Przed tygodniem Sąd Okręgowy w Poznaniu wypuścił na wolność Arkadiusza Ł., pseudonim "Hoss". W poniedziałek ten sam sąd, na wniosek Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zdecydował o półrocznym areszcie dla "króla mafii wnuczkowej". Teraz wydano za nim list gończy, bo policja nie zastała go pod wskazanym przez niego adresem.
Poznańskiej policji nie udało się zatrzymać "Hossa". Jak poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, funkcjonariusze we wtorek, po otrzymaniu dokumentacji z sądu, podjęli próbę zatrzymania Arkadiusza Ł. Pod wskazanym przez niego adresem jednak go nie było. W związku z tym w środę rano funkcjonariusze przekazali do sądu materiały wskazujące na konieczność poszukiwania "króla mafii wnuczkowej" listem gończym.
- Sąd został rano poinformowany przez policję, że funkcjonariusze nie zastali Arkadiusza Ł. pod adresem, pod którym miał przebywać, a w związku z tym nie udało się go zatrzymać. Dlatego została podjęta decyzja o wydaniu listu gończego za oskarżonym - poinformował w środę rano sędzia Aleksander Brzozowski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Decyzja ta oznacza, że w tym momencie każda jednostka policji w kraju, która pozyska informację o miejscu pobytu Arkadiusza Ł., ma obowiązek go zatrzymać i doprowadzić do najbliższego aresztu śledczego.
Ma wrócić do aresztu
Wniosek o areszt dla "Hossa", Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu w piątek 20 marca. W poniedziałek rozpoznał go Sąd Okręgowy w Poznaniu. Wniosek dotyczył zastosowania tak zwanego aresztu międzyinstancyjnego w związku z wyrokiem, który wobec "Hossa" został orzeczony we wrześniu ubiegłego roku.
- We wrześniu w sprawie "Hossa" została orzeczona nieprawomocnie kara siedmiu lat pozbawienia wolności, czyli kara surowa. Obecnie jest rozpoznawana apelacja. Sposób jej rozpoznania będzie miał bezpośrednie przełożenie na postępowanie, które zostało umorzone w ubiegłym tygodniu - wyjaśnia prokurator Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Obawiają się, że będzie uciekał lub się ukrywał
Jak tłumaczy, żeby zabezpieczyć wykonanie kary, prokurator wniósł o zastosowanie międzyinstancyjnego aresztu tymczasowego, uzasadniając wniosek wysokim prawdopodobieństwem prawomocnego orzeczenia kary siedmiu lat pozbawienia wolności, a także uzasadnioną obawą, że oskarżony będzie uciekał lub ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Prokurator przypominała, że "Hoss" zachowywał się w opisany sposób "na gruncie sprawy, która została właśnie umorzona".
- Sąd Okręgowy w Poznaniu uwzględnił wniosek. Zgodził się, że to, jak się oskarżony zachowuje w kontaktach z organami ścigania, jest przesłanką do zastosowania tymczasowego aresztowania. Areszt został zastosowany na okres sześciu miesięcy - dodała. Ten okres aresztowania powinien wystarczyć do rozpoznania apelacji od wrześniowego wyroku, którą wniosły strony. Decyzja poznańskiego sądu jest podstawą do zatrzymania Arkadiusza Ł.
W środę umorzono postępowanie w jego sprawie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przygotowuje także zażalenie na decyzję Sądu Okręgowego w Poznaniu, podjętą 18 marca.
Wówczas Sąd Okręgowy w Poznaniu umorzył drugie postępowanie wobec Arkadiusza Ł. Dotyczyło ono aktu oskarżenia z jesieni ubiegłego roku. Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła Arkadiusza Ł. o kolejne przestępstwa metodą "na wnuczka" na kwotę blisko 1,6 mln złotych. Jego ofiarami były starsze osoby z Europy Zachodniej. Sprawa początkowo trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, a następnie decyzją sądu apelacyjnego przekazana do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Poznaniu.
- Czyny, które zostały zarzucone oskarżonemu w tym postępowaniu, zawierają się w okresie, który został osądzony przez Sąd Okręgowy w Poznaniu we wrześniu ubiegłego roku. Sąd wówczas przyjął koncepcję czynu ciągłego, czyli dane zachowania, w tym przypadku oszustwa, popełnione w jednym czasie, i uznał za jeden czyn. Nowy akt oskarżenia obejmuje te same zachowania, popełnione tą samą metodą, w tym samym czasie. Jest to okres zamknięty i wszystkie czyny z tego uznaje się za osądzone, nawet jeżeli organy ścigania ujawniły je później - tłumaczył sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik sądu.
Dlaczego wyszedł na wolność?
W związku z umorzeniem drugiego postępowania sąd podjął decyzję o zwolnieniu Arkadiusza Ł. Tym samym "Hoss" wyszedł na wolność. Bo mimo że we wrześniu zeszłego roku został skazany przez Sąd Okręgowy w Poznaniu na siedem lat więzienia za oszustwa dokonane metodą "na wnuczka" w latach 2012-2014, to wrześniowy wyrok jest nieprawomocny. A w tym postępowaniu nie byli wraz z bratem pozbawieni wolności, bo współpracowali z organami ścigania. Obaj przyznali się do przestępstw, zgodzili się dobrowolnie poddać karze, wpłacili także poręczenia majątkowe. Z ugody wycofali się dopiero na etapie postępowania sądowego.
Apelacja prokuratury od wrześniowego wyroku trafiła już do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Prokuratura odwoływała się m.in. od uznania zarzucanych "Hossowi" czynów za "czyn ciągły". To dlatego to, jaki zapadnie wyrok w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu, może mieć znaczenie dla drugiego postępowania - tego umorzonego przez sąd przed kilkoma dniami.
Dwa lata procesu
Proces "króla wnuczkowej mafii" trwał ponad dwa lata. Śledczy zarzucali mu udział w grupie przestępczej i wyłudzenie lub próbę wyłudzenia w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu - w latach 2012-2014 - w sumie kilku milionów złotych w różnych walutach oraz kosztowności: biżuterii, złota i złotych monet. Ofiarami były głównie osoby w podeszłym wieku, często samotne. Mężczyzna wprowadzał seniorów w błąd, pozorując bliskie pokrewieństwo lub znajomość z nimi. Miał też podawać się m.in. za funkcjonariusza policji.
Na ławie oskarżonych "Hoss" zasiadł razem ze swoim bratem. Adam P. został skazany na sześć lat pozbawienia wolności. Sąd nakazał im również naprawienie szkody oraz pokrycie kosztów sądowych.
Podczas procesu obaj wielokrotnie podkreślali, że "w Polsce nie ukradli nawet cukierka".
Sędzia Karolina Siwierska podkreśliła w uzasadnieniu wyroku, że "przestępczy proceder prowadzony przez oskarżonych, z którego uczynili sobie stałe źródło dochodu, był wyjątkowo odrażający moralnie". - Oskarżeni oszukiwali ludzi w podeszłym wieku, wykorzystując ich nieporadność, naiwność, dobre serce i w ten sposób pozbawiali ich oszczędności całego życia czy pamiątkowej rodzinnej biżuterii - dodawała.
Już raz się ukrywał
W lutym 2017 roku "Hoss" został ponownie zatrzymany na warszawskiej Woli przez Centralne Biuro Śledcze Policji na podstawie materiałów zebranych przez warszawską prokuraturę. Nowe zarzuty dotyczyły wyłudzeń na blisko 1,6 mln złotych w latach 2012-2014. Sprawa nabrała rozgłosu, bo Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów uznał, że areszt w tej sprawie nie będzie konieczny i wyznaczył mu dozór policji połączony z poręczeniem majątkowym.
Wkrótce po tej decyzji "Hoss" zniknął, a prokuratura wytknęła sądowi, że przekroczył czas 24 godzin, jaki miał na zbadanie wniosku i decyzję. Śledczy wnieśli też do sądu odwoławczego o zmianę decyzji i aresztowanie "Hossa".
Arkadiusz Ł. został zatrzymany po miesiącu poszukiwań. Ukrywał się na stołecznym Żoliborzu w wynajętym mieszkaniu. Ujęli go funkcjonariusze z policyjnego zespołu poszukiwań celowych z Poznania. "Hoss" był w tej sprawie aresztowany od 17 marca 2017 roku. Jesienią ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie ponownie oskarżyła Arkadiusza Ł. Sprawa początkowo trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, a następnie decyzją sądu apelacyjnego przekazana do rozpoznania do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Jej finałem jest decyzja z 18 marca o umorzeniu postępowania.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24