Kilkanaście strzałów w kilkadziesiąt sekund - tak wyglądała akcja obezwładnienia mężczyzny, który uzbrojony w tłuczek do mięsa, rurkę i inne metalowe przedmioty niszczył samochody i szyby w okolicznych sklepach. Akcję funkcjonariuszy dobrze ocenia Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta. - Żeby mówić o tym, że policjanci oddali zbyt wiele strzałów, trzeba chociaż raz w życiu strzelić do bandyty - podkreśla.
Jak tłumaczy Dziewulski, policjanci zgodnie z taktyką strzelają i oczekują na skutek. - Jeżeli tego skutku np. w postaci natychmiastowego upadku nie ma, strzelają dalej. Wielu policjantów nie ma pojęcia o tym, że po oddaniu strzału nie widać efektu - mówi.
"Bandyta sam nie wie, że jest postrzelony"
- Jeżeli celuje się poniżej brzucha bywa tak, że nawet dwa strzały celne w miękkie części ciała pozostają bez reakcji. Adrenalina u bandyty ma taki wpływ na jego działanie, że on sam nie wie, że jest postrzelony - mówi Dziewulski.
I dodaje: miałem taki przypadek, że strzelając dwukrotnie bezpośrednio w brzuch bandyty, walczył on dalej przez blisko 10 minut.
Policjant strzelając i nie widząc efektu, strzela dalej aż do osiągnięcia celu - w tym wypadku upadku celu.
Dostał w serce, walczył 30-40 sekund
- Dopiero wtedy można uznać, że użycie broni nastąpiło skutecznie. Widziałem człowieka, który otrzymał bezpośredni strzał w serce i walczył jeszcze przez ponad 30-40 sekund. Reasumując: o ilości strzałów decyduje efekt strzału pierwszego i kolejnego. Tylko bezpośredni strzał w głowę natychmiast potwierdza trafienie w ciągu ułamka sekundy i nie ma potrzeby oddawania kolejnych, bowiem efekt jest widoczny - tłumaczy Dziewulski.
Jak podkreśla, gdyby w Gorzowie Wielkopolskim, pierwszy strzał trafił mężczyznę w kolano, nie byłoby potrzeby strzelania dalej. - Człowiek upadłby tak, jak stało to się w trakcie ucieczki. Widać wyraźnie jak prawa noga zostaje po strzale w trakcie biegu odrzucona na bok, a to świadczy o trafieniu dokładnie w staw kolanowy - wyjaśnia.
Zaatakował policjantów
Do zdarzenia doszło około godz. 7 na ul. Mieszka I w Gorzowie Wielkopolskim. Mężczyzna wybiegł z jednej z kamienic z tłuczkiem do mięsa, młotkiem, nożem i innymi metalowymi przedmiotami. Zaczął niszczyć samochody i witryny w sklepach. W sumie wybił szyby i zniszczył karoserie w 14 samochodach, a także rozbił dwie witryny sklepowe. Po przyjeździe radiowozu, 48-latek zaatakował policjantów i uszkodził radiowóz.
W czasie ucieczki, po serii strzałów mężczyzna padł. Mężczyzna z raną postrzałową prawego stawu kolanowego i uszkodzeniem od strzału małżowiny usznej i okolicy skroniowej prawej trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do strzelaniny doszło na ul. Mieszka I w Gorzowie Wlkp.:
Autor: FC/i/zp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24