W Muzeum Uzbrojenia na poznańskiej Cytadeli zobaczyć można jedyną w swoim rodzaju katiuszę w Polsce. Mimo, że tych sowieckich wyrzutni rakiet jest w kraju kilka, ta różni się od nich i jest unikatem. Jako jedyna umocowana jest na amerykańskim podwoziu.
- Jest to pojazd unikatowy w polskich zbiorach. Podobnych wyrzutni w kraju jest co prawda dwanaście lub trzynaście, są to jednak wszystko wyrzutnie na samochodach powojennych. Nasza katiusza jest jedynym pojazdem typowo wojennym, takim jakie brały udział w II wojnie światowej. Najbliżej poza Polską podobny samochód znajduje się pod Pragą. Nasz w dodatku jest na chodzie - mówi Arkadiusz Maciejewski, kierownik muzeum.
Lend Lease
Katiusza została osadzona na ciężarówce Studebaker US-6. Amerykanie przekazywali swoje ciężarówki Rosjanom w ramach postanowień ustawy Lend - Lease Act, która pozwalała wypożyczać, dzierżawić i w każdy inny sposób udostępniać innym rządom dowolne produkty z własnej sfery obronności.
- Amerykanie po rozpoczęciu wojny w ramach pomocy przekazali do Związku Radzieckiego blisko sto tysięcy amerykańskich i brytyjskich ciężarówek. Rosjanie natomiast 80 procent katiusz osadzali właśnie na samochodach z zachodniej pomocy - tłumaczy Maciejewski. Jedną z najbardziej popularnych amerykańskich ciężarówek był właśnie Studebaker US-6.
Zabijały podmuchem
- Aby zmieść wrogich żołnierzy z powierzchni jednego hektara katiusza potrzebowała 4-5 pocisków. Nie nadawała się jednak do szturmowania fortyfikacji. Do tego potrzebna była już artyleria. Niemcy panicznie się tych katiuszy bali. Rosjanie zyskiwali przewagę psychologiczną, ponieważ wyrzutnie strasznie hałasowały. Niemcy nazywani je organami Stalina - mówi Maciejewski.
Jak dodaje Maciejewski, zdarzały się też przypadki że żołnierzy nie zabijały odłamki tylko fala uderzeniowa.
Wyjątkową katiuszę można podziwiać w Muzeum Uzbrojenia na poznańskiej Cytadeli :
Autor: kk/par / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań