Dzięki filmikowi, na którym siostry zakonne w habitach drepczą jak pingwiny, o dominikankach z Broniszewic (woj. wielkopolskie) usłyszała cała Polska. Zabawną akcją zbierały środki na budowę domu dla swoich podopiecznych. I udało się! Półtora roku po publikacji nagrania Dom Chłopaków został otwarty.
Siostry dominikanki z Broniszewic opiekują się 56 chłopcami z niepełnosprawnością. Zapewniają czyste łóżka, wyżywienie, ubrania. Ich ośrodek mieścił się w miejscowym pałacyku. Ciasnym, ale własnym. Problem pojawił się, gdy kontrola lokalnych strażaków wykazała usterki niemożliwe do usunięcia.
Wtedy siostry poprosiły o przesunięcie terminu realizacji ich naprawy, a jednocześnie zdecydowały wybudować nowy dom. Potrzebne było jednak aż 7 milionów złotych.
Pomogła głupawka
- Dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Jak milion mamy swój, to żeby jeszcze mieć sześć, wystarczy jakiś biznesmen, który nas spotka i wpłaci - pomyślałyśmy. Ale trzy lata na to czekaliśmy i nie bardzo - śmieje się siostra Eliza.
Przełom nastąpił w kwietniu ubiegłego roku za sprawą kilkusekundowego filmiku, który zamieściły w internecie z dopiskiem: "Dziś Światowy Dzień Pingwina. Przyjmujemy życzenia. Zamiast kwiatów i bombonierek przyjmujemy cegiełki na dom chłopców".
Nagranie z siostrami zakonnymi ubranymi w biało-czarne habity gibiącymi się na boki podbiło internet. A o ich nietypowym sposobie świętowania Dnia Pingwina zrobiło się głośno w całym kraju. Siostry tłumaczyły, że filmik był efektem głupawki i przemęczenia. Ale to dzięki niemu w dużej mierze udało się uzbierać brakującą sumę.
- Szef miał zupełnie inny plan i parafrazując dał nam miliony darczyńców, przyjaciół z przysłowiową złotówką i to o wiele cenniejszy dar - mówi siostra Eliza.
Wstęga przecięta
W sobotę wyczekiwany dom został oficjalnie otwarty. Oficjalnie, bo już od kilkunastu dni zaglądali do niego chłopcy i trwało przenoszenie kolejnych rzeczy.
Cała uroczystość trwała zaledwie kilka minut. Po prostu przecięto wstęgę. Symbolicznego otwarcia dokonali 3 letni Mikołaj i 65-letni pan Józef - najstarszy mieszkaniec domu.
- Bardzo ładny. Będziemy mieć telewizor, pokój świetny - zachwalał weteran domu.
Podopieczni sióstr częściowo sami projektowali swoje pokoje. Na ścianach zawisły fototapety z ich ulubionymi bohaterami kreskówek czy innymi motywami. Mają plakaty ulubionych zespołów lub filmów.
Większość pokojów jest dwuosobowych. Na dwa pokoje przypada jedna łazienka, dostosowana do potrzeb mieszkańców. W pałacyku jedna łazienka musiała wystarczyć na całe piętro.
Mają też dużą kuchnię z jadalnią i salonem. - To jest takie centrum domu. Miejsce, gdzie będą wspólnie przebywać. Nie tylko w czasie świąt, ale na co dzień. Przy posiłkach, kawie, ciastku. Tu będą mogli usiąść, porozmawiać, pośmiać się - opowiada siostra Tymka.
Spełnione marzenia
Budowa domu trwała 22 miesiące. Dobroczyńcy sfinansowali budowę, wykończenie i zadbali o to, by spełnić marzenia chłopaków. Ktoś zorganizował meble, bramę, ogrodzenie. Ktoś inny zamontował im akwarium z rybkami.
Chłopcy otrzymali nawet cymbergaja. Jeszcze inny darczyńca zadbał o ogródek.
- Otrzymałyśmy nie tylko pieniądze, ale coś więcej: ludzi. I to takich, którzy się zaangażowali całym sercem. Człowieka się nie kupi, a człowieka z dobrym sercem można tylko od Pana Boga otrzymać w darze - kończy siostra Eliza.
Autor: FC/mś/kwoj / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24