To już koniec poszukiwań obrączki zgubionej przez jednego z żarskich policjantów. Poranne naloty na pięć mieszkań pracowników ośrodka sportowego i ich przesłuchania w policyjnej komendzie nie przyniosły zamierzonego rezultatu. Z powodu niewykrycia sprawcy prokuratura umorzyła śledztwo.
Po medialnej burzy, jaka przetoczyła się po kontrowersyjnej interwencji policjantów w Żarach (woj. lubuskie) wszczęte z wielkim rozmachem śledztwo w sprawie wartej kilkaset złotych obrączki owiane zostało tajemnicą. Miejscowa policja nabrała wody w usta i odsyłała do wojewódzkiego rzecznika. Również prokuratura nie chciała zbyt dużo zdradzać.
W lutym śledztwo praktycznie stanęło w miejscu. Prokuratura mówiła, że wkrótce poszukiwania mogą zostać zaniechane, aż w końcu stało się to faktem.
- Śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy - poinformował lakonicznie Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Pukanie do drzwi o 6 rano
Sprawa swój początek miała 8 stycznia, kiedy to policjanci trenowali w sali sportów walki należącej do Miejskiego Ośrodka Sportu, Rekreacji i Wypoczynku w Żarach. Jeden z funkcjonariuszy zdjął wówczas obrączkę z palca i położył na ławce. Pech chciał, że mężczyzna o niej zapomniał.
Dzień po policyjnym treningu sala była sprzątana przez trzy pracownice MOSRiW. To właśnie one, a także dwóch innych pracowników, teoretycznie jako ostatni mogli widzieć obrączkę. Cała piątka została posądzona o kradzież. Wszyscy utrzymywali jednak, że o obrączce nic nie wiedzą. Jak mówili, policjant, który następnego dnia przyjechał do sali sportowej, groził, że nie zostawi tej sprawy bez rozwiązania.
Trzy tygodnie po zgubieniu obrączki kilkunastu uzbrojonych kryminalnych o 6 rano zapukało do drzwi pięciu mieszkań. Wszyscy pracownicy posądzeni o kradzież zostali dokładnie zrewidowani, a następnie przewiezieni do komendy w celu przesłuchania. W niektórych mieszkaniach przeszukania odbywały się na oczach małych dzieci. Na taką akcję pozwolenie wydał prokurator.
Ostatecznie obrączki nie znaleziono ani przy żadnym z pięciu posądzonych o kradzież, ani w ich mieszkaniach.
"Każdy może liczyć na takie zaangażowanie"
Policja i prokuratura utrzymują, iż wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
- W każdej z takich spraw policja działa podobnie, a to wydarzenie nie stanowi wyjątku. Wszystkie czynności wykonywane przez policjantów były zatwierdzone przez prokuratora. Każda osoba, niezależnie jaki wykonuje zawód, kim jest i jaki ma status, może liczyć na podobne zaangażowanie policji. Sprawa została zgłoszona przede wszystkim przez obywatela, a nie przez policjanta. Zgodzę się, że niezapowiedziana wizyta policjantów może być zaskoczeniem, nikt nie powie, że taka wizyta należy do przyjemności, natomiast takie jest prawo policji i sposób jej pracy. Nikt tutaj nie postępuje wbrew prawu - podkreślał Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.
Zobacz materiał "Czarno na Białym":
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24