rozpoznania – poinformowała Katarzyna Błaszczak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Pobicie podczas mistrzostw

Zdarzenie miało miejsce w czerwcu 2012 roku, w trakcie mistrzostw Europy w piłce nożnej. Poznań był wtedy jednym z miast gospodarzy turnieju. W związku z tym, w celu zabezpieczenia imprezy, do miasta przyjechali funkcjonariusze policji z całej Polski. Wśród nich było pięciu antyterrorystów z Łodzi.

To oni interweniowali po bójce w jednym z poznańskich klubów, gdzie pobici zostali funkcjonariusze w cywilu. Dzień później doszło do zatrzymań osób podejrzanych o pobicie. Wśród nich znalazł się właśnie 29-letni wówczas Łukasz Rafałko.

- Miałem jechać do znajomego na grilla. Nie dojechałem. Wsiadłem do samochodu, opuściłem szyby, bo było gorąco i nagle zajechał mi drogę samochód. Wyszło z niego kilka osób, krzycząc do mnie: "Gaś silnik, policja!". Byłem cały zestresowany, nie wiedziałem, o co chodzi - opowiadał w 2013 roku Łukasz Rafałko o wydarzeniach, które rozegrały się na osiedlu Hetmańskim w Poznaniu.

"Leżałem twarzą na asfalcie"

Zatrzymanie było wyjątkowo brutalne. Policjanci mieli wyciągnąć go przez okno samochodu, potem rzucić na ziemię. - Leżałem twarzą na asfalcie. Zaczęli mnie kopać i bić pięściami, skuli. Musiałem też dostać z jakiegoś ciężkiego przedmiotu w głowę, bo miałem ją rozciętą - mówił Rafałko.

Tak Łukasz Rafałko wyglądał po pobiciu przez policję
Tak Łukasz Rafałko wyglądał po pobiciu przez policję

Mężczyzna opowiadał, że kiedy funkcjonariusze zorientowali się, że całe zajście obserwują świadkowie, "wepchnęli go do samochodu i przewieźli kilkaset metrów dalej, w głąb osiedla".

- Tam przyjechał drugi samochód, wrzucili mnie do niego i ponownie zaczęli katować. Dostałem kilkadziesiąt razy paralizatorem. Kazali mi się przyznać, mówili, że są pewni, że byłem w klubie - opowiadał.

Poszkodowany jednak od początku utrzymywał, że w czasie bójki w lokalu był w domu z rodziną. Był jedynie podobny do jednego z mężczyzn biorących udział w bójce. Jak napisała "Gazeta Wyborcza", Rafałko miał zostać rozpoznany po charakterystycznym tatuażu ze smokiem. 29-latek figurował policyjnych aktach, bo miał być kiedyś świadkiem innej bójki.

- Od początku mówiłem, że to pomyłka, że cały weekend spędziłem z córką - tłumaczył w 2013 roku Rafałko.

"Zachowywali się jak bandyci"

Funkcjonariusze zabrali mężczyznę na komendę policji przy ul. Kochanowskiego.

- Myślałem, że za chwilę stracę przytomność. Zachowywali się jak bandyci, a nie policjanci. To się nie mieści w głowie, jak można człowieka tak skatować - mówił poznański kickbokser.

"Zachowali sie jak bandyci, a nie policjanci"
"Zachowali sie jak bandyci, a nie policjanci"
Źródło: tvn24

Po wypuszczeniu z policyjnego aresztu Rafałko o sprawie powiadomił organy ścigania. Prokuratura oskarżyła o przekroczenie uprawnień pięciu funkcjonariuszy. Proces w tej sprawie trwał pięć lat.

Wyroku sądu pierwszej instancji Rafałko nie chciał komentować. Proces toczył się z wyłączoną jawnością. Teraz sprawa zostanie rozpoznana ponownie.

Czytaj także: