W sierpniu nad jeziorem Rusałka w Poznaniu dwaj mężczyźni napadli i obrabowali młodego chłopaka. Policjanci zatrzymali podejrzanych o rozbój. Usłyszeli już zarzuty, grozi im do pięciu lat więzienia.
Wszystko działo się 11 sierpnia nad jeziorem Rusałka w Poznaniu, w pobliżu dzikiej plaży, gdzie spotkać można naturystów. Jak opisuje Miłosz, wypoczywał na plaży od około godziny 14. Po około dwóch godzinach usłyszał wyzwiska skierowane do niego i innych osób znajdujących się na dzikiej plaży.
Dwaj mężczyźni, prawdopodobnie pod wpływem alkoholu, mieli wyraźnie szukać zaczepki. Miłosz chciał uciec, ale nie zdążył.
"Wyciągnęli pałkę. To mnie sparaliżowało"
- Jak podchodzili do mnie, to od razu poczułem strach, a potem wyciągnęli pałkę teleskopową. To mnie sparaliżowało. Na początku zaczęli mnie popychać, a potem bić. Usłyszałem "ty p****e" i "ty c***o". To były ich główne słowa - mówi Miłosz.
Chłopak został brutalnie pobity i okradziony. Do szpitala zawiózł go jeden z mężczyzn wypoczywających na plaży. Tam stracił przytomność. Okazało się, że ma wstrząśnienie mózgu, połamany nos i kości czaszki. Wypisano go po dwóch dniach.
Miłosz od razu zgłosił sprawę policji. - Z treści zawiadomienia wynika, że na dzikiej plaży pojawili się dwaj pijani mężczyźni, którym miało przeszkadzać to, że na tej plaży opalają się naturyści. W pewnym momencie podeszli do tego mężczyzny, pobili go metalową pałką oraz zrabowali mu telefon komórkowy i okulary - mówił TVN24 Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Obaj z przeszłością kryminalną
Sprawców długo nie udawało się ustalić. - W znalezienie sprawców włączyli się policjanci operacyjni z jeżyckiego komisariatu. To oni wytypowali pierwszego sprawcę. Kiedy przypuszczenia mundurowych się potwierdziły, policjanci pojechali w rejon poznańskich Garbar, gdzie 8 października zatrzymali podejrzewanego - informuje Marta Mróz z poznańskiej policji.
Na podstawie zebranego materiału śledczy ustalili, że jeden z mężczyzn zaatakował pokrzywdzonego, a następnie obaj zabrali mu rzeczy osobiste. Jak się okazało, zatrzymany 33-latek już wcześniej był karany za podobne przestępstwa, teraz usłyszał zarzut kradzieży i uszkodzenia ciała.
- W międzyczasie kryminalni szukali drugiego mężczyzny, który miał związek z tą sprawą. Policjanci operacyjni ustalili miejsce, w którym napastnik mógł się ukrywać i rozpoczęli obserwację tego lokalu - wyjaśnia Mróz.
29 października w rejonie Górnej Wildy kryminalni rozpoznali na ulicy i zatrzymali drugiego sprawcę. - 34-latek usłyszał zarzut kradzieży telefonu komórkowego, a w związku z tym, że był poszukiwany do odbycia kary za wcześniejsze przestępstwa, został doprowadzony przez policjantów do aresztu śledczego - podaje Mróz.
Mężczyznom grozi do pięciu lat więzienia.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24