Policjanci nadal poszukują konwojenta, który w lipcu ukradł 8 mln złotych. Wiedzą o nim niewiele, bo do tego skoku był bardzo dobrze przygotowany. Zatrudnił się w firmie rok wcześniej pod fałszywym nazwiskiem. Zapuścił brodę i ogolił głowę. W pracy nie zdejmował rękawiczek, a po kradzieży zakłócił sygnał GPS i wyczyścił wnętrze samochodu chlorem. Pod koniec lipca policjanci byli co prawda przekonani, że są blisko rozwiązania sprawy, ale zatrzymali niewinną osobę.
10 lipca w podpoznańskim Swarzędzu trzech konwojentów miało zrobić objazd po bankomatach w celu uzupełnienia gotówki. Pierwszy przystanek mieli w jednym z banków w Swarzędzu właśnie. Dwóch konwojentów weszło do środka. Trzeci został w samochodzie i nagle odjechał. Zagłuszył sygnał GPS. Wkrótce samochód odnaleziono w lesie. Wewnątrz został dokładnie wyczyszczony chlorem. Konwojenta ani pieniędzy nie było. Jak oszacowano, zniknęło prawie 8 mln złotych.
"Zawsze pracował w rękawiczkach"
Mężczyzna do skoku był bardzo dobrze przygotowany. Wykazał się też dużą cierpliwością. Rok temu zatrudnił się w firmie, posługując się dokumentami innej osoby. Ogolił głowę i zapuścił brodę. Nie wzbudzał żadnych zastrzeżeń, nikt w jego zachowaniu nie zauważył niczego niepokojącego. Choć, jak się dowiedzieliśmy od osoby zatrudnionej w tej samej firmie, mężczyzna w pracy nigdy nie zdejmował rękawiczek, to raczej było to brane za dziwactwo. W ten sposób nie zostawił jednak nigdzie swoich odcisków palców. Miał też przy sobie sprzęt do zagłuszania sygnału nadajników GPS, w które wyposażone są samochody przewożące gotówkę, oraz chlor do zatarcia śladów.
Swoją szansę zauważył 10 lipca i wtedy zniknął z gotówką. To największa kradzież od 1989 roku. Dzisiaj "konwojent" zapewne wygląda zupełnie inaczej. Policja nie wie, jak się nazywa i gdzie przebywa. Nie wiadomo również, czy miał wspólników, czy też może działał sam. Policjanci ustalili, że w ostatnich miesiącach mógł wynajmować mieszkania w Poznaniu i Łodzi. To może świadczyć, że nie opuścił jednak Polski, choć to nic pewnego.
Pomyłka policji, zatrzymali niewinnego
Pod koniec lipca, jeszcze przed publikacją filmu, na którym widać twarz konwojenta, policjanci sądzili, że są blisko rozwiązania sprawy. W Konstantynowie Łódzkim zatrzymali mężczyznę podobnego do poszukiwanego.
- Faktycznie, na podstawie zebranego materiału dowodowego zatrzymany został mężczyzna, który jednak okazał się kimś innym, niż policjanci sądzili. Po przesłuchaniu okazało się, że nie ma nic wspólnego ze sprawą i został wypuszczony do domu. Do tej pory nie zgłosił zażalenia na zatrzymanie - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.
Jak informuje "Express Ilustrowany", zatrzymany mężczyzna za pośrednictwem prokuratury okręgowej złożył jednak zażalenie na bezpodstawne zatrzymanie przez policję. Czeka na oficjalne przeprosiny i zadośćuczynienie. Prokuratura nie chce sprawy komentować.
Prawdziwy konwojent-złodziej wciąż jest na wolności. Po publikacji wizerunku i nagrania na policję dzwonią ludzie z informacjami. Te są weryfikowane, ale na ślad złodzieja nie udało się na razie trafić.
Zobacz materiał "Faktów" TVN:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań