W podartej piżamie, kurtce i klapkach ogrodowych. 10-latek wyszedł z domu, gdy tylko za rodzicami zamknęły się drzwi. Od razu ruszył na komisariat w Luboniu (woj. wielkopolskie) i tam powiedział, że nie ma już sił znosić kolejnych kar wymierzanych przez ojczyma. Policjanci wysłuchali relacji dziecka i zaczęli działać. 44-latek usłyszał już zarzuty, a wobec matki zastosowano dozór policyjny. O dalszym losie dziecka zdecyduje sąd rodziny.
Według informacji uzyskanych przez policję nad Kacprem (dziecku zmieniono imię - przyp. red.) miano znęcać się psychicznie i fizycznie od wielu lat. 10-latek z Lubonia (woj. wielkopolskie) zdecydował się o tym głośno powiedzieć, gdy za karę ojczym miał mu kazać spać na zimnej podłodze bez kołdry i poduszki. Gdy nad ranem dziecko sięgnęło po coś pod głowę, w zamian miało otrzymać kopniaka.
- Chłopiec skorzystał z chwili, kiedy matka i ojczym wybrali się na zakupy. Pospiesznie się ubrał, nakreślił na kartce kilka zdań, w których pożegnał się z mamą i przyszedł do nas. Dla nas to była rzecz niecodzienna. (...) Każdy fakt, który ujawnialiśmy w tej sprawie po prostu przerażał. W pewnym momencie nawet część policjantów zaczęła wątpić, czy takie rzeczy mogły mieć miejsce, bo z taką skalą przemocy mieliśmy tu do czynienia. Ale dziecko stojące przed komisariatem w klapkach ogrodowych, w podartej piżamie i kurtce bardzo mocno uwiarygadnia całą swoją wersję już w pierwszym momencie - mówi Dariusz Majewski, komendant Komisariatu Policji w Luboniu.
Z rozmów 10-latka z policjantem wynika, że miano znęcać się nad nim w różny sposób i od wielu lat. Nie wiadomo, czy przemoc miała dotyczyć też jego młodszego brata. - W tego typu sprawach dziecko składa zeznania przed sędzią, w obecności psychologa i w specjalnych warunkach. My rozmawiając z tym chłopcem, ustalaliśmy tylko po pierwsze, co się wydarzyło. Poinformował nas jakich krzywd doznał i z czyjej strony - opowiada komendant.
Wszystkie czynności w tej sprawie trwały łącznie dwa dni. Policjanci musieli działać dwutorowo. Po pierwsze znaleźć właściwą, profesjonalną opiekę dla dziecka. Po drugie, zgromadzić dowody.
"Kontrola i system kar"
Ojczym Kacpra z wykształcenia jest psychologiem, choć nigdy nie pracował w zawodzie.
- Chłopiec musiał sporządzać długie pisemne sprawozdania z tego, co robił każdego dnia. Ojczym podglądał go za pomocą kamer zmieszczonych w pokoju. Instalował na komputerze oprogramowanie szpiegowskie, ale przede wszystkim miał się znęcać fizycznie za każde najmniejsze uchybienie od rygoru, który obowiązywał w domu – relacjonuje Aleksander Przybylski, reporter, który zajmuje się tą sprawą.
- Czytając te materiały wnikliwie można odnieść wrażenie, że to dziecko było właściwie torturowane. Proszę wybaczyć tak mocne słowa, ale to moja osobista opinia - mówi Majewski.
Gdy policjanci przyjechali zatrzymać 44-latka, ten zachowywał się wyjątkowo spokojnie i zaprzeczał wszystkiemu o czym mówił policjantom chłopiec. Mężczyzna został przesłuchany przez prokuratora, usłyszał zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad 10-latkiem. Najbliższe miesiące spędzi za kratami.
Niebieska karta
Okazuje się, że 44-latek wcześniej miał problemy z prawem. Został nieprawomocnie skazany za uderzenie dziesięciolatka. Chodziło o chłopca, który miał się niewłaściwie zachowywać wobec jego dzieci. Ponadto w 2018 roku rodzina Kacpra miała też założoną niebieską kartę. Powód? Przemoc, którą mężczyzna miał stosować wobec matki chłopca.
- Procedura prowadzona była dwa lata, czyli dosyć długo. Wszelkie wizyty policjantów, czy pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej nie wykazywały tego, za każdym razem zastawano rodzinę w sielankowej sytuacji. Na tle innych przypadków, którymi się zajmujemy i tych wspominanych kontroli, ta rodzina mogła uchodzić nawet za wzorową - mówi Majewski.
Co dalej?
Obecnie 10-latek przebywa w specjalnym ośrodku w Kobylnicy, gdzie może liczyć na pomoc wychowawców i psychologów. Jak podaje policja dziecko czuje się dobrze i świetnie sobie radzi w nowym miejscu. Młodszy brat chłopca trafił na razie do rodziny zastępczej. O dalszym losie dzieci zdecyduje sąd rodzinny.
Matce chłopców odebrano prawa rodzicielskie, ponieważ według ustaleń policji miała ona również stosować przemoc wobec Kacpra.
Sprawę opisała jako pierwsza "Gazeta Wyborcza".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock