"No to umrze. Każdy umrze, panie. (...) Wysyłam tam policję" - usłyszał od dyspozytora ratownictwa medycznego w Kaliszu Sebastian Banasiak. Mężczyzna próbował wezwać karetkę do dławiącego się kolegi. 59-latek zmarł, a Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim właśnie umorzyła śledztwo w tej sprawie. Ustalono, że mężczyzna udławił się kawałkiem mięsa.
Dramat rozegrał się 7 czerwca zeszłego roku. - Jedliśmy na ogródku obiad i mój przyjaciel Jurek źle się poczuł i odszedł od stołu - opowiada Sebastian Banasiak. Mężczyzna usiadł na schodach, po chwili się na nich osunął i zaczął się dusić. - Zacząłem dzwonić na numer alarmowy 112 - opisywał.
"Każdy umrze, panie"
Telefon najpierw odebrała dyspozytorka numeru alarmowego 112, która przeprowadziła wywiad ze zgłaszającym, po czym przełączyła go do dyspozytora z Kalisza. Ten zaczął powtarzać pytania. To zirytowało pana Sebastiana. Dyspozytor zamiast uspokoić sytuację, jedynie ją zaognił.
"Człowiek umrze, a my będziemy sobie wywiady robić" - mówił zgłaszający. Odpowiedź dyspozytora szokuje: "No to umrze. Każdy umrze, panie".
Lekarz z karetki, który 15 minut po telefonie pojawił się na miejscu, stwierdził zgon 59-latka.
Po tej sytuacji dyspozytor został zawieszony przez szpital, a jego zachowanie zostało uznane za naganne.
Prokuratura umarza sprawę
Sprawą zajęła się prokuratura. Po blisko półtora roku, postępowanie dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci oraz wyjaśniające okoliczności związane z udzieleniem pomocy poszkodowanemu się zakończyło.
- Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim umorzyła śledztwo w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieumyślnego spowodowania śmierci 59-letniego mieszkańca Ostrowa Wielkopolskiego. Czyn nie zawierał znamion czynu zabronionego - wyjaśnia Maciej Meler, rzecznik prokuratury.
Decyzja śledczych została podjęta po przesłuchaniu świadków, wśród których znaleźli się pracownicy numeru alarmowego ratownictwa medycznego, pracownicy pogotowia ratunkowego, a także policjanci zajmujący się tą sprawą. W sprawie zabezpieczono dokumentację pracowniczą, uzyskano opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz kompleksową opinię biegłego z zakresu medycyny ratunkowej i zdrowia publicznego.
Udławił się mięsem
- Biegli wskazali, że zgon pokrzywdzonego nastąpił w trybie nagłym, a czas zadysponowania karetki przez dyspozytora w odstępie 11 sekund i okres związany z jej przejazdem w okresie pomiędzy godziną 15:01, a godziną 15:08 nie pozostawał w związku przyczynowo-skutkowym ze zgonem pokrzywdzonego - tłumaczy Meler.
Zdaniem śledczych, mężczyznę mogła uratować tylko i wyłącznie natychmiastowa interwencja. - W przełyku denata utknął kęs mięsa o rozmiarze 5x5x2 centymetrów. We krwi miał ponad 2,5 promila - podaje Meler.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN