Chwali polskie szynki i wódkę, jest pod wrażeniem hotelu, w którym nocuje. W archiwum Międzynarodowych Targów Poznańskich odnaleziono właśnie propagandową kronikę z 1961 r. Pokazuje ona wizytę dziennikarza z NRD (w tej roli wystąpił polski aktor) w stolicy Wielkopolski. Oprócz imponujących targowych stoisk, w filmie możemy zobaczyć charakterystyczne punkty miasta: ulice Św. Marcin, Okrąglak czy plac Wolności.
1961 rok był dla Międzynarodowych Targów Poznańskich wyjątkowy. Wszystko ze względu na ich jubileuszową, 30. edycję.
20-minutowy film propagandowy odnaleziony w archiwach Międzynarodowych Targów Poznańskich pokazuje trzydniową wizytę dziennikarza z Niemieckiej Republiki Demokratycznej na tych targach. To on jest jego narratorem i opisuje to, co widzimy na ekranie. Nie był pokazywany w Polsce, a jedynie w NRD.
Dziennikarz nie jest w Poznaniu pierwszy raz - jak mówi na początku, widział w życiu już nie jedne targi, jednak te w stolicy Wielkopolski zawsze robią na nim spore wrażenie.
Poznań z taksówki
Film rozpoczyna lądowanie na Ławicy samolotu z dziennikarzem z NRD na pokładzie. Z okien samolotu podziwia tereny targowe.
Z lotniska udaje się taksówką do hotelu Bazar przy al. Marcinkowskiego. Nie mógł trafić nigdzie indziej - to był jedyny wówczas hotel w Poznaniu. Brak bazy noclegowej był sporym problemem - po II wojnie światowej zwiedzający MTP kwaterowani byli w poniemieckich barakach wybudowanych jako hotel wojskowy. Dopiero w 1964 r. otwarto duży i nowoczesny hotel "Merkury".
Po drodze widzimy obrazki z poznańskich ulic z lat 60.: Zamek i Collegium Maius z perspektywy al. Stalingradzkiej (dziś al. Niepodległości), ul. Czerwonej Armii z widoczną w tle siedzibą KW PZPR, Teatr Wielki, Okrąglak, przed którym kręci się tłum ludzi. Oglądając te sceny, ma się wrażenie, że taksówkarz kręci się w kółko.
- My poznaniacy wyczuwamy tę trasę, którą się porusza i myślimy, że taksówkarz zrobił klienta na parę złotych. Pamiętajmy jednak, że film rządzi się swoimi prawami. Myślę, że chodziło o to, by pokazać kilka znaczących budynków dla Poznania - mówi Tomasz Mikszo, archiwista MTP.
Dziennikarz z zaprzyjaźnionego NRD, Poznań ocenia jako piękne i czyste miasto. Zachwala hotel Bazar - pokój ocenia jako wspaniały, a jedzenie podawane w restauracji jako pyszne.
"Wódka najlepsza do szynki"
Kolejny dzień pokazuje wizytę gościa z Berlina na polskiej części wystawy. "Nie myślałem, że zobaczę tu budziki i instrumenty muzyczne" - mówi. Zagląda on na stoiska najsłynniejszych firm: Unitry, Skórimpexu, Polskiej Chemii czy Ciecha, który jak podkreśla - "odgrywa ważną rolę w planie 5-letnim".
Dziennikarz zachwyca się też polskimi szynkami. "Jem ją w domu bardzo chętnie, a opakowania są zachęcające. Najlepszym napojem do szynki jest polska wódka" - mówi.
Zwiedzanie polskiej części zajęło mu cały dzień. Wieczorem skontaktował się z redakcją i poinformował, że musi przedłużyć pobyt.
Kubańskie cygara i kawa z Brazylii
Drugi dzień to zwiedzanie zagranicznych stoisk. Odwiedza m.in. pawilony Indii, Chińskiej Republiki Ludowej, Cejlonu, Kanady, Izraela, Japonii, Zjednoczonej Republiki Arabskiej, Afganistanu, Mongolskiej Republiki Ludowej, Ghany, Wybrzeża Kości Słoniowej czy Maroka. Podkreśla też, że po raz pierwszy w Poznaniu gości Kuba, "świeżo upieczony" przedstawiciel socjalizmu, w której rządy niedawno objął Fidel Castro. Oczywiście nie mogło na ich stoisku zabraknąć cygar, które testował nasz bohater. Na brazylijskim stoisku zachwalał z kolei tamtejsza kawę.
Nie ominął też pawilonów dwóch największych państw - ZSRR i USA. Na radzieckich stanowiskach można zobaczyć m.in. wystawę poświęconą pierwszemu kosmonaucie - Jurijowi Gagarinowi, a u "amerykańskich imperialistów" - sprzęt budowlany.
Gość z NRD zostaje w Poznaniu jeszcze jeden dzień. Przed kolejną wizytą na MTP pokazuje nocne zdjęcia miasta wypełnionego neonami oraz chwile odpoczynku nad jeziorem w podpoznańskim Kiekrzu, którego wymówienie nazwy sprawia spore kłopoty naszemu bohaterowi.
Jak podkreśla, MTP znów pobiły rekord. W Poznaniu zaprezentowali się wystawcy aż z 57 państw, zawarto też wiele umów. Zdaniem dziennikarza, obserwując to, co działo się w czerwcu 1961 r. na MTP, można stwierdzić, że wschodnią gospodarkę czeka świetlana przyszłość.
Dziennikarz to tylko rola, tak naprawdę to polski aktor
Co ciekawe, bohaterem filmu nie jest prawdopodobnie żaden niemiecki dziennikarz, a - wówczas jeszcze nie tak znany - polski aktor Mieczysław Pawlikowski.
- Początkowo znany był z głosu, jako lektor i spiker w radiu. W 1952 r. zagrał w socrealistycznym filmie "Gromada" Jerzego Kawalerowicza, który wtedy też dopiero zaczynał. Grał tam kułaka. Potem miał mnóstwo epizodów. Ciągle pojawiał się na ekranie, ale grywał epizodalnie - jedną, dwie czy trzy minutki - mówi Wiesław Kot, krytyk filmowy.
Szerokiej publiczności dał się poznać dopiero kilka lat później, gdy zagrał Zagłobę w "Panu Wołodyjowskim". Ten film powstał w 1968 roku.
"W NRD mało kto mógł go oglądać"
Jak mówi Kot, tego typu praktyki były stosowane w PRL dość często. - Polska Kronika Filmowa praktykowała takie rzeczy. Brała początkującego aktora, którego potem znaliśmy z zupełnie innej strony, by wykonał taki numer i występował, jako "przeciętny przechodzień wypowiadający się w sprawie takiej i takiej" - mówi.
- Podejrzewam, że jak robiono taki film na eksport, to nie można było sobie pozwolić na to, by wziąć pierwszego lepszego, tylko chcieli kogoś kto dobrze zagra rolę dziennikarza i zrobi to w sposób reprezentatywny, by pokazać, że inne kraje nie przysyłają tu byle chłystka. Zaangażowali więc Pawlikowskiego, którego w NRD mało kto mógł oglądać i kojarzyć - kończy Kot.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum MTP