Wszedł do opuszczonego auta, by się w nim ogrzać. Wyjść już nie był w stanie. Bezdomnego w stanie hipotermii uwolnili poznańscy strażnicy miejscy.
W czwartek około godziny 17 dyżurny poznańskiej straży miejskiej otrzymał zgłoszenie w sprawie bezdomnego mężczyzny, który przebywał w pojeździe zaparkowanym na podwórzu kamienicy przy ulicy Chełmońskiego. Zaklinowane drzwi uniemożliwiały mu wydostanie się na zewnątrz. Mężczyzna nie miał sił na otwarcie pojazdu.
Na miejsce przyjechał patrol straży miejskiej, jednak i on nie mógł otworzyć drzwi pojazdu. - Sytuacja była dramatyczna. Mróz, szybko zapadający zmierzch i wołanie o pomoc. Uwięziony mężczyzna był głodny i wyziębiony, a to wskazywało na stan zagrożenia życia. Decyzja mogła być tylko jedna - rozbiliśmy boczną szybę i wydostaliśmy go na zewnątrz - relacjonuje strażnik biorący udział w akcji.
Miał zaledwie 30,9 stopnia
Na miejsce wezwano karetkę pogotowia ratunkowego, którego załoga zajęła się bezdomnym. Jak się okazało, był w stanie skrajnego wychłodzenia organizmu. Pomiar temperatury ciała wskazał zaledwie 30,9 stopni Celsjusza. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala.
W ocenie lekarzy interwencja mieszkańca i działania strażników uratowały mężczyźnie życie.
- Stare, nieużywane samochody często są zajmowane przez bezdomnych i wykorzystywane nawet jako miejsca noclegowe. Jednak tym razem wrak opla okazał się niebezpieczną pułapką – ocenia Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Poznaniu